1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

nasze przejścia na morzu - AAR - 100% realizmu

Moderatorzy: Jatzoo, dragonfly

Posty: 322 • Strona 2 z 131, 2, 3, 4, 5 ... 13

Postprzez Boba Fett » 02.05.05, 00:03

Witam

Kontynuacja pierwszedo patrolu.
Krecimy sie wzdluz wybrzeza wschodniego wybrzeza herbatnikow, pusto, tylko sztorm i sztorm, a to leje a to znow mgla, diabli nadali.
Zdesperowany decyduje sie na poszukanie szczescia pod portem wroga, kierujemy sie na Hartlepool. Przynajmniej dwie linie dozoru, nie wychylamy sie wiec nie bardzo wiadomo co nad nami plywa, doswiadczenie podpowiada mi niszczyciele, przynajmniej 2 plus kilka okretw pomocniczych. Przedarlismy sie po 8 godzinach, idziemy przy samym dnie, jest coraz plyciej. W koncu widac latarnie, podchodzimy blizej. Gdy wystawiam peryskop aby ocenic odleglosc miga mi jakis punkt na niebie, mewa ? Nie, to Hurricane ! Mysliwce przelatuja w szyku na poludnie, nie widzieli nas.
Podchodzimy do nabrzezy. Niech to szlag ! Pusto !

Obrazek

Coraz gorzej z bateriami i powietrzem, dlatego odplywamy na pelne morze. Znow kreca sie nad nami smakosze herbatki. Zapada noc, coraz trudniej oddychac, baterie ledwo zipia, a sonar ciagle informuje o kontaktach, czyzby cos podejzewali ? Nie mozemy sie oderwac. W koncu okolo polnocy, wyczerpani wynurzamy sie ! Morze troche wzburzone ale wokol pusto, ladujemy elektryke, kto moze wychodzi na poklad zaczerpnac powietrza.
Idziemy na polnoc i nagle z ciemnosci wylania sie C2 ! Mamy juz prawie pelne akumulatory. Idziemy w zanurzenie, slabe zamglenie nie ukryje nas dostatecznie dlugo.
Dwa szybkie pomiary daja nam przypuszczalny na razie kurs statku, wciaz nie wiemy jaka ma bandere. Ustawiamy sie mniej wiecej rownolegle do niego, mamy 4 rybki, nie chce marnowac torped wiec trace godzine na dokladne okreslenie kursu i predkosci. Atakujemy ! salwa dwoch torped, odleglosc do celu 800 metrow, rozzut na 2 stopnie, zapalnik magnetyczny na glebokosc 8,5 metra. Sekundy mijaja bardzo powoli, wychylam peryskop. Eksplozja ! Ale jedna ! Druga rybka zawiodla o czym przekonal nas chwile pozniej gluchy odglos jej detonacji na dnie, widocznie jakas fala wytracila ja z gelbokosci i udezyla w cel zamaist wejsc pod niego. Cholera jasna ! Cel nabiera wody na dziob, ale wciaz pruje fale, zaczyna zygzakowac. Idziemy za nim pod woda, zaloga uwija sie z ladowaniem nowej rybki do wyzutni 1, w trzeciej tkwi ostatnia.
Po dwoch godzinach uspokoil sie, wciaz przeglebiony na dziob ale idzie juz jednym kursem, kilka pomiarow, Ognia ! Nowa rybka opuszcza wyrzutnie. Nie wiem jak gleboko zanurzony jest statek wroga, dlatego daje zapalnik kontaktowy, mamy dobry kat. Potezna ekslozja zakolysala C2 i ... Co za dranswo !!! Wciaz utrzymuje sie na wodzie ! Tylko teraz przechylil sie bardziej na burte i zatrzymaly sie silniki. Ok chlopcze, mysle, teraz cie mam, ostatnia rybka. Nie musze sie zbytnio przykladac, stoi przechylony na lewa burte i przeglebiony na dziob, spokojnie przygotowuje torpede. Poszla ! I nagle po kilku sekundach slup wody wyrasta miedzy nami a celem ! Po okrecie rozchodzi sie jek zawodu, opieram glowe o peryskop i tkwie tak kilka minut. W koncu pierwszy podchodzi i poklepuje mnie po plecach. Moze jeszcze zatonie, poczekajmy - mowi. Krecimy sie przy nim dwa dni, robiac zdjecia, zaloga zaczyna zartowac ze powinni zaprosic swoje zony i dziewczyny na wycieczke. W koncu i mi udziela sie chumor, proponuje wynurzyc sie przy nim w dzien, rozlozyc lezaki i wyciagnac kilka butelek rumu. Nagle pogoda uspokaja sie na tyle ze mozemy uzyc dzialka ! Wynurzamy sie i opsadzamy 20-tke, to juz desperacja ! Gdy juz mamy otworzyc ogien sonarzysta krzyczy ! Okret wojenny !! Faktycznie ! prosto na nas idzie niszczyciel ! Nie sam ! Obok pruje korweta ! Zanurzenie alarmowe ! To bydle wezwalo pomoc, zajelo im to dwa dni ale wkoncu przyplyneli ! Schodzimy na 90 metrow i uciekamy, nie szukali nas, zajeci ratowaniem statku. Plyniemy do domu. Wchodzimy do portu witani orkiestra i oklaskami, nikt nie rozumie dlaczego musimy sie silic na usmeichy. Zostaly nam tylko fotografie i niewielki lup w postaci 2400 ton 1 frachtowca.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Boba Fett
Leutnant zur See
 
Tonaż: 111.000 BRT

Dołączył(a): 20.04.05, 00:23
Lokalizacja: North Atlantic

Postprzez Jagdtiger » 02.05.05, 06:06

Miałem bardzo podobnie...

Drugi patrol na kaczce zapędził mnie pod wschodnie wybrzeże Anglii. Po drodze nic szczególnego nie spotkałem. W kwadracie wyznaczonym do patrolowania natknąłem się w środku dnia przy dość sztormowej fali na C2. Z daleka próbowałem ustalić odległość do celu ale przy takim falowaniu było to prawie niemożliwe. Zanurzony czekałem aż sam do mnie podpłynie. Udało mi się wyznaczyć jego kurs i orientacyjną prędkość. Z odległości ok. 400 m wystrzeliłem dwie torpedy. Obydwie się odbiły od statku nie eksplodując. Zacząłem się denerwować. W wyrzutniach jeszcze tylko 3 torpedy a tu taki kąsek. Szybka decyzja - wynurzamy się i gonimy go pełną mocą maszyn. Statek dziko zygzakował ale wiele mu to nie pomogło. Kolejna torpeda z zapalnikiem magnetycznym rozpruła mu dziób. Statek nabrał sporego przechyłu i się zatrzymał. Kilka godzin go obserwowałem ale skubany nie chciał się zanurzyć. Ustawiłem się idealnie z jego burty pod kątem biegu 90 stopni około 600 m od niego. Kolejna czwarta już torpeda pomknęła w jego stronę. Tym razem przedwczesna eksplozja...wściekłość załogi. Pomyślałem sobie że herbaciarze na transportowcu mieli jeszcze gorsze nastroje po tym jak zobaczyli ten słup wody tuż przed ich burtą. Kolejną torpedę ustawiłem już z zapalnikiem kontaktowym. Uplasowała się idealnie w śródokręciu. Statek nabrał jeszcze więcej wody ale nie wyglądał na to żeby miał szybko zatonąć. W wyrzutniach pusto, załoga wściekła na ten transportowiec modliła się o jego szybkie zatonięcie. Nadałem przez radio meldunek o pozycji tego C2. Trzy dni modłów nic nie dały. Peryskop prawie cały czas podniesiony, w nocy tylko się wynurzaliśmy na chwilę dla zaczerpnięcia powietrza. Czekaliśmy aż pogoda umożliwi nam podziurawienie statku naszym działkiem 20 mm (byłoby to jak grochem o ściane). Niestety pogoda też jak na złość się nie zmieniała. Trzeciego dnia pierwszy oficer sterczący przy peryskopie zameldował o samolotach. W pierwszej chwili chciałem się głębiej zanurzyć, ale pomyślałem sobie że nie mogli wypatrzyć peryskopu przy takiej pogodzie na nieruchomym okręcie. Okazało się że to nasi. Kilka bombek dobiło C2 co trochę poprawiło nasze humory. Jednak niesmak pozostał. Tego statku nie mogliśmy przypisać na nasze konto. 5 naszych torped nie posłało go na dno. Po powrocie zamiast medali dostaliśmy pochwałę od...Goeringa i Luftwaffe...
Jagdtiger
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 508.000 BRT

Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
Lokalizacja: 3miasto

Postprzez kaa » 02.05.05, 08:47

a zdażyło się wam kiedyś, żeby taki uszkodzony statek w końcu sam zatonał? bo mi nie.
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Jagdtiger » 02.05.05, 08:58

Mi na razie też nie...a ile najdłużej trwało u was tonięcie jakiegoś statku?
Jagdtiger
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 508.000 BRT

Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
Lokalizacja: 3miasto

Postprzez kaa » 02.05.05, 09:28

kilka minut... i to mi się nie podoba. niby jest ustawienie "realistyczny czas tonięcia statków", a i tak wszystkie toną albo od razu albo wcale.
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Boba Fett » 02.05.05, 13:48

Dokladnie, wielokrotnie posiekane lajby szly na dno np. po calym dniu. Ale w koncu tonely, a tutaj ? Porazka.
Boba Fett
Leutnant zur See
 
Tonaż: 111.000 BRT

Dołączył(a): 20.04.05, 00:23
Lokalizacja: North Atlantic

Postprzez majama » 02.05.05, 17:07

ja miałem wczoraj dlugie toniecie, tez oczywiscie C2, szedł jako jeden z wielu w konwoju, strzeliłem po jednej torpedzie do 5 roznych statkow (uzywałem oficerów) tankowiec i maly frachtowiec zatoneły, auxilary cruiser oberwal i ten Cargo2 tez ale plyneły dalej, jedna chyba nie trafiła albo nie wybuchła, przeładowalem dwie ostatnie torpedy z przodu i z tyłu, zrobiłem nowe podejscie, jedan do cruisera druga do cargo, obie wybuchly, cruiser sie zatrzymał i cargo sie zatrzymał, przyglądałem sie chwile, ale trzeba bylo zwiac bo niszczyciel sie krecil blisko, chociaz sztorm grał teraz na moja korzyść to dałem zanurzenie na dno (jakies 45m w tym miejscu), po jakichs 10 minutach oficer zameldowal : target destroyed
zastanawiałem sie który, po wynurzeniu stwierdziłem że Auxilary cruiser stoi, konwój odpłynął a zamiast Cargo2 pływaja dwa duże dymiace kawałki, co ciekawe jeszcze 3 godziny pozniej gdy ochrona konwoju sie oddaliła a ja po zaladowaniu zewnetrznych torped dobiłem cruisera to te kawałki cargo ciagle dymiły i tak je tam zostawiłem
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez kaa » 02.05.05, 23:10

majama napisał(a):po jakichs 10 minutach oficer zameldowal : target destroyed


no... 10 minut... to robi wrażenie :lol:


majama napisał(a):zamiast Cargo2 pływaja dwa duże dymiace kawałki


na płytkiej wodzie (pisałeś o 45m) zdarza się, że po przełamaniu się statku na pół, dziób i rufa wystają na powierzchni... i nie znikają nawet po wielu godzinach czasu gry (w przeciwieństwie do wraków spoczywających w całości pod powierzchnią).
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez majama » 03.05.05, 03:25

kaa napisał(a):na płytkiej wodzie (pisałeś o 45m) zdarza się, że po przełamaniu się statku na pół, dziób i rufa wystają na powierzchni... i nie znikają nawet po wielu godzinach czasu gry (w przeciwieństwie do wraków spoczywających w całości pod powierzchnią).


A wiesz że chyba właśnie tak było, nie domysliłem sie że moga sie opierac o dno, a to bardzo prawdopodobne, tak było płytko, tak około 45 -50 metrow.
Tak wogóle to juz po raz szósty próbuje przeżyc wojne, jak dotad nie zaszedłem dalej niz na piaty patrol. Robie sie nieostrozny po kilku trafieniach. Troche tez eksperymentuje, podjąłem walke z samolotami i zestrzeliłem ich 4 za cene zycia 2 ludzi+ 1 oficer i 5% uszkodzen kadłuba. Gdy tak strzelałem do tych samolotów. pojawil sie patrolowiec (armed trawler), sciagneły go pewnie wybychy bomb, ale był jakis slepy bo zanim mnie dostrzegł to oberwał z działa, pozapalałem go zanim mnie trafił, nie zrobił mi wielkich uszkodzen, poszedl na dno. Tak mnie to rozochociło że gdy wkrótce pojawił sie niszczyciel tez chciałem spróbowac, zapaliłem go, ale tez mialem uszkdzenia, zostawiłem ludzi przy dziale i sam wskoczyłem na dzialko pl zeby go poturbowac mocniej, ale mnie staranował i skonczyl sie patrol.
Ech, kupiło by si eoryginalną wersje to by było wiecej recznego celowania, bo teraz jak nie da sie tej opcji wyłaczyc to ulegam pokusie i uzywam oficerów :)
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Boba Fett » 03.05.05, 04:58

Heheh, mnie tez niejednokrotnie kusi tak poszalec :D Ale chyba poczekam na hipotetycznego Destroyer commands 2 :D

Moj drugi patrol
Wyjscie w morze w eskorcie okretu patrolowego, gdy juz odbijam zauwazam z przerazeniem ze nie wymienilem rybek ! Siedza sobie TI. Coz, tak bywa, trzeba bedzie w nocy strzelac ;)
Doplywam do rejonu patrolowania tuz przy wejsciu do kanalu La Manche. Po trzech dniach krecenia sie tam wieje juz tak nuda ze z wielka ochota opuszczam kwadrat. Starym zwyczajem, ide na polnoc wschodnim wybrzezem Angli. Nic ! Pusto ! Dochodzimy do Scapa Flow, po konsultacji z oficerami decydujemy, wplywamy do jaskini angoli. Podejscie silnie strzerzone, pelno niszczycieli i korwet. Wejscie zajmuje nam dwa dni, raz prawie wpadamy na sieci zaporowe. W ostatniej chwili zauwazam je przez peryskop pod woda. W samym porcie pusto. krecimy sie chwile miedzy dokami, w koncu odchodzimy na pelne morze.
Obrazek

Nagle, jak nie rabnie ! Okret zakolysal sie jak trafiony taranem ! Ludzie wpadali na siebie, grodzie i przyrzady, pospadali z koi. Pierwsza mysl, Miny !! Szybko oceniamy uszkodzenia. To cud ! Nic nie dostalo, okret caly i szczelny. Krzycze - Sonar ! Jest tam cos ?! Chwila ciszy. Nic - odpowiada blady marynarz. Czyzby naprawde miny ?! 2/3 do tylu ! Maszyny Stop ! Okret wychamowal dosc szybko. Boze, jesli jestesmy na srodku pola minowego to jest po nas ! Panuje smiercionosna cisza. Wraz z pierwszym nachylamy sie nad mapami. Wycofujemy sie rakiem ? - pytam. Pierwszy drapie sie po dlugim juz zaroscie. Chyba tak, z przodu moze byc wiecej, z tylu jedna juz rabla, wiec chyba procentowo wieksze szanse na zycie - odpowiada. Ok, juz mam wydac polecenie gdy z przedzialu wychyla sie sonarzysta - Niszczyciel ! Pozycja 180 Blisko !!! Pier......y !!!! Jednak nie mina !! Dwoma skokami dopadam do peryskopu, wysuwam tylko tyle zeby nie wyszedl nad wode. Jest ! Idzie chyba maksem prosto na nas, a pod nami z 4 metry wody ! Gdzie wiac ?! Cala naprzod kurs 90 na ster burte ! Wrzeszcze za siebie ! Okret zatrzesl sie caly od gwaltownych obrotow walow Przyklejam sie do trzesacego sie okularu, owalne ksztalty po dwa wpadaja do morza. Uwaga bomby ! - krzycze, lecz ludzie juz chwile wczesniej lapia sie czego kto moze, dobre chlopaki. Zafascynowany patrze jak ladunki opadaja ku dnu, trwa to moze sekunde, wydaje mi sie jednak ze wiecznosc. Niszczyciel z hukiem przechodzi nad nasza rufa, doslownie ocierajac sie o nia. Potezne eksplozje kolysza nami na boki, rufa podskoczyla jak by dostala kopa, dziob wyrznal w dno. Syk Pary, woda strumieniami leje sie do srodka. Nie musze nic robic, pierwszy juz wrzeszczy na ludzi, sam skacze do zaworow odcinajac co mozna aby ograniczyc ilosc wody wdzierajacej sie popekanymi przewodami do srodka. Silny strumien oblewa mi plecy, nie zwracam uwagi sledzac slad niszczyciela. Ster zero ! - przekrzykuje chalas. Co z glebokoscia ?! 14 metrow - odkrzykuje sternik, z rozbitego czola leci krew. Dobrze, moze pozyjemy pare minut dluzej. Trace niszczyciel z widoku, chowam peryskop. Przecieki powoli opanowane, kadlub wydaje sie szczelny, najbardziej dostal dziob. Podchodze do tuby glosowej. Wyzutnie co u was ? przecieki opanowane, ale wyzutnie zablokowane, troche to potrwa zanim je zrobimy - odpowiada szef torpedystow. W porzadku, robcie swoje. Zdyszany pierwszy melduje ze waly cale, silniki tez. Pytam sonar o niszczyciel. Zawraca kapitanie - chlopak jest blady bardziej niz poprzednio, wiecej, jest przerazony ponad granice. Dziekuje - staram sie byc opanowany, ludzie nie moga widziec strachu u swego kapitana.
Huk silnikow drania narasta, tym razem nie wysowam peryskopu, jesli wprowadzi poprawke to moglym tym narobic wiecej burdelu. Lapie sie stolu nawigacyjnego, wszyscy patrza w gore, na sufit. Cisza ! - szepcze pierwszy. Rzuca bomby - sonarzysta liczy ladunki. Eksplozje, ale dalej, nawet nami nie zabujalo. Dopiero teraz zauwazylem ze wstrzymuje oddech. Po kilkunastu minutach, mamy pewnosc, stracil nas. Korygujemy kurs i wychodzimy z zatoki. nie chce tu za szybko wracac. Noc, jestesmy juz prawie na otwartym morzu, wg sonaru czysto, omiatam horyzont peryskopem, pada silny deszcz, ale fala mala, do tego silna mgla, dla nas raj. Wynurzamy sie, zaloga dokonuje przeglodu zewnetrznej czesci kadluba, tylko kilka powginanych blach. Ladujemy akumulatory.
Odchodzimy na poludnie, paliwa coraz mniej, w dodatku ludzie sa zmeczeni swoim pierwszym w zyciu tak powaznym atakiem.
Po dwoch dniach nie spotkalismy nic. Wyzutnie juz dawno naprawione, co z tego skoro nie ma do czego strzelac. Nagle w nocy wachtowy krzyczy z kiosku - Statek ! Szybko wspinam sie do gory, jest ! Maly, ale zawsze cos. Idzeimy do ataku. Pogoda swietna wiec chowamy sie przezornie pod woda, namiary ida bardzo sprawnie i juz po 20 minutach mamy pozycje do ataku. Jedna rybka poszla ! Czekamy, nic.. Co do diabla ?! Zawiodla ?! Nie, statek idzie dalej swym kursem, jakby wogole nie uslyszal uderzenia torpedy, lub jej nie widzial ?! Cholera ! Jaka masz predkosc na automacie? - Pytam oficera uzbrojenia. 7 wezlow ?! - odpowiada ze zdziwieniem. Klnac jak szewc przestawiam na 6, diabelskie sztuczki czy co ?! Sam sie przestawil ?! Ok, niewazne, cel nie wie ze tu jestesmy, tym razem bedzie juz dobrze. Szybko wyliczamy pozycje do kolejnego ataku. Druga rybka poszla. Sekundy ciagna sie w nieskoczonosc. Wtem poterzna ekslopzja zakrywa cala rufe celu ! Siedzi ! Statek staje w plomieniach, przechyla sie na burte, po czym znika pod falami. Widze glowy w wodzie. Nic tu po nas. Odchodzimy pare mil i wynurzamy sie.

Obrazek

Caly nastepny dzien minal juz bez kontaktow. Coz. jakis lup mamy, paliwo sie konczy, mozna powoli wracac. Gdy ustawiamy sie na kurs powrotny do domu, pojawia sie kolejny cel ! Nikt inny jak C2 ! Haa, zobaczymy jak teraz szybko zatoniesz, mysle sobie, wspominajac nieudana akcje z pierwszego patrolu.
Decydujemy atakowac z powierzchni, jest ciemna noc, po za tym cel idzie dosc szybko a nsz U-1 niezbyt sobie radzi w poscigach podwodnych. Przy pomocy Uzo bardzo latwo jest celowac, szybko wyliczamy kurs, predkosc i odleglosc. Decyduje odpalic dwie torpedy. Cel w odleglosci 1800 metrow, zapalniki kontaktowe, rozzut salwy 1 stopien. Gdy statek wchodzi na pozycje 70 odpalamy przesylki, sledze ich slad do czasu az trace je z oczu. Teraz patrze na stoper, pierwszy stoi obok i przez ramie zaglada mi na czasomierz. Najpierw jedna eksplozja, slup wody zakrywa dziob, chwile pozniej druga ! Obie weszly ! Poterzne ekslozje przewalaja sie po pokaldzie statku. Rufa coraz glebiej zanurza sie z sykiem gaszonego ognia w morzu, dziob unosi ponad fale, dochodzi do nas przerazliwi zgrzyt, huk ognia. Po chwili cisza. Tylko szum morza. Zatonal, niewiarygodne jak latwo poszlo !

Obrazek

Zostala jedna torpeda, ale nie mamy juz paliwa. W drodze powrotnej lapiemy jeszcze kontakt, wychodzimy na peryskopowa, maly kuter rybacki. Mozna by z dwudziestki - zastanawia sie pierwszy z usmiechem. Niestety fala jest za duza. Zjedli by mi glowe w dowodctwie gdybym sbrobowal wyslac teraz ludzi na poklad.
Do Wilhelmshaven wplywamy noca.
Boba Fett
Leutnant zur See
 
Tonaż: 111.000 BRT

Dołączył(a): 20.04.05, 00:23
Lokalizacja: North Atlantic

Postprzez kaa » 03.05.05, 09:19

majama napisał(a):Ech, kupiło by si eoryginalną wersje to by było wiecej recznego celowania, bo teraz jak nie da sie tej opcji wyłaczyc to ulegam pokusie i uzywam oficerów :)


:lol:


Boba Fett napisał(a):Pytam sonar o niszczyciel. Zawraca kapitanie [...]


ile chcesz za swojego sonarzystę?
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Boba Fett » 03.05.05, 15:54

Heheheh, to tylko "ubarwianie" opisu ;) niestety nie przekracza dopuszczalnyvh norm inteligencji ograniczonych przez dowodctwo Ubisoft :P
Boba Fett
Leutnant zur See
 
Tonaż: 111.000 BRT

Dołączył(a): 20.04.05, 00:23
Lokalizacja: North Atlantic

Postprzez majama » 05.05.05, 17:34

wstawie wam obrazek z oczekującym na dobicie (jak widac mial dziala wiec sie lepiej nie wynurzać)
http://img158.echo.cx/my.php?image=auxi ... ped5mz.jpg
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez kaa » 05.05.05, 17:47

kwiecień 1940. Morze Irlandzkie. sztorm. konwój bez eskorty. U-53. samoloty. taniec śmierci. (coś mi się nie chce rozpisywać :P)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Boba Fett » 23.05.05, 00:05

Moj 5 patrol. W pewnym momencie na polnoc od Irlandi chalas na sonarze. Okrety wojenne. Chwila nasluchu ukazala jak szybko sie poruszaja. Staram sie przeciac im kurs, bez skutku, jestem za wolny. Pogoda pod psem, poterzne fale, deszcz i gesta mgla. Nie udaje mi sie nawet ich ujrzec. Dlatego tez pozwolilem sobie obejzec co scigalem (juz po zawroceniu ok. podwodnego) i zbladlem ... 8)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nie wiem czy bylo ich wiecej, oprocz ich bylo jeszcze kilka niszczycieli ktore moglem obejrzec (realizm 92%, wlaczone widoki zew. Uwielbiam ogladac uboota szarpanego falami :) )
Cala grupa szla napewno powyzej 20 w. (zmierzone wg. nasluchu wiec moze zawierac spory poziom bledu)

Pozdrawiam
Boba Fett
Leutnant zur See
 
Tonaż: 111.000 BRT

Dołączył(a): 20.04.05, 00:23
Lokalizacja: North Atlantic

Postprzez majama » 07.06.05, 19:29

Miałem komunikat o "enemy task force medzy norwegia a wyspami Brytyjskoimi, ale nie udało mi sie ich zobaczyc ani usłyszec, predkość 21 wezłów to można zapomniec o ściganiu. Ale ciekawe rzeczy sie wczoraj zdarzały wiec opisze: dostałem po dwóch patrolach nowa jednostke typu VIIB i rejon patrolu przy wejsciu do kanału La manche. Blisko i łatwo, nic nie spotkałem tam oprócz samolotów, wiec potem podjąłem próbe przejścia przez Kanał La Manche jesli nie bedzie tłoku. Wpływałem w szarówce świtu i zaskoczyła mnie łodz torpedowa (jedna z tych co nie używaja torped) zauwazona dopiero gdy zaczeła strzelac, postanowiłem dac chłopakom sznse wykazania i obsadziłem działo a sam ujałem działko pl i strzelałem do tej łodzi, okazało sie że sa dwie takie wokol mnie i ich pociski terkotały o burty i zaraz zabiły mi marynarza przy przeciwlotniczym, dałem zanurzenie a po chwili dostałem komunikat że jedna łodz zatoneła bo chłopaki ja wczesniej trafili z działa. potem sciagnąl zaraz jakis trałowiec i niszczyciel co mnie szukali ale sie wymknąłem, dobrze że to jeszcze 1939, mozna uciec nawet na płyciznie. Po przejsciu na Atlantyk dostałem info o duzym konwoju w kwadracie BF 19 i tak zygzakowałem az go wyczulem. Pogoda była ładna, morze gładkie i co podchodziłem to zauważali moj peryskop i musiałem uciekac. Tak trwało to pól dnia, przy kolejnej próbie niszcyciel mnie wykryl i zaszarżowal z bardzo bliska a ja bedąc na peryskopowej nie zdazyłem nic zrobic i zaliczyłem tarana kiosku. Efekt taki że starciłem dzialko PL bezpowrotnie, reszta do naprawy, stan kadłuba spad do 77% a niszczyciel zaraz poszedl na dno (?!) pierszy raz cos takiego widze, byl to typ V&W.
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez kaa » 07.06.05, 20:34

hey, it's not a bug... it's a feature! buehehehe
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez majama » 07.06.05, 22:00

A potem przeżywałem szarze drugiego niszczyciela ktory gonił szybko z konca konwoju w moja strone i nadzial sie na moja torpede, w ten sposób przy całym konwoju został tylko jeden armed trawler który troche mnie tropił ale w koncu odpłynałem na tyle daleko aby ponaprawiac co sie da. Potem w kolejnych podejsciach torpedowałem dosc łatwo statki, ale zotonal tylko jeden z czterech trafionych i co ciekawe to zatonąl taki statek w którego wcale nie celowałem, ale torpeda nietrafiona wczesniej go przypadkiem znalazła. Poakzdym ataku armed trawler mnie scigał swoimi reflektorami, nie mial chyba bomb glebinowych. Konwoj starsznie sie rozciagnał bo niektore trafiane statki spowalniały marsz. Morze było spokojne wiec zaplanowałem wykonczyc trawlera a reszte konwoju wystrzelac z działa. Wynurzyłem sie po cichu i otworzyłem ogien z działa z jakichs 3000 metrow tak aby w razie gdy pierwszy oberwe dalo sie moze uciec. Moi działowi nie zawiedli i trafili pierwsi, widziałem wokól fontanny od wrogich wystrzałow ale mnie nie dosiegły, miałem szczeście. trawler zatonął a ja spokojnie wystrzelałem konwój jak kaczki, do ostatniej torpedy i ostatniego pocisku. Z 13 handlowych statków pozostały 3 small merchanty, do jednego wystrzelałem resztke amunicji łacznie z ta oswietleniową i chyba cos mu to zaszkodziło bo jak juz ich zostawiłem i odpłynałem w powrotna droge to po 45 minutach przyszedl komunikat że cel zniszczony. W tym patrolu zaliczyłem łacznie 3 tankowce T2, około 6 frachtowców od C2 do small merchanta, łódz torpedowa, destroyera i armed trawlera. Tego niszczyciela co zatonął po naszym zderzeniu nie zaliczylo mi do sukcesów. Masakra. Konwój przy ostrzale niewiniątek tylko zygzakuje, nie poszedl w rozsypke aby ratowac kto sie da.
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez kaa » 07.06.05, 22:58

pracowity dzionek

majama napisał(a):Konwój przy ostrzale niewiniątek tylko zygzakuje, nie poszedl w rozsypke aby ratowac kto sie da.


hehehe pamiętam takie zdanie z recenzji... SH1. bodaj w Gamblerze. postęp górą. :P
kaa
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 320.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Boba Fett » 08.06.05, 09:02

Hehe, dzien pelen przezyc :D
Boba Fett
Leutnant zur See
 
Tonaż: 111.000 BRT

Dołączył(a): 20.04.05, 00:23
Lokalizacja: North Atlantic

Postprzez Jagdtiger » 08.06.05, 09:14

Na szóstym patrolu postanowiłem zwiedzić Grenlandię. Dopłynięcie tam zeżarło mi sporo paliwa, oczywiście gór lodowych nie uświadczyłem, w końcu było lato :) W drodze powrotnej zahaczyłem o północne wybrzeże Irlandii. Tam dostałem namiar na konwój. Pogoda była mocno sztormowa. Obrałem kurs na zbliżenie i tuż przed spodziewanym miejscem spotkania się zanurzyłem. Na hydrofonie była cisza, konwój musiał płynąć 6 węzłów a nie 7 jak miałem w raporcie radiowym. W sztormie w końcu prędkość trochę spada. Dałem więc przyspieszenie czasu i płynę tak sobie na peryskopowej. Nagle...JEB...światła poprzygasały, brzęk tłuczonego szkła, drobne przecieki...Okazało się, że zderzyłem się z C2 (przeklęty bug sonarmanem po patchu 1.3). Na szczęście uszkodzenia były drobne. Oddaliłem się trochę od tego statku, wynurzyłem się i puściłem salwę dwóch torped z czego jedna trafiła. Statek dość mocno osiadł na dziobie ale nie zatonął. Widoczność była ok. 300-400 m z powodu gęstej mgły. Przygotowywałem się właśnie do ciosu łaski dla tego C2 a tu nagle meldunek wahtowego o nowym kontakcie wzrokowym na lewej burcie. Namiar 90 płynie na mnie pełną parą merchant, dodam że kurs konwoju był zupełnie inny, więc musiał specjalnie zmienić kurs na mnie. Szybko dałem całą wstecz...Small merchant prawie otarł mi się o dziób, brakowało dosłownie centymetrów do kolejnego zderzenia. Otarłem pot z czoła...dodam że gram z sh3 commanderem, który kasuje sejwy po śmierci...i przystąpiłem do kontynuacji ataku. W międzyczasie uszkodzony C2 wlokąc się około 1-2 węzły oddalił się z pola widzenia. Przyspieszyłem więc płynąc mniej więcej w jego kierunku. Zaczął mi się już powoli wyłaniać z mgły, płomienie dość dobrze go oświetlały gdy nagle oficer wrzeszczy: "destroyer on attack run !!!". Nawet nie spojżałem gdzie on jest tylko od razu wydałem rozkaz awaryjnego zanurzenia i maksymalnego zwrotu na prawą burtę. Dziób już był pod wodą, ale rufa jeszcze wystawała gdy otrzymałem potężne uderzenie tuż za kioskiem w lewą burtę. Lewy diesel całkowicie zniszczony, dwa przedziały mają poważne przecieki. Woda w nich sięga po pas. Dobrze że miałem oficera przeszkolonego w naprawach. Okręt spadał niekontrolowany w tym czasie załoga starała się pośpiesznie załatać największe uszkodzenia. W oddali słyszałem wybuchy bomb głebinowych. Na głębokości 160 metrów musiałem wydać rozkaz awaryjnego wynurzenia. Dało mi to kolejnych kilka minut na opanowanie przecieków. Już blisko powierzchni wody zaczęło ubywać, pompy zaczęły sobie radzić z przeciekami. Po wynurzeniu znalazłem się za rufą niszczyciela, który mnie tak skutecznie staranował. Zanim skryłem się pod wodą zdążył jeszcze zniszczyć mi działo pokładowe. Opadłem na ok 50 metrów gdy nowa seria bomb głebionowych spowodowała nowe uszkodzenia i przecieki. Na szczęście z tym sobie szybko poradziłem. Na pełnej prędkości oddaliłem się z miejsca ataku. Niszczyciel zgubił mój namiar i zrzucał tylko bomby na oślep. Wynurzyłem się i postanowiłem dobić tego nieszczęsnego C2. Wyminąłem przypuszczalną pozycję niszczyciela i w końcu odnalazłem płonącego C2. Tym razem przyjżałem mu się dokładniej i....zobaczyłem amerykańską banderę. Wściekły postanowiłem dać spokój temu pechowemu konwojowi i wrócić na jednym silniku do bazy. Po drodze na osłodę spotkałem samotnego C2 i z tym jednym statkiem na koncie dotarłem do Wilhelmshaven. Tam po miesiącu napraw oddelegowali mnie do Lorient. Chciałem przesiąść się na IX-kę ale chyba tylko zdolność do szybkiego zanurzania VII-ki mnie uratowała więc chyba zostanę na tym okręcie, choć perspektywa dalekich patroli na IX-ce trochę kusi...
Jagdtiger
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 508.000 BRT

Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
Lokalizacja: 3miasto

Postprzez dragonfly » 08.06.05, 09:16

majama napisał(a):[...]Tak trwało to pól dnia, przy kolejnej próbie niszcyciel mnie wykryl i zaszarżowal z bardzo bliska a ja bedąc na peryskopowej nie zdazyłem nic zrobic i zaliczyłem tarana kiosku. Efekt taki że starciłem dzialko PL bezpowrotnie, reszta do naprawy, stan kadłuba spad do 77% a niszczyciel zaraz poszedl na dno (?!) pierszy raz cos takiego widze, byl to typ V&W.

Miałem podobną sytuację. Atakując konwój na peryskopowej, w pewnym momencie zauważyłem szarżującego na mnie niszczyciela. Dałem na zanurzenie, ale zanim łajba zdążyła porządnie zanurkować, niszczyciel zjechał mi koisk też niszcząc działko p-lot. Po chwili zatonął i też nie uznano mi go jako zatopienie. Na szczęście poza działkiem uszkodzeń większych nie miałem.
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez Jagdtiger » 08.06.05, 09:18

Takie zatapianie niszczycieli chyba już usunęli w którymś patchu z tego co pamiętam.
Jagdtiger
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 508.000 BRT

Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
Lokalizacja: 3miasto

Postprzez SebeQ » 08.06.05, 13:26

Cześć. Ja gram od paru dni i jestem po 5 patrolu. Nie gram na 100% realizmu, ale sam celuje i zbieram dane.
Jak dotąd spotkałem 1 konwój, atakowałem go 5 razy. W pierwszym podejściu strzelałem z 3 torpet do uzbrojonego transportowca i do tankowca za nim. Tankowiec po trafieniu przechylił się na burte i nie chciał zatonąć, a co więcej nawet nie zwalniał. W trzecim podejściu atakowałem ze strony przeciwnej. Trafoiny wcześniej tankowiec już szedł prosto. Strzelałem do 2 tankowców. Jeden dostał i zatonął ten wcześniej już uszkodzony został trafiony ale torpeda nie eksplodowała. Kiedy spojrzłem na niego po kilku chwilach, zobaczyłem że mimo że torpeda nie eksplodowała, tankowiec leży na burcie!
W ostatnim podejściu zobaczyłem ze niszczyciel idący na czele konwoju, który kilka razy wsześniej atakował mnie bombami, płynie nienaturalnie zanurzony, tak ze przez pokład na rufie przelewa się woda. Niszczyciel ten zatonął po jakimś czasie.

Do największych nieporozumień w SH3 należy zmęczenie załogi. Załoga torpedowa po załadowaniu kilku torped jest zmęczona a załoga na kiosku po 2 tygodniach wachty, nie! Raz przepłynołem przez kanał LaManche i po przejściu załoga torpedowa i maszynowa miała juz wykrzykniki, a to był ledwie początek patrolu.
SebeQ
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 74.000 BRT

Dołączył(a): 04.06.05, 21:26

Postprzez Jagdtiger » 08.06.05, 13:34

SebeQ - zmęczenie zależy od kompresji na jakiej grasz. Powyżej 32 załoga się nie męczy. Zrobiono tak dlatego, żeby nie trzeba było co minutę patrolowania robić zmiany wahty na mostku. Spróbuj popłynąć w sztormie z załogą na mostku z kompresją x32 a zobaczysz że zmęczą ci się tak samo jak ci co przeładowują torpedy.
Jagdtiger
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 508.000 BRT

Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
Lokalizacja: 3miasto

Poprzednia stronaNastępna strona

Posty: 322 • Strona 2 z 131, 2, 3, 4, 5 ... 13

Powrót do SH III



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości