1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Moderatorzy: Jatzoo, Brodołak

Posty: 35 • Strona 1 z 21, 2

Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez churchill » 13.12.05, 17:42

czy mógłby mi ktoś w miare dokładnie opisać w jaki sposób atakowały u booty po wycofaniu taktyki wilczych stad
churchill
Leutnant zur See
 
Tonaż: 154.000 BRT

Dołączył(a): 05.10.05, 14:40
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Korvettenkapitan » 25.12.05, 00:16

Po załamaniu taktyki "Wilczych Stad" U-Booty nie formowały już zazwyczaj grup, lecz działały pojedynczo. Zazwyczaj nie atakowano konwojów, ponieważ trzeba byłoby liczyć na cud, żeby z takiego ataku cało wyszedł U-Boot (zwłaszcza w dobie grup poszukiwawczych i osłony lotniczej). Atakowano w przytłaczającej większości statki płynące pojedynczo, co dawało szansę wyjścia z tego cało, chociaż w wielu przypadkach nie zawsze.
Korvettenkapitan
Korvettenkapitän
 
Tonaż: 436.000 BRT

Dołączył(a): 21.01.04, 22:15
Lokalizacja: Nad Bałtykiem

Postprzez piechcik » 25.05.07, 14:34

Po 1943r. bardzo trudno było przetrwać, bardzo duże zagrożenie było ze strony samolotów i niszczycieli, konwoje były dobrze chronione. U-booty starały sie unikać starć z wrogiem.
piechcik
Oberleutnant zur See
 
Tonaż: 287.000 BRT

Dołączył(a): 12.02.07, 19:55

Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez ObltzS » 25.05.07, 18:22

Witam !
Kolega operuje baaardzo dużymi skrótami myślowymi, które nie wnoszą nic nowego, poz tym, że mogą prowadzić do nieodpowiednich wniosków, które mają się nijak do potwierdzonych faktów i poznanej prawdy o sytuacji i działaniach U-Bootwaffe po roku 1943.
Kolega piechcik był uprzejmy napisać :
U-booty starały sie unikać starć z wrogiem.

to przykład owego nieodpowiedniego wniosku - jaki zatem byłby sens utrzymywania tak sporej floty U-Bootów po roku 1943 i jak napisano "unikania starć z wrogiem". U-Booty były niezwykle aktywne do ostatniego dnia wojny i BaA. Ale o tym wkrótce.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez Grom » 25.05.07, 22:53

churchill napisał(a):czy mógłby mi ktoś w miare dokładnie opisać w jaki sposób atakowały u booty po wycofaniu taktyki wilczych stad

Jak wyglądała taktyka ?
Problem jest dość złożony. Przede wszytskim Karol atakował tam gdzie mógł. Czyli tam gdzie siły zop były słabsze lub rejon nie tak mocno patrolowany. Im bliżej końca wojny tym było gorzej. Z ciężkim sercem wysyłano okręty na pewną śmierć. Głównie po to by związać część sił przeciwnika. Jak chociażby samoloty Coastal Command, które bezczynne były użyte do bombardowań Niemiec (Donitz pisze o tym jak o fakcie, ja takich danych na dzień dzisiejszy nie posiadam, ale zakładam, że było to całkiem możliwe). Działania okrętów były przenoszone z rejonu w rejon. Kiedy po zatopieniach alianci wzmacniali patrolowanie wówczas okręty kierowano gdzie indziej. Czyli "fire & manuver". Pod koniec była to zwykła walka o przetrwanie i tu odsyłam do "Żelaznych trumien", doskonale opisane z punktu widzenia dowódcy okrętu.
Grom
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 701.000 BRT

Dołączył(a): 16.03.04, 11:22
Lokalizacja: Reading UK

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez Marriano » 26.05.07, 00:19

Grom napisał(a):Pod koniec była to zwykła walka o przetrwanie i tu odsyłam do "Żelaznych trumien", doskonale opisane z punktu widzenia dowódcy okrętu.


Dokładnie. W tej książce w bardzo umiejętny sposób autor przedstawił końcówkę "podwodnej wojny". Opisał rozkazy kojarzące się z japońskim kamikaze, czyli wysyłaniem U-Boot'ów w rejon lądowania aliantów we Francji.
Koniec wojny pełny był chaotycznych rozkazów i decyzji, które miały spowodować "aby było ładnie i dumnie dla świata, dla III Rzeszy". Z góry wiadomo było, że garstka U-Boot'ów. która miała "przyjemność" dożyć końcówki wojny. bardzo szybko uderzy na wieki o dno. Posyłano ludzi na pewną śmierć. Fartem niektóre załogi U-Boot'ów przeżyły. Dzięki nim możemy rozwijać m.in. ten temat.

Równolegle do tego temat można prowadzić inny, podobny. Czy decyzje Donitz'a były słuszne? Czy popełnił błąd? Czy jeśli jego plany i zamiary zostałby urzeczywistnione, to Niemcy wygraliby wojnę na morzu, a co za tym idzie, na lądzie?

(Był już temat o tym? Bo nie pamiętam)
pozdr.
Marriano
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 96.000 BRT

Dołączył(a): 18.03.06, 00:19
Lokalizacja: W-wa

Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez ObltzS » 26.05.07, 18:26

Witam !
Równolegle do tego temat można prowadzić inny, podobny. Czy decyzje Donitz'a były słuszne? Czy popełnił błąd? Czy jeśli jego plany i zamiary zostałby urzeczywistnione, to Niemcy wygraliby wojnę na morzu, a co za tym idzie, na lądzie?


Pytania Kol. Marriano rodzą kolejne - czy po 1943 r., kiedy Dönitz został naczelnym Kriegsmarine czy mógł popełnić jakikolwiek błąd ? Flota nawodna była już w "rozsypce" - jej stan tak liczebny jak i siła, którą prezentowała w '43 r. dalece odbiegała od stanu we wrześniu '39 r. Co zatem można było zrobić na morzach świata w tym okresie [po styczniu '43 r.] mając do dyspozycji taki stan floty nawodnej ? Czy względne panowanie już nie na morzach świata, ale tylko na płn. Atlantyku i kontrolowanie [skuteczne] akwenu M. Śródziemnego można było oprzeć jedynie o flotę podwodną, której stan liczebny i techniczny nigdy nawet nie zbliżył się do optimum zakładanego przez Dönitza jeszcze w 1938 r. ?
Jedynie mogło powieść się urzeczywistnienie zamiaru tzw. zagłodzenia Anglii - Niemcy dwukrotnie zbliżyli sie do zrealizowania tego planu - zarówno w czasie I w. ś. jak i w II w. ś. Ale tak naprawdę nigdy nie osiągnęli ostatecznie tego celu, byli blisko to fakt, ale bez ostatecznego powodzenia - zresztą to właśnie w oparciu o analizy z przebiegu tych wydarzeń z okresi I w. ś. Dönitz wyliczył swoje 300 U-Bootów i był to rachunek realny, który miał zostać spełniony dopiero na przełomie lat 1946 - 1948.
Czy Niemcy mieliby szansę wygarnia wojny na morzu - tak, ale na bardzo krótki czas - być może ok. 1 miesiąca mogliby całkowicie panować na płn. Atlantyku, ten cel może zostałby zrealizowany i jedynie odnotowany jako fakt historyczny - i to byłoby wszystko. Prawdopodobnie żadna flota jednego tylko państwa nie miała by szans na realizację takiego zamiaru w połowie XX wieku. Ten fakt mógł być możliwy w XVI do XIX wieku [okres żagla i pary] - przykłady takich państw, które narzucały swoją hegemonię na morzach świata jak Hiszpania, Holandia, Francja czy Anglia to już wtedy były przebrzmiałe echa dawnej przeszłości [a i świetności tych flot].

Niemcy w tym stanie organizacji swojej floty, jej liczebności i siły bojowej nie miały na to nigdy szans najmniejszego nawet powodzenia. Nie wytrzymałyby konkurencji połączonych sił flot tzw. wolnego świata : USA, Francja, Holandia, Norwegia, Australia, Brazylia, Meksyk itp., itp. oraz współpracujących z flotami sił lotniczych tych państw - bez żadnego np. udziału Angli, która byłaby objęta całkowitą blokadą morską i powietrzną.

Utrzymanie pełnej kontroli zarówno na morzu jak i lądzie przekraczałoby możliwości jednego tylko kraju - nie było chyba żadnych przesłanek w tamtym okresie co do tego, że prowadzenie wojny na dwóch kontynentach i na dwóch frontach będzie nieskończenie długo możliwe i będzie to pasmo ciągłych sukcesów i zwycięstw. To była utopia, mrzonki i urojenia - za nią niepotrzebnie życie musiało oddać wielu młodych ludzi, nie tylko tych, którzy służyli w Wehrmachcie ale także tych z U-Bootwaffe i Kriegsmarine [floty nawodnej].
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez Marriano » 26.05.07, 23:11

Zgadzam się w pełni z tym co napisałeś. Zadając moje pytania miałem przed oczami całą propagandę jaką prowadziły Niemcy. Dla mnie wydaje się bezsensem posyłanie ludzi na pewną śmierć, w czasie gdy szanse na zwycięstwo są zerowe, Anglia prowadzi inwazję, a stan niemieckiej floty jest w opłakanym stanie. Ale wiadomo... chodziło o gloryfikowanie pewnych wartości, patriotyzm i wpajanie głupot młodym ludziom do głowy, rozkazy.


Najbardziej trafiłeś do mnie ostatnim akapitem :)

ObltzS napisał(a):Utrzymanie pełnej kontroli zarówno na morzu jak i lądzie przekraczałoby możliwości jednego tylko kraju - nie było chyba żadnych przesłanek w tamtym okresie co do tego, że prowadzenie wojny na dwóch kontynentach i na dwóch frontach będzie nieskończenie długo możliwe i będzie to pasmo ciągłych sukcesów i zwycięstw. To była utopia, mrzonki i urojenia - za nią niepotrzebnie życie musiało oddać wielu młodych ludzi, nie tylko tych, którzy służyli w Wehrmachcie ale także tych z U-Bootwaffe i Kriegsmarine [floty nawodnej].
Marriano
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 96.000 BRT

Dołączył(a): 18.03.06, 00:19
Lokalizacja: W-wa

Postprzez ObltzS » 27.05.07, 19:59

Witam !
Odbiegamy nieco od tematu głównego, jaki postawił Kol. churchill, ale zanim nastąpi jego [tematu] kontynuacja, warto może kika zadań uzupełniających. Wszyscy zagadzamy się co do tego faktu, że straty zarówno w okrętach jak i w załogach [straty w ludziach były przecież w prostej linii pochodną funkcji strat jednostek] były od drugiej połowy 1943 r. niemal zastraszające.
A mino to zastanawiający jest fakt, że w tym okresie tak wielu młodych ludzi ochotniczo zgłaszało się do służby w Kriegsmarine a zwłaszcza do służby w U-Bootwaffe, wiedząc i mając chyba świadomość tego, że służbę tę mogą przypłacić życiem. W tamtym okresie funkcjonowało nawet określenie Freiwilliger Dönitz Korpus [Ochotniczy Korpus Dönitza] odnoszące się do wszystkich załóg U-Bootwaffe.
Co mogło powodować decyzjami tych młodych ludzi, że świadomie podejmowali to ryzyko ?
Czy można powiedzieć o nich, że byli np. zagorzałymi nazistami, fanatykami ideologii swego ówczesnego państwa i jego przywódcy A. Hitlera ?
Odpowiedź zapewne będzie trudna i niejednoznaczna, a każdy z nas w oparciu o dotychczasową wiedzę, badania, analizy i statystyki porównawcze jakie są dostępne w literaturze będzie miał swoje argumenty.
Podstawowy trzon załóg stanowili młodzi ludzie w głównym przedziale wiekowym od 19 do 23 lat, zaliczający sie do korpusu marynarzy i podoficerów młodszych. W chwili kapitulacji w maju 1945 r. taki był ich wiek, zatem w roku 1933 [dojście A. Hitlera do władzy] mieli odpowiednio po 7 lat [19-latkowie] i 11 lat [23-latkowie] - nie mogli zatem brać udziału w wyborach z 1933 r. , gdyż z uwagi na swój wiek [dzieci] nie nabyli jeszcze tzw. czynnych praw wyborczych. Zatem to nie oni decydowali i nie oni przyczynili sie do oddania poprzez głosowanie władzy A. Hitlerowi.
Co prawda 10-latkowie byli już wcielani do formacji Hitlerjugend, ale w warunkach wojny nawet młodzież dojrzewa bardzo szybko, by móc sobie wyrobić na konkretne sprawy określony pogląd.
Mnie przekonują argumenty, że starali się wobec swego kraju, ojczyzny i narodu wypełnić swój podstawowy obowiązek w czasie wojny, abstrahując od tego, że to ich kraj wywołał wojnę na skalę światową i że to właśnie również i oni muszą ponosić tego tragiczne konsekwencje. Zapewne chcieli przysłużyć się swojemu krajowi najlepiej jak potrafili i wielu z nich zapłaciło za to najwyższą cenę.
Do dzisiaj jednak marynarze U-Bootwaffe w większości postrzegani są jako zagorzali fanatycy nazizmu, choć faktem jest, że w formacji tej był spory odsetek, który przynajmniej w początkowym okresie sympatyzował z tą ideologią. Ale postrzeganie ich jako całości poprzez pryzmat nazizmu jest chyba błędnym założeniem
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez Gladius » 29.05.07, 11:16

W roku 1943 Niemcy zdawali sobie sprawę z ogromnych problemów związanych z, co tu dużo mówić, wykorzystywaniem okrętów nie odpowiadajacych już wymogom ówczesnego morskiego pola walki. Zarówno okręty typu VII jak i IX nie były odpowiednio skonstruowane i przystosowane do długotrwałego przebywania w zanurzeniu, co przy powszechnym wykorzystywaniu przez Aliantów technologii radiolokacyjnej, skazywało je na częste konatkty z samolotami i grupami ZOP. Wykorzystywany system Metox ("Biskajski krzyż") był przystosowany do wykrywania fal radarowych o długości 1 metra i mógł w porę ostrzegać jedynie przed starszym radarem typu 286. Jeżeli okręt lub samolot dysponował nowszym radarem typu 271 o centymetrowej długości fali to jedynym systemem ostrzegania byli wachtowi. W konsekwencji doszło do kuriozalnej sytuacji , w której Ubooty w nocy pływały w zanurzeniu by nie dać się zaskoczyć przy ograniczonej widoczności, a w dzień na powierzchni tak by wachtowi mieli szansę w porę dostrzec nieprzyjaciela. Odpowiedzią Kriegsmarine na technologiczny postęp Aliantów miały być okręty typu XXI (XXIII z uwagi na poważnego ograniczenia nie nadawała się raczej na Atlantyk) przystosowane właśnie do długiego pływania pod wodą i rozwijania w zanurzeniu znacznych prędkości, jednakże jak wszyscy wiemy nie udało się wprowadzić ich do służby w odpowiednim czasie i skali.
Wysyłanie w morze okrętów typu VII i IX nie było jednak pozbawione sensu przez co nie było pustym skazywaniem załóg na śmierć w imię nazistowskiej ideologii. Miało ono również poważny wymiar strategiczny.
Stałe zagrożenie ze strony Ubootwaffe zmuszało aliantów przede wszystkim do:
1. Utrzymywania systemu konwojowego co w sposób znaczny ograniczało wydajność morskiego transportu Aliantów.
2. Zaangażowania przez Aliantów ogromnych sił, środków i personelu, który po ewentualnym wycofaniu Ubootów z walki, zostałby wykorzystany przeciw III Rzeszy w inny bardziej bezpośredni sposób lub też częściowo przerzucony na Pacyfik.
Ponadto meldunki dowódców Ubootów o zatopionym tonażu były, co prawda w dobrej wierze, zazwyczaj mocno zawyżone. Fakt ten w korelacji z nie dawaniem wiary przez Grofaza w wydajnośc alianckiego (czyt. amerykańskiego) przemysłu stoczniowego zdolnego nie tylko do pokrywania strat ale również wytwarzania nadwyżki statków, powodował, że praktycznie przez cały czas trwania Bitwy o Atlantyk Niemcy mieli błędne pojęcie o ich ogólnej sytuacji oceniając ją dużo lepiej niż było to w rzeczywistości.
Wracając do poruszonego przez mojego przedmówcę problemu ideologicznego zaangażowania się załóg w wojnę podwodną pomimo potężnych strat to moim zdaniem na problem ten trzeba patrzeć nieco szerzej. Po pierwsze marynarze majacy średnio po 19 lat zostali wychowani w kraju, w którym państwo ingerowało w każdą sferę życia obywateli przez co z pewnością byli głęboko zindoktrywnowani "wiarą i miłością do Fuhrera". Ochotnicze zgłaszanie się do Ubootwaffe na pewno nie było jedynie podyktowane miłością do Ojczyzny i chęcią jej obrony. Proszę zauważyć, że Ubootwaffe była niewielką częścią niemieckich sił zbrojnych traktowaną jako formacja elitarna (nie każdy mógł się do niej dostać -vide przypadek "autorytetu moralnego" Gunthera G. :evil: ). Młodzi 19,20 letni mężczyźni zawsze pragną zostać odznaczonymi bohaterami paradujacymi z szeregiem medali na piersi przed swoimi rówieśniczkami (czysty Freud :D )
Najczęściej otrzeźwienie musiało przychodzić pod bombami głębinowymi i w bazach gdy do portów wracało coraz mniej okrętów - czyli znajomych i przyjaciół.
Gladius
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 11.000 BRT

Dołączył(a): 20.06.05, 17:39
Lokalizacja: Ost Preussen

Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez ObltzS » 15.07.07, 19:57

Witam !

Odpowiedź na pytanie o taktykę U-Bootwaffe po 1943 r. na pewno nie może być prosta - częściowo wyjaśnili to Koledzy, ale odpowiedź ta wymagałaby dodatkowych wyjaśnień i uzupełnień, a ponieważ jest to jednak stosunkowo długi okres obejmujący swoim przedziałem czasowym aż 2 lata, które obfitowały w wiele wydarzeń [z których jedne działy się wolniej inne natomiast gwałtownie się rozwijały], które w znaczący sposób wpłynęły na przebieg tego okresu. Ponadto warto zaznaczyć jeszcze jedną chyba istotną kwestię - część historyków uważa tzw. "czarny maj" 1943 za przełomowy okres w Bitwie o Atlantyk [od którego można byłoby odliczać powolne, ale jednak osłabienie działalności U-Bootwaffe aż do zupełnej kapitulacji] inni historycy natomiast nie dopatrują się w tej cezurze czasowej żadnego znaczącego przełomu dla dalszego przebiegu samej Bitwy jak również jej wpływu na dalszą aktywność U-Bootwaffe.

Należałoby także uściślić pojęcie "taktyka" - czy ma się ono odnosić jedynie do typowych form i metod działania U-Bootów tylko na morzu, czy też ma obejmować swoim zasięgiem całokształt wszystkich zagadnień, związanych nie tylko z działaniem U-Bootów na morzu, ale także wieloma innymi obszarami [np. prace badawcze, nowe technologie, bronie, nowe metody i sposoby walki], które w poważnym stopniu wpływały i determinowały kierunek zmian po połowie 1943 r.
Uważam, że druga propozycja jest bardziej obszerna i lepiej pozwala wytłumaczyć wszystkie zachodzące zmiany, jakie miały miejsce w dwóch ostatnich latach działalności U-Bootwaffe.


Proponowałbym, aby spojrzeć na to zagadnienie dwojako :

1. Spróbować określić działania Aliantów na Atlantyku, M. Śródziemnym i w Arktyce, określić kierunki tych działań oraz przyjęte do realizacji [po różnych spotkaniach i konferencjach na różnych szczeblach, gdzie generalnie określono plan działań zmierzających do bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy] różnorodne formy, które miały głownie za cel wyparcie Krigsmarine z Atlantyku i M. Śródziemnego,

2. Spróbować określić, jak na te wszystkie zmiany reagowała sama U-Bootwaffe, czy podejmowane przez nią działania były adekwatne do poczynań Aliantów, czy reagowała na te zmiany odpowiedni szybko i czy posiadała na to odpowiednie środki.
 
Działania Aliantów : 

Dla mnie wstępem do planowego, metodycznego i systematycznego ograniczania tak działalności jak i aktywności U-Bootwaffe była przeprowadzona przez Aliantów w końcu 1942 r. operacja o kryptonimie "Torch" [Pochodnia]. Operacja ta generalnie miała na celu uchwycenie przyczółka na terenach płn.-zach. Afryki, wyparcia niemieckich sił lądowych i powietrznych z obszaru Afryki północnej co pośrednio miało pozwolić nad przejęciem pełnej kontroli na obszarze M. Śródziemnego i w ostateczności pozwolić poprzez nie przerzucić swój desant na południowe obrzeża Europy.
Amerykanie, którzy już prawie od roku byli w stanie wojny z Niemcami w początkowym jej okresie ponosili stosunkowo duże straty w swojej własnej żegludze kabotażowej oraz na liniach komunikacyjnych Zat. Meksykańskiej a straty te dotyczyły głównie floty tankowców. Sami Amerykanie zresztą długo zwlekali z organizowaniem konwojów a tym samym dążeniem do zminimalizowania strat w swojej własnej flocie. Jednak już we wrześniu 1942 nastąpiła poważna reorganizacja w siłach powietrznych USA, która pośrednio była wymuszona właśnie przygotowywaną operacją "Torch". Z ogólnych Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych [US Army Air Forces - USAAF] wydzielono specjalna jednostke do zwalczania U-Bootów nazwaną jako 1 Dowództwo Sił Powietrznych Armii do Zwalczania Okretów Podwodnych [First Antisubmarine Army Air Command - 1AAAC]. Na wyposażenie tej wydzielonej jednostki przeznaczono długodystansowe bombowce B-24 [Liberator] oraz bombowce średniego zasięgu B-25 [Mitchel]. Samoloty te wyposażono w radary do wykrywania celów nawodnych pracujące na fali o centymetrowej długości : SCR-517C. Eskadry tej jednostki rozmieszczono początkowo na wschodnim wybrzeżu USA oraz w rejonie Zat. Meksykańskiej - organizacyjnie powstały dwa oddzielne dowództwa do zwalczania U-Bootów, jedno podporządkowane marynarce wojennej [US Navy] i drugie właściwym siłom powietrznym [USAAF]. Podział kompetencji miał być następujący : pierwsze miało odpowiadać za eskortowanie konwojów, drugie prowadzić ofensywne patrole i zwalczać o.p.
Taki podział zadań, kompetencji i rozmieszczenia sił był ze strony Aliantów istotnym krokiem w kierunku zamknięcia tzw. "czarnej dziury" na środkowym Atlantyku. W dalszej perspektywie zamierzano objąć zasięgiem "parasola lotniczego" cały obszar Atlantyku od równika na północ, opierając go na zachodzie o akweny Karaibów, wschodnie wybrzeża USA po Kanadę, Islandię i Anglię, a na wschodzie o bazy w Maroku. Lotnictwo bombowe dalekiego zasięgu miało być jednym z istotnych czynników wydatnie wspierającym całokształt alianckich poczynań przeciwko U-Bootwaffe.
Kolejnym długofalowym działaniem Aliantów miało być systematyczne ograniczanie działań U-Bootów w rejonie basenu śródziemnomorskiego oraz Atlantyku. Aby te działania mogły być bardziej skoordynowane Amerykanie wydzielili ze swej Floty Atlantyku specjalne zespoły nazywane grupami poszukiwawczo-uderzeniowymi [Task Force] oraz grupami wsparcia [Support Group]. Zespoły te w zależności od postawionych przed nimi zadań miały albo płynąć razem z konwojami i stanowić dla nich podstawową osłonę albo też przemierzać Atlantyk w poszukiwaniu U-Bootów i skutecznie je eliminować. Zespoły te oparto głównie o małe lotniskowce eskortowe z niezbędną osłoną [samoloty i niszczyciele] wyposażone w najnowsze, jak na tamte czasy, urządzenia pomagające w lokalizacji i namierzaniu U-Bootów [radary, sonary, HF/DF, lotnicze torpedy akustyczne "Fido"].
 
Od roku 1943 patrole U-Bopotów na M. Śródziemnym stawały się bardziej ryzykowne z uwagi sukcesywne wzmacnianie sił alianckich w tym rejonie związane z prowadzeniem operacji "Torch". Wzdłuż płn. wybrzeża Afryki Alianci zakładali sieć lotnisk, które stawały się bazami wypadowymi dla samolotów, które z powietrza miały nie tylko osłaniać konwoje ale również intensywnie zwalczać U-Booty. Ponadto od 1943 r. Alianci także wydatnie wzmocnili swoje siły nawodne nowoprzybyłymi w ten rejon niszczycielami [głównie] oraz utworzeniem nowych grup poszukiwawczo-uderzeniowych skierowanym do eliminacji U-Bootów. Było to istotne wzmocnienie alianckiej bazy na Malcie oraz powolne acz skuteczne wypieranie U-Bootwaffe i floty włoskiej z basenu M. Śródziemnego. Ostateczne zwycięstwo Aliantów nad Niemcami i Włochami w płn. Afryce [maj 1943] spowodowało, iż od połowy tego roku alianckie konwoje płynące poprzez Kanał Sueski wzdłuż płn. wybrzeży Afryki do Gibraltaru mogły pływać stosunkowo bezpiecznie, nie nękane już atakami U-Bootów. Droga z Wlk. Brytanii do Indii oraz powrotna skróciła się wydatnie o 9 tys. Mm i 45 dni dodatkowej żeglugi, gdyż do tej pory część ważnych konwojów na tej trasie omijała M. Śródziemne wybierając drogę wokół Afryki via Kapsztad.

W marcu 1943 odbyła się w Waszyngtonie konferencja przedstawicieli trzech państw, najbardziej zaangażowanych w udziale Bitwy o Atlantyk : Wlk. Brytania, USA i Kanada. Była to tzw. konferencja w sprawie konwojów atlantyckich na której ustalono istotne sprawy dla dalszej walki z U-Bootami w tym rejonie [głównie obszar północnego Atlantyku]. I tak konwoje płynące szlakiem północnoatlantyckim miały być ochraniane wspólnie przez Brytyjczyków i Kanadyjczyków. Brytyjczycy samodzielnie mieli ochraniać konwoje pomiędzy Wlk. Brytanią a M. Śródziemnym. Amerykanie natomiast mieli wziąć pełną odpowiedzialność za eskortowanie czterech konwojów na szlakach środkowoatlantyckich. Ponadto miano rozciągnąć "parasol lotnicz" nad tzw. grenlandzką luka powietrzną.
Również w maju 1943 odbyła się anglo-amerykańska konferencja [otrzymała kryptonim "Trident"] dotycząca ustaleń dalszej strategii aliantów. Konferencja odbyła się w Waszyngtonie przy współudziale wysokich rangą wojskowych obu stron. Na konferencji zapadły istotne decyzje mający w decydujący sposób wpłyną na dalsze losy wojny, a mianowicie :
- walka z U-Bootami ma być nadal kontynuowana wszelkimi możliwymi i dostępnymi środkami oraz metodami,
- Wlk. Brytania miała zintensyfikować swoje działania dyplomatyczne wobec Portugalii, aby ta wyraziła zgodę, by na Wyspach Azorskich RAF i USAAF mogły zakładać swoje bazy lotnicze a tym samym zostałaby zlikwidowana tzw. "czarna dziura" na środkowym Atlantyku a konwoje z USA do Gibraltaru otrzymałyby lepszą osłonę lotniczą; Wlk. Brytania z Portugalią porozumiała się ostatecznie 18.08.1943 co do utworzenia swoich baz lotniczych na Wyspach Azorskich [wyspy Fail i Terceira] - w dalszej perspektywie pozwoliło to skutecznie wypierać U-Booty z Atlantyku,
- ustalono termin alianckiej inwazji na Sycylię [kryptonim : "Husky"] : lipiec 1943,
- po operacji "Husky" alianci będą eliminować z basenu śródziemnomorskiego wpływy sił niemieckich i włoskich oraz przygotują inwazję na Włochy,
- na rok 1944 ustalono termin alianckiego desantu na Francję,
- w miarę swoich możliwości USA i Wlk. Brytania będzie nadal udzielać dużego wsparcia dla ZSRR poprzez konwoje arktyczne.
Ponadto dowódca amerykańskiej floty poinformował, iż w swoim sztabie powołał nowe dowództwo, tzw. 10 Flotę, które miało koordynować wszystkie poczynania i działania amerykańskich sił morskich w Bitwie o Atlantyk [walka przeciw U-Bootom oraz osłona konwojów].
Dodatkowym czynnikiem mającym wspierać te działania była operacja nosząca kryptonim "DERANGE" prowadzona przez brytyjskie siły lotnicze Coastal Command, której intensyfikacja działań przypadała na okres od 13.04.'43 do 06.06'43, a której głównym celem było tzw. "wymiatanie U-Bootów z Zat. Biskajskiej". Kontynuacją tej operacji była druga akcja pod nazwą "Musketry-Seaslug-Percussion" - dalsza intensywna ofensywa lotnicza w tym akwenie, mająca na celu niszczenie U-Bootów zarówno tych, które wyruszały na patrol jak również powracających z patrolu.
Przeprowadzona we wrześniu 1943 r. inwazja aliantów na Włochy spowodowała, że siły U-Bootwaffe na M. Śródziemnym skurczyły się zaledwie do 13 okrętów podwodnych. Poza tym ostatnia baza U-Bootów na tym akwenie [w Tulonie] była celem licznych alianckich nalotów i bombardowań, co przekreśliło możliwość prowadzenia operacji w szerszym wymiarze i skali.
W międzyczasie [od 10.06.'43] alianci zmienili w swoich meldunkach stosowany do tej pory [a rozpracowywany przez kryptologów z B-Dienst] Szyfr Morski Nr 3 na Szyfr Morski Nr 5 - uniemożliwiło to Niemcom pozyskanie istotnych informacji o konwojach i ich trasach.
Od stycznia 1944 nastąpiła intensyfikacja nalotów lotnictwa alianckiego na ostatnią bazę U-Bootów w basenie M. Śródziemnego - port w Tulonie, który nie posiadał bunkrów dla U-Bootów, jak inne bazy we francuskich portach atlantyckiego wybrzeża. Spowodowało to zniszczenie i uszkodzenie wielu U-Bootów a w konsekwencji osłabienie i tak już niemal symbolicznych sił U-Bootwaffe w tym rejonie. Alianckie siły ZOP położyły kres działalności U-Bootów na M. Śródziemnym ostatecznie w czerwcu 1944 [chociaż ostatnie trzy pozostałe U-Booty zostały zatopione we wrześniu].
W czerwcu 1944 alianci przeprowadzili inwazję na Francję, co praktycznie wyeliminowało możliwość prowadzenia operacji U-Bootów z baz atlantyckich na dotychczasową skalę. Niszczenie przez aliantów infrastruktury tych baz jak również łączących ich z Niemcami linii komunikacyjnych pozbawiło ich większego znaczenia, chociaż w trzech portach bazach : Lorient, St. Nazaire i La Pallice bazy U-Bootów zostały utrzymane do końca działań wojennych.
Po inwazji tej alianci niemal równolegle zintensyfikowali swoje działania przeciwko U-Bootom działającym w Arktyce, gdzie w okresie od maja do lipca 1944 Costal Command wyeliminowało z wód norweskich aż 37 U-Bootów. Również w tym okresie [sierpień 1944] Rosjanie dokonali ofensywy w kierunku zachodnim zajmując Finlandię i Estonię. Od tej pory wody wschodniobałtyckie były kontrolowane przez lotnictwo radzieckie, a od zachodu alianci nękali bombardowaniami Hamburg, Bremę i Kilonię. Spowodowało to, iż w miarę jeszcze bezpieczne do tej pory wody Bałtyku, gdzie niemieckie o.p. odbywały szkolenia i próby techniczne, były teraz narażone na niemal ciągłe ataki lotnictwa sprzymierzonych.
Od jesieni 1944 roku Niemcom praktycznie pozostawały jedynie bazy U-Bootów w Norwegii, skąd można było organizować patrole i dalsze akcje U-Bootwaffe. Akcje te koncentrowały się głównie na wodach kanału Północnego, wokół Islandii oraz jedne z ostatnich patrolów U-Bootów typu IX na wodach północnego Atlantyku wzdłuż wybrzeży Nowej Funlandii. Nie miały one jednak już żadnego strategicznego znaczenia.
W początkach 1945 r. Brytyjczycy obawiali się poważnego wzrostu sił U-Bootwaffe i intensywności patroli U-Bootów. Obawy te wynikały z niepełnych informacji o nowych rewelacyjnych typach niemieckich o.p. [zwłaszcza typ XXI oraz XXIII]. Wobec takich obaw wzrostu zagrożenia ze strony niemieckiej, alianci wydali dyrektywy dotyczące intensyfikacji nalotów lotnictwa bombowego na stocznie i zakłady produkujące i montujące U-Booty, wzmożenia akcji minowania przez lotnictwo tych akwenów na Bałtyku, gdzie odbywały się szkolenia nowo wprowadzanych do służby o.p. [zamierzano wyprzeć w ten sposób U-Booty ze wschodniego Bałtyku w jego rejony zachodnie, co ułatwiłoby dalsze naloty prowadzone przez RAF], prowadzenia nalotów na bazy U-Bootów w Norwegii [na tych zasadach, jakie stosowano wobec niedawnych jeszcze baz we francuskich portach wybrzeża atlantyckiego], pozostawienia w brytyjskich bazach RN niezbędnej ilości niszczycieli i eskortowców mających stanowić osłonę w przypadku nasilenia się kampanii U-Bootów oraz postawienia na wodach wokół Wlk. Brytanii dodatkowych pól minowych przeciwko U-Bootom.
Współdziałanie sił ZOP z lotnictwem pozwoliło aliantom na bardzo poważne ograniczenie i zawężenie dotychczasowych rejonów operacyjnych U-Bootów, które pod względem obszarów stanowiły na przełomie zimy i wiosny 1945 bardzo niewielki procent dotychczasowych rozległych rejonów. Braki w infrastrukturze [która była systematycznie niszczona przez naloty] i zaopatrzeniu skromnych baz norweskich nie pozwoliły już na takie planowanie operacyjnego wykorzystania pozostających jeszcze w dyspozycji U-Bootów, by mogły one zakresem swoich działań stanowić poważne zagrożenie dla żeglugi i szlaków komunikacyjnych.


Działania U-Bootwaffe : 

Jak na te wszystkie zmiany zareagowała U-Bootwaffe, zwłaszcza po połowie roku 1943 - czy po tym okresie była w stanie podjąć równorzędną i wyrównaną walkę z coraz bardziej skonsolidowaną i zwartą sił, jaką sprzymierzeni mogli wystawić tak na morzach jak również w powietrzu.
Czy dotychczasowe środki i taktyka stosowana przez U-Bootwaffe była w stanie skutecznie rywalizować z ogromnym postępem technologicznym i rozwojem urządzeń elektronicznych jakie do swojej dyspozycji posiadali Alianci.
W oparciu o posiadaną dzisiaj wiedzę z różnorodnych opracowań i analiz tamtego okresu można podjąć próbę przedstawienia zarysu dotychczasowej taktyki i jej zmian, jaką musiały podjąć niemieckie siły podwodne.
Z chwilą rozpoczęcia przez Aliantów operacji "Torch" na jesieni 1942 r. K. Dönitz był zmuszony do przegrupowania licznych zespołów i grup U-Bootów operujących tak w rejonach Karaibów jak przede wszystkim u wschodnich wybrzeży USA i przemieszczenia ich na środkowy i północny Atlantyk. Była to ze strony U-Bootów efektywna i zmasowana kampania, która w poważnym stopniu zakłóciła i spowodowała liczne straty zwłaszcza w amerykańskiej żegludze kabotażowej [przewóz surowców i towarów wzdłuż wschodniego wybrzeża USA] a szczególnie w odniesieniu do amerykańskiej floty tankowców i zakłócenia dostaw ropy drogą morską z Karaibów do USA - był to o tyle ważny problem dla USA, które oprócz zaangażowania w Bitwę o Atlantyk prowadziły już tym czasie szeroko zakrojoną ofensywę na Pacyfiku [wojna z Japonią] a potrzeby w zakresie dostaw tak paliwa okrętowego jak i paliwa lotniczego były przeogromne.
Przerwanie kampanii amerykańskiej spowodowało przesunięcie zespołów U-Bootów na północny i środkowy Atlantyk - z jednej strony ponownie po raz kolejny skoncentrowano uwagę na strategicznym dla Wlk. Brytanii szlaku północnoatlantyckim a pozostające w dyspozycji U-Bootwaffe siły musiano podzielić, by sporą ich część można było skierować na środkowy Atlantyk w rejon Maroka i Gibraltaru oraz na M. Śródziemne, gdzie w tych rejonach Alianci utworzyli nowe szlaki konwojowe i linie zaopatrzeniowe dla potrzeb operacji "Torch". K. Dönitz na ten podział sił U-Bootwaffe : Atlantyk i M. Śródziemne reagował krytycznymi uwagami, ale rozkazy OKM i Hitlera były wyraźne i jednoznaczne; uważał to za marnotrawstwo sił i środków, niepotrzebne rozproszenie i osłabienie ogólnych sił, które miały za główny cel wg Dönitza przerwać życiodajne linie komunikacyjne Wlk. Brytanii z pozostałą częścią świata.
Prowadzona kampania U-Bootów, głównie na szlakach północnoatlantyckich okazała się niezmiernie wyczerpująca a osiągnięte rezultaty w ostatecznym rozrachunku za okres grudzień '42 - maj '43 okazały się niewielkie. Przelicznik zatopionego alianckiego tonażu w stosunku do straconych U-Bootów okazał się na tyle katastrofalny, iż w maju 1943 BdU postanowiło czasowo przerwać kampanię i wycofać U-Booty z walki, by poddać modernizacji i przebudowie zwłaszcza okręty typu VII i typu IX, które nie sprawdzały się już w warunkach bojowych.
Analiza przyczyn tak dużych strat wśród U-Bootów wymusiła zmianę w dotychczasowej taktyce U-Bootwaffe. Jej głównym celem było montowanie na U-Bootach dodatkowych działek obrony p.lot. o kalibrze 20 i 37 mm a także stworzenie wydzielonej grupy okrętów obrony p.lot., tzw. "U-Flak". Miały one ochraniać zarówno te U-Booty, które poprzez wody Zat. Biskajskiej przedzierały się do rejonów swoich patroli oraz powracających po zakończeniu patroli do francuskich baz na atlantyckim wybrzeżu. Ponadto nakazano d-com okrętów, by płynące w wynurzeniu grupy U-Bootów pokonujące Biskaje w przypadku ataku lotnictwa alianckiego rezygnowały z zanurzenia alarmowego [jako mało skutecznego środka ochrony okrętu] a w zamian podejmowały walkę z samolotami wykorzystując wzmocnioną siłę ognia działek p.lot. - taktyka ta była podyktowana wzmożoną akcją lotnictwa alianckiego, które po operacji "Torch" uzyskało dodatkowe bazy w Afryce północno-zachodniej i teraz przeprowadzało naloty zarówno od północy - bazy w Wlk. Brytanii, jak i od południa - Afryka.
Owa dyrektywa B.d.U. o pokonywaniu zat. Biskajskiej w wynurzeniu została wydana 01.05.1943 r. i obowiązywała 93 dni. W ostatecznym rezultacie okazało się, że była w swych założeniach błędna, ponieważ ani pojedynczy U-Boot ani też grupa U-Bootów przedzierająca się w wynurzeniu nigdy nie była poważnym zagrożeniem tak dla pojedynczego samolotu jak i dla zespołu kilku samolotów. Uzbrojenie p.lot. instalowane dodatkowo na ten okres na U-Bootach nie mogło być na tyle silne jak np. artyleria p.lot. na niszczycielach a przypisanie o.p. roli quasi-niszczycieli [samolotów], pomimo skutecznych zaliczonych przez nie tak strąceń jak i poważnych uszkodzeń alianckich samolotów w perspektywie dłuższego okresu musiało na tym polu przynieść przegraną U-Bootów.
Wraz z przezbrajaniem U-Bootów innym akcentem nowej taktyki było demontowanie na nich armat morskich kal. 88 i 105 mm jako tego elementu ich uzbrojenia, które na tym etapie walki okazało się zupełnie nieprzydatne. Podejmowanie pojedynków artyleryjskich przez U-Booty za pomocą tego rodzaju uzbrojenia było już praktycznie niemożliwe - objęcie aliancką osłoną lotniczą tak znacznego obszaru Atlantyku stwarzało dla U-Bootów poważne zagrożenie wdawania się w pojedynki artyleryjskie z pojedynczymi statkami.

Po wycofaniu U-Bootów z północnoatlantyckich szlaków zostały one przerzucone na wody wschodnioamerykańskie, zachodnio- i południowoafrykańskie oraz na wody O. Indyjskiego. Dönitz liczył na to, że obszary te będą znacznie słabiej patrolowane przez lotnictwo, a przebiegające przez te wszystkie wody szlaki konwojów będą słabiej ochraniane i osłaniane tak z powietrza jak i z wody. Ale taktyka ta mogła mieć szanse powodzenia tylko w jednym przypadku - pozostające na tych akwenach U-Booty będą miały możliwość uzupełnienia zapasów głównie paliwa, torped, oleju smarnego, wody i żywności. Warunek ten odnosił się głównie do U-Bootów typu VII, które z uwagi na swe parametry techniczne nie mogły porównywać się autonomicznością żeglugi jak większe typy IX. Ale alianci i na te przegrupowania U-bootów zareagowali szybko i skutecznie : w sposób systematyczny i niezwykle metodyczny likwidowali tzw. U-Booty zaopatrzeniowe, zarówno te główne typu XIV jak i przystosowane do tej roli typy XB oraz VIIF. Zniszczenie floty podwodnych zaopatrzeniowców wpłynęło na zrewidowanie tych planów przez B.d.U. Planowane operacje nie mogły odbywać się na taką skalę, jak to miało miejsce po styczniu 1942 r.
Kolejną taktyką oprócz przezbrajania U-Bootów było wyposażanie ich w torpedy akustyczne, które miały być - jak się tego spodziewano - skutecznym środkiem zaradczym na coraz to liczniejszą i lepiej zorganizowaną ochronę konwojów. Na tamtym etapie walki z konwojami, nie można było już praktycznie zrealizować niemal bezkarne nie tylko podejście do niego ale również wdarcie się do jego środka [w porze nocnych ataków do perfekcji opanował to O. Kretschmer]. Osłona była teraz poważną zaporą wyposażoną w coraz to lepsze typy tak radarów morskich jak i sonarów. Ponadto montowane urządzenia HF/DF pozwalały na wczesne wykrycie zbliżającej się grupy U-Bootów i możliwość przegrupowania sił osłony. Stosowane w początkowym etapie torpedy akustyczne T-3 "Falke" zostały zastąpione typem T-5 "Zaukönig", który miał okazać się bardziej precyzyjnym i skutecznym środkiem walki z okrętami eskorty. Po pewnych początkowych sukcesach związanych ze stosunkowo skutecznym działaniem tych torped i skutecznym niszczeniem osłony atakowanego konwoju, alianci szybko zastosowali i wprowadzili środki zaradcze : pierwszym był tzw. zagłuszacz odgłosów pracy śruby okrętowej niszczycieli i korwet noszący nazwę "Foxer", drugim równie skutecznym środkiem okazało się zmniejszenie prędkości tych jednostek poniżej 7 w., gdzie wytwarzane przy tych prędkościach szumy i hałasy śrub powodowały brak reakcji urządzenia rejestrującego torpedy T-5 [stawały się one "głuche"].

Kolejnym elementem taktyki było ponowne wprowadzenie od września do grudnia '43 r. U-Bootów na obszary płn. Atlantyku, z którego zostały wycofane po 23 maja tego roku. Spodziewane efekty w postaci przewidzianej przez B.d.U. zatopionej ilości statków alianckich i ich tonażu okazały się poniżej oczekiwań i prognoz sztabu B.d.U.. Wpływ na to miało coraz to lepsze wyszkolenie załóg okrętów eskorty konwojów, wprowadzenie na Atlantyk przez aliantów grup poszukiwawczo-uderzeniowych typu "Task-Force" i "Support-Group" specjalizujących się w zwalczaniu U-Bootów oraz wyjątkowo silne i długotrwałe sztormy jesienno-zimowe na tym obszarze Atlantyku, które mimo starań i poświęceń ze strony załóg U-Bootów skutecznie uniemożliwiały tak pościg za konwojami, zajęcie dogodnej pozycji do ataku jak przede wszystkim przeprowadzenie ataku torpedowego z pozycji wynurzonej i w zanurzeniu.
Innym utrudnieniem dla B.d.U. były dyrektywy Hitlera, który w tym okresie ustawicznie niemal obawiał się inwazji aliantów na Norwegię i kazał Dönitzowi przegrupować siły U-Bootwaffe w taki sposób, aby pewna ich część została przebazowana na wody norweskie, co w znaczny sposób osłabiało te siły na płn. Atlantyku. Przebazowane U-Booty miały włączyć się do zwalczania konwojów arktycznych z Wlk. Brytanii do ZSRR.
Kolejnym krokiem taktycznym B.d.U. było osłabienie w pierwszej połowie 1944 r. obecności U-Bootów na płn. Atlantyku - tradycyjnym obszarze działań U-Bootwaffe. W tym okresie spodziewano się inwazji aliantów w Europie - U-Booty przechodziły w tym okresie kolejną fazę modernizacji - instalowano na nich tzw. maszty powietrzne znane pod nazwą Schnorchel [pierwszy operacyjny U-Boot wyposażony w to urządzenie to U-264], które miały pozwolić U-Bootom płynąć w zanurzeniu z wykorzystaniem do ich napędu silników diesli, a tym samym oszczędzić pobór energii z baterii akumulatorów. Urządzenie to miało wg sztabu B.d.U. zwiększyć możliwości ataku U-Bootów na flotę inwazyjną, pozwolić pokonywać przez U-Booty silnie patrolowane obszary przez lotnictwo alianckie bez potrzeby wynurzania się a tym samym zmniejszyć ryzyko wykrycia płynącego w wynurzeniu okrętu nawet nocą.
Kolejnym elementem taktyki były przyśpieszone prace nad modernizacją i stworzeniem skończonego projektu U-Boota, w którym materiałem pędnym byłby perhydrol [nadtlenek wodoru] wg koncepcji prof. H. Waltera. Pomimo udanych testów przeprowadzonych w marcu 1944 nie wyszły one poza fazę studyjną i nie podjęto ich masowej produkcji, pomimo złożonych w stoczniach zamówień. Problemem okazały się zarówno jednostki napędowe [turbiny] jak możliwości produkcji i magazynowania na tych okrętach materiału pędnego.
Kolejną ewolucją związaną z poszukiwaniem doskonałego okrętu był projekt U-Boota typu XVIII i opracowanie a bazie tego projektu typu XXI [oceaniczny] i XXIII [przybrzeżny], nazywanych elektrycznymi z uwagi na bardzo dużą pojemność baterii akumulatorów. Wg wstępnych parametrów taktyczno-technicznych, te typy o.p. miały całkowicie odmienić sposób prowadzenia walki i pozwolić odzyskać już dawno utraconą inicjatywę. Dodatkowym atutem miał być niezwykle krótki czas budowy tych jednostek z uwagi na zastosowanie modułowo-sekcyjnej metody ich wytwarzania i montażu.

Innym ogólnie pojętym działaniem taktycznym było instalowanie na U-Bootach różnorodnych typów detektorów opromieniowania radarowego [tzw. wykrywaczy fal nieprzyjacielskich radarów] ostrzegających U-Booty odpowiednio wcześniej o zbliżających się obiektach zarówno nawodnych [okręty nieprzyjaciela] jak i powietrznych [samoloty alianckie]. Powstało ich kilka typów i montowano je na U-Bootach w różnych okresach, ale generalnie nie wpłynęły one na bezpieczeństwo o.p. Najbardziej znane z nazwy to FuMB 1 Metox, FuMB 9 Zypern [Wanze G1, Hagenuk], FuMB 10 Borkum [Wanze G2], FuMB 7 Naxos, FuMB 24 Fliege, FuMB 25 Mücke, FuMB 26 Tunis. Były to urządzenia pasywne.
Do urządzeń aktywnych należało zaliczyć radary typu FuMO 29 Gema oraz FuMO 61 Hohentwiel-U. Jednak opóźniające się prace nad ich konstrukcją a przede wszystkim wdrożeniem tak do produkcji masowej jak i zastosowaniem na U-Bootach [marzec 1944] nie mogły znacząco wpłynąć na ich skuteczną ochronę - poza tym zapóźnienia Niemiec w tej dziedzinie, brak zainteresowania rozwojem własnych urządzeń elektronicznych stawiały ich na przegranej pozycji w tej dziedzinie.

Po inwazji aliantów w Europie zagrożone bazy U-Bootów znajdujące się na atlantyckim wybrzeżu Francji zostały ogłoszone twierdzami, lecz większość z nich została ewakuowana tak do Niemiec jak i do Norwegii. W trakcie inwazji spora część U-Bootów została przerzucona w rejon kanału La Manche, gdzie miała stanowić ostatnią linię obronną i zapobiec utworzeniu na zachodzie Europy drugiego frontu. Postawione przed załogami U-Bootów to zadanie było poza ich możliwościami – większość U-Bootów skierowana do zatrzymania i walki z aliancką flota inwazyjną z uwagi na niesprzyjające warunki walki [stosunkowo płytkie wody], silną i skuteczną osłonę okrętów i statków została zatopiona. Poza tym alianci na tych wodach [wokół baz] oraz na samym kanale postawili liczne pola minowe, które również dziesiątkowały U-Booty.

Dla U-Bootwaffe sytuacja cofnęła się w czasie i znalazła się ona na pozycjach wyjściowych, podobnych jak w roku 1940 po inwazji na Norwegię. U-Booty ponownie teraz musiały przedzierać się z Niemiec przez M. Północne a z Norwegii płynąć trasą północną dookoła Anglii aby dotrzeć na wyznaczone im rejony patrolu. Stwarzało to szereg niedogodności - zwiększał się czas dopłynięcia i powrotu z miejsce patrolu, zmniejszał się relatywnie czas pobytu na miejscu patrolu, nastąpiło zwiększenie zużycia materiałów pędnych przez U-Booty, gdzie i tak już w tym okresie cała Kriegsmarine zaczynała odczuwać jego braki.
Zarówno jedne jak i drugie akweny były teraz silnie patrolowane i strzeżone przez aliantów - te eskadry lotnictwa, które patrolowały dotąd Zat. Biskajską zostały przerzucone nad kanał i M. Północne, bliżej położone akweny pozwalały na dłuższe w czasie patrole i zwiady.

Na krótko przed inwazją aliantów w Normandii sztab B.d.U. sformował trzy zespoły U-Bootów, nadając im taktyczne nazwy "Mitte" - 22 okręty stacjonujące w Bergen, Kristiansand i Stavenger mające odeprzeć ewentualną inwazję na Norwegię, której to inwazji cały czas obawiały się Niemcy. Druga grupa to zespół o nazwie "Landwirt" stacjonująca w Breście [21 U-Bootów] i mająca chronić wybrzeża Bretanii i Zat. Biskajskiej oraz ostatnia grupa "Dragoner" [5 U-Bootów wyposażonych w chrapy] stacjonująca w zachodnim sektorze kanału La Manche. W przeddzień inwazji wzmocniono siły grupy "Landwirt" i liczyła ona ostatecznie 36 U-Bootów.
Po rozpoczęciu inwazji sztab B.d.U. wydał rozkaz, aby U-Booty z wyznaczonych zgrupowań atakowały flotę inwazyjną utrudniając przebieg inwazji w Kanale, ale ta pierwsza próba powstrzymania inwazji aliantów nie przyniosła żadnych znaczących strat.
Po rozpoczęciu inwazji 19 U-Bootów, które nie były wyposażone w chrapy miały utworzyć linię dozoru w Zat. Biskajskiej osłaniając zarówno wybrzeże jak i bazy przed spodziewaną inwazją. Zadanie to powierzono okrętom grupy "Landwirt". Z polecenia B.d.U. U-Booty te miały przejść na Biskajach na izobatę 100 m i tam oczekiwać ewentualnej floty inwazyjnej, kładąc się na dnie za dnia a nocą wychodzić na powierzchnię w celu ładowania akumulatorów, łączności z d-twem flotylli i przewietrzania okrętu. Owa zgoda na pozostawanie na stosunkowo płytkich wodach przybrzeżnych była nowym elementem taktyki U-Bootwaffe, ponieważ do tej pory po doświadczeniach z 1940 r. generalnie zakazywano okrętom kładzenia się na dnie na głębokościach do 100 m z uwagi na niebezpieczeństwo min dennych postawionych przez aliantów oraz niebezpieczeństwo dla samego okrętu, który na tych głębokościach miał bardzo ograniczone możliwości manewrów i ucieczki przed okrętami dozoru i eskorty.

Okręty ze zgrupowania "Mitte" mające osłaniać Norwegię poniosły poważne straty - zatopiono kilka, jak również kilka poważnie uszkodzono - 30 U-Bootów z tego zgrupowania pozostało na pierwszy czas inwazji w Normandii praktycznie bezczynne. Wywiad aliantów wprowadził Niemców w błąd, sugerując swoją korespondencją, iż z terenów Szkocji będzie prowadzony poważny desant na Norwegię. Odciągnięcie tak poważnej liczby U-Bootów od rzeczywistego obszaru inwazji było dużym sukcesem aliantów.

Z początkiem czerwca '44 wywiad niemiecki wszedł w posiadanie informacji o czasie i trasach konwojów z zaopatrzeniem dla wojsk inwazyjnych - informacje te skłoniły sztab B.d.U. do wysłania w głąb kanału La Manche w okresie od 02.07.'44 do 16.08.'44 dwadzieścia U-Bootów wyposażonych w Schnorchel by przeprowadzały ataki na konwoje z zaopatrzeniem. Tym razem dyrektywy B.d.U. były wyraźnie sprecyzowane - ataki miały następować tylko i wyłącznie na statki lub barki transportowe. W ostatecznym rezultacie działania te przyniosły słabe efekty - przyczynił się do tego fakt, iż większość dowódców na tych U-Bootach po raz pierwszy w swojej karierze objęło dowództwo okrętów podobnie jak I WO. Brak doświadczenia bojowego oraz prowadzenia nawigacji w bardzo trudnych warunkach żeglugowych Kanału - występujące tam silne pływy i prądy uniemożliwiały dokładne prowadzenie nawigacji, a część U-Bootów miała problemy z ostatecznym ustaleniem położenia i pozycji. Ponadto dla większości załóg nowym i nieznanym doświadczeniem było prowadzenie większości operacji w stałym zanurzeniu. Pomimo tych niepowodzeń szef B.d.U. K. Dönitz w swoim KTB z 15.09.'44 w sporządzonej tam notatce pozytywnie podsumował ten okres.

Kiedy z początkiem sierpnia '44 3 Armia USA skierowała się w głąb Bretanii, dla sztabu B.d.U. stało się oczywiste, że ewakuacja atlantyckich baz U-Bootów na francuskim wybrzeżu jest tylko kwestia czasu. Wydano rozkazy, by możliwe było wyposażenie w chrapy wszystkich znajdujących się tam U-Bootów, a te, które nie miały takich możliwości miały się udać do baz w Bordeaux i La Pallice, które wyznaczono na punkty zborne dla U-Bootów z ewakuowanych baz w pierwszej kolejności takich jak Brest, Lorient i St. Nazaire. Z tych baz ewakuowane U-Booty miały zabrać ze sobą zapasowe załogi U-Bootów, torpedy T-5, aparaturę kontrolną i metale nieżelazne. Na pokłady U-Bootów miał być także zaokrętowany wykwalifikowany personel stoczniowy. Wydano także rozkazy, by te U-Booty, które nie poosiadały kompletnych chrap a nie było już możliwości, by skończyć ich montaż zależało skreślić ze stanu floty.
Pozostające w Bordeaux i La Pallice okręty otrzymał rozkazy ewakuacji do Norwegii, natomiast część z nich miała zając pozycje w Kanale Bristolskim i Kanale Północnym, aby odwrócić uwagę aliantów od tej grupy U-Bootów, która miała przedzierać się do Norwegii. Ostatni U-Boot opuścił bazę w Bordeaux 26.08.'44 i był to kres działalności niemieckich baz U-Bootwaffe na atlantyckim wybrzeżu Francji. Wraz z upadkiem tej bazy był to także koniec działalności Marinegruppe "West" we Francji.

Pozostające w bazach w Norwegii U-Booty oraz te, które zostały tam przebazowane po desancie aliantów w Normandii zostały wykorzystane do prowadzenia ataków na konwoje, które trasą arktyczną płynęły z zaopatrzeniem z Wlk. Brytanii do ZSRR. Po udanym desancie w Europie konwoje te zostały wznowione w sierpniu '44 r. poważnym problemem był brak na wyposażeniu tych U-Bootów chrap. Dla stacjonujących w Norwegii U-Bootów starano się przeznaczyć duże ilości torped T-5, których wykorzystanie miało stać się nowym elementem taktyki U-Bootwaffe na tych akwenach. Dowództwo U-Bootów "Arktyka" po wyposażeniu okrętów w chrapy postanowiło zastosować nową taktykę - ponieważ na tych akwenach warunki żeglugi były bardzo ciężkie, nawigacja utrudniona, U-Booty miały oczekiwać na wodach Zalewu Kolskiego na konwoje płynące do Rosji jak i te, które powracały do Anglii. Dzięki przechwyconej korespondencji radiowej przez aliantów i złamaniu klucza "Niobe" [zastąpił on stosowany wcześniej klucz "Triton"] konwoje te otrzymywały niezwykle silną eskortę wspieraną dodatkowo przez towarzyszące im siły ZOP [lotniskowce eskortowe, krążowniki i eskortowce]. Zastosowanie przez siły ZOP zagłuszacze torped akustycznych T-5 [urządzenia "Foxer" i "Cat"] spowodowały, iż ataki tymi torpedami okazały się bardzo nieskuteczne. Ponadto siły ZOP wykonywały dodatkowe zadania polegające na wytwarzaniu dużych ilości silnych hałasów, które zwabiały U-Booty w przekonaniu, że są to statki konwoju - w rzeczywistości jednak odciągały one duże grupy U-Bootów od właściwego konwoju pozwalając tym ostatnim bezpiecznie dotrzeć do celu.

Po utracie baz na atlantyckim wybrzeżu Francji sztab B.d.U. musiał poważnie zrewidować swoje wcześniejsze plany dotyczące intensywnego zwalczania żeglugi i konwojów na płn. Atlantyku. W aktualnym czasie priorytetem wyznaczonym przez B.d.U. stało się zwalczanie konwojów płynących z poprzek kanału La Manche z zaopatrzeniem dla alianckich wojsk inwazyjnych oraz przybrzeżnej żeglugi kabotażowej wokół samych wysp brytyjskich. Kampanie te podzielone były na sześć odrębnych faz, uzależnionych od właściwości danego okresu w którym miały miejsce. W tym czasie w całej Kriegsmarine zaczął być już poważnie odczuwalny brak podstawowych materiałów pędnych dla okrętów jak również oleju smarnego. Poważnym problemem dla U-Bootwaffe w tym okresie był fakt prowadzonych przeglądów, napraw i wyposażania okrętów - przebazowane z francuskich baz U-Booty zarówno do Niemiec jak i do Norwegii nie mogły liczyć na tak sprawną i szybką obsługę, jak miało to miejsce we Francji. Szczupłość baz, brak pełnej infrastruktury stoczniowej i portowej w norweskich bazach, intensyfikacja nalotów alianckich na porty, stocznie i bazy Kriegsmarine w Niemczech, intensywne minowanie wód cieśnin Bałtyku utrudniających przemarsz U-bootów Z Niemiec do Norwegii i na odwrót - wszystko to sprawiało, iż wychodzące na patrole U-Booty mogły przebywać na nich relatywnie krócej, co wpływało w zasadniczy sposób na efektywność ich działań.
Innym poważnym mankamentem wszystkich kampanii przybrzeżnych był fakt, iż wysyłane w ich ramach U-Booty musiały działać w stosunkowo nowych dla siebie warunkach - spory odsetek ich dowódców nie miał żadnego doświadczenia bojowego a działanie na wodach o głębokości 50 do 100 m wzbudzały w załogach przerażenie - wody te były silnie patrolowane zarówno z powietrza jak i z wody.
Aby zminimalizować straty U-Bootów sztab B.d.U. wprowadził nową taktykę dla okrętów płynących w zanurzeniu z wykorzystaniem chrap. Otóż do głowicy Schnorchela montowano anteny detektorów opromieniowania radarowego - pozwalało to na w miarę skutecznie odbieranie impulsów radaru samolotu. Wykorzystując detektor i peryskop U-Boot miał możliwość wczesnego skrycia się pod wodą i unikania ataku samolotu.
Drugą dyrektywą B.d.U. związaną z taktyką U-Bootów na wodach przybrzeżnych było zalecenie, aby po przeprowadzonym ataku U-Booty nie wycofywały się na głębsze wody ale płynęły w kierunku brzegu na płytsze wody o głębokości 30 do 40 m. Doświadczenia innych załóg wykazały, że na tak płytkich wodach azdyk dawał fałszywe echa z uwagi na liczne podwodne skały, wraki, warstwy wody o różnej gęstości [efekt termokliny] a nawet stłoczenia fal przyboju.

Jednym z nowych elementów w taktyce działań U-Bootwaffe był ważny i istotny fakt, który nastąpił bardzo późno. Otóż od października 1944 r. do końca wojny łączność radiowa pomiędzy sztabem B.d.U. a d-cami poszczególnych U-Bootów prowadzona była z polecenia d-cy U-Bootwwaffe systemem "Sonderschlüsel" - był to rodzaj specjalnego klucza Enigmy, który był przyporządkowany tylko do jednego konkretnego U-Boota, zamiast jak dotychczas ogólnie stosowany system Enigmy dla U-Bootów.
Ponadto w tym okresie [od 10.'44 do 05.'45] K. Dönitz przerwał dotychczasową praktykę przekazywania drogą radiową rozkazów i instrukcji dla U-Bootów pozostających na patrolach. Od jesieni '44 korespondencja radiowa uzupełniała jedynie w bardzo krótkich transmisjach ogólne rozkazy wydane przed wyjściem na patrol a znane wyłącznie d-cy U-Boota - była ona szyfrowana właśnie kodem "Sonderschlüsel". Jak się okazało po wojnie - od grudnia '44 do końca wojny aliantom nigdy nie udało się złamać tego specjalnego klucza.

Do ostatnich akordów działalności i obecności U-Bootwaffe na Atlantyku było wysłanie 22 U-Bootów typu IX na odległe wody M. Karaibskiego, atlantyckie wybrzeża USA, Kanady i Afryki zachodniej a także na podejścia do Cieśniny Gibraltarskiej. Część z tych U-Bootów wyszła na patrole jeszcze w maju '44 [przed inwazją aliantów w Normandii i utratą baz U-Bootów na francuskim wybrzeżu Atlanrtyku] i działały one do października '44. Ich głównym celem było dezorganizowanie żeglugi przybrzeżnej jak i oceanicznej, co nadal zmuszało aliantów do zapewniania silnej eskorty dla płynących tam konwojów, jak również utrzymywania przez aliantów w stałej gotowości 17 grup ZOP na środkowym Atlantyku. Największe sukcesy odniosły jednak U-Booty operujące na O. Indyjskim w okresie od maja ;44 do stycznia '45.

Nowym elementem taktyki U-Bootwaffe w tym okresie, mającym wyznaczyć nowy jakościowy poziom walk i pozwalającym wg zapewnień sztabu B.d.U. odzyskać w krótkim czasie inicjatywę na Atlantyku było wprowadzenie do służby jednego pierwszego tzw. elektrycznych U-Bootów - był to U-2324 typ XXIII. Sztab B.d.U. pomimo wcześniej planowanych zamiarów wprowadzenia do linii nowych okrętów podwodnych typu XXI i XXIII, z powodu poważnych opóźnień związanych z ich budową i utrudnionym przeszkoleniem załóg, nadal wszystkie swoje operacje na morzu wymierzone przeciwko żegludze alianckiej musiał opierać o dotychczasowe konwencjonalne typy U-Bootów.
Po styczniu '45 roku do końca wojny operacje U-Bootów miały jednak w większości charakter bardziej defensywny niż zapowiadany ofensywny. W m-cu styczniu '45 B.d.U. wysłało na patrol 17 U-Bootów, z których 9 skierowano na wody kanału La Manche a 5 na Morze Irlandzkie. Okręty te nie odniosły większych zwycięstw a z tej ilości U-Bootów do końca marca powróciło do baz tylko 9 o.p. Działając na stosunkowo płytkich wodach silnie patrolowanych przez jednostki ZOP nie miały większych szans na przetrwanie. Z chwilą przeprowadzonego przez nie ataku niemal natychmiast reagowały okręty ZOP skutecznie zatapiając te U-Booty. Z owych 9 o.p. 2 przetrwały te patrole tylko dzięki temu, że nie miały możliwości przeprowadzenia ataku - były to U-244 i U-275 - i nie zdradziły patrolom ZOP swoich pozycji.

Ostatnią większą operacją U-Bootwaffe była jedna z ostatnich kampanii przybrzeżnych określana w literaturze przedmiotu pod nazwą tzw. "szóstej fali". Rozpoczęła się ona w lutym '45 i odróżniała się od pozostałych pięciu poprzednich tym, iż brały już w niej udział U-Booty typu XXIII, które po wielu staraniach i wysiłkach osiągnęły tzw. status operacyjny, czyli weszły do służby czynnej. Na swoje patrole wyszły one z baz w Norwegii. Były to U-2322 i U-2321 - na ogólna liczbę 30 o.p. wysłanych w lutym '45 na operacje przeciwko żegludze alianckiej pozostałe 28 U-Bootów były konwencjonalnymi o.p. Owe dwa elektryczne o.p. stanowiły zaledwie 6,66% z tej grupy. Te dwa nowe typy U-Bootów w czasie tego patrolu zatopiły tylko jeden brytyjski frachtowiec. Z pewnością stanowiło to poniżej oczekiwań i zapowiadanych niespotykanych dotychczas możliwości tego typu nowych o.p. [szybkie, ciche i skryte podejście do konwoju, szybka ucieczka z miejsca ataku].
Z owych pozostałych 28 o.p. część skierowano na wody kanału La Manche [12 o.p.], część na wody M. Irlandzkiego [8 o.p.] a pozostałym 8 o.p. wyznaczono rejony patrolu na wodach Kanału Północnego. U-Booty te wbrew oczekiwaniom nie odniosły ani większych ani poważniejszych sukcesów. Kampania ta trwała do drugiej połowy kwietnia ’45 i zakończyła się klęską - z 30 wysłanych okrętów siły ZOP zatopiły 17 U-Bootów [56,66%] - było to efektem skoncentrowania przez Admiralicję brytyjską sił ZOP w głównych spodziewanych rejonach operacyjnych U-Bootów. Przyznał to zresztą sam Grossadmiral K. Dönitz na konferencji odbytej 01.03.'45 z udziałem A. Hitlera, gdzie powiedział :

"Ograniczenie działań U-Bootów wyłącznie wokół Wysp Brytyjskich jest niepożądane, ponieważ pozwala nieprzyjacielowi skoncentrować siły ZOP na stosunkowo małym obszarze. Ale ponieważ niewielka prędkość w zanurzeniu, jaką dysponują okręty podwodne starego typu [VII C], wyklucza ich użycie na jakimkolwiek innym akwenie, rozszerzenie operacji na bardziej oddalone rejony może stać się wykonalne tylko wtedy, gdy U-Booty typu XXI osiągną status operacyjny. Gdybyśmy w dalszym ciągu mieli w swoim posiadaniu wybrzeże Zatoki Biskajskiej, okręty typu VII mogłyby oczywiście działać na położonych dalej akwenach, takich jak wybrzeże Ameryki. Nie sądzimy, aby wróg zdołał opracować jakąś nadzwyczajną metodę wykrywania i atakowania zanurzonych U-Bootów. Mimo to, musimy być przygotowani na podnoszenie coraz większych strat na brytyjskich wodach, na których wróg użyje wszystkich sił i środków, aby usunąć zagrożenie ze strony U-Bootów. I za każdym razem, dzięki przewadze swoich sił, będzie odnosił coraz większe sukcesy."

Sztab B.d.U. wysłał ponownie na przestrzeni m-ca marca '45 kolejnych 25 U-Bootów w tradycyjne rejony operacyjne na wodach wokół Wlk. Brytanii. Aż 14 okrętów spośród nich zostało zatopionych przez siły ZOP [56%], 4 z nich poddały się w Wlk. Brytanii a tylko 7 powróciło do baz w przeddzień zakończenia wojny.
Tak słabe rezultaty tym razem B.d.U. przypisywało chrapom, które wcześniej przedstawiano jako doskonałe rozwiązanie dla konwencjonalnych U-Bootów. Okrętom, które w marcu ’45 wyszły na ostatnie patrole przekazano kilka wytycznych dotyczących stosowania i użycia chrap oraz peryskopu za dnia oraz sposobów wypompowywania wody z zęz okrętu. W opinii B.d.U. uznano tym razem, że chrapy wraz z peryskopem utrudniały aktywne poszukiwanie celów ataku a o ile takowe pojawiały się w namiarze, to z uwagi na dalekie odległości od nich oraz małą prędkość w zanurzeniu przeprowadzenie tych ataków było niemożliwe. Sztab B.d.U. podejrzewał nawet takie sytuacje, że tymi okolicznościami część dowódców U-Bootów próbowała tłumaczyć brak zapału bojowego i bark sukcesów w atakach.

Aby rozluźnić silną koncentrację sił ZOP na wodach brytyjskich sztab B.d.U. sformował grupę "Seeawolf", która miała skierować się ku wybrzeżom USA i przeczesywać trasy nadal płynących tam konwojów [obszar płn. Atlantyku]. Błędem B.d.U. był fakt prowadzenia korespondencji radiowej kluczem "Triton", który to szyfr był od dawna znany i rozpracowany przez alianckich kryptologów. Po odczytaniu tych informacji zmieniono trasy konwojów a zespoły poszukiwawczo-uderzeniowe rozpoczęły systematyczne niszczenie tego ostatniego zgrupowania U-Bootów. B.d.U. nie wiedząc o tym fakcie nadal droga radiową przesyłał informacje do U-Bootów wyznaczając im nowe rejony patrolowania - trzy z o.p. miały się udać w okolice Nowego Jorku a trzy w rejon Halifaxu. Z tej wyznaczonej grupy tylko dwa ocalałe U-Booty udały się w te rejony, ale ponieważ późno przybyły na obszary swoich patroli poddały się aliantom z początkiem maja '45.
W różnych terminach pomiędzy 1 kwietnia a 5 maja 1945 sztab B.d.U. wysłał łącznie 33 U-Booty, które miały działać na wodach wokół Wysp Brytyjskich, ale tym razem kazano im operować na głębszych izobatach - miało to zapobiec wg kalkulacji sztabu B.d.U. tak szybkiej i licznej utracie okrętów podwodnych jak miało to miejsce w przypadku U-Bootów operujących na płytkich wodach. Zdecydowana większość z tych okrętów miała działać na południowo- i północno-zachodnich podejściach do kanału La Manche. Wśród tych U-Bootów również kilka [5 szt.] było typu XXIII. Podobnie jak U-Booty wysłane na te wody od jesieni '44 również i one nie osiągnęły żadnych spektakularnych sukcesów, które w istotny sposób mogłyby zakłócić żeglugę i transport drogą morską nie tylko wokół Wlk. Brytanii ale także konwojom z wyposażeniem i zaopatrzeniem dla alianckich wojsk inwazyjnych na kontynencie. Jedyną przydatną cechą tej decyzji taktycznej było zmniejszenie strat zatopionych U-Bootów do 10 jednostek [stanowiło to 30,3% wszystkich o.p. wysłanych w tym okresie].

Z przedstawionej powyżej próby opisu działań U-Bootwaffe i samych U-Bootów odnoszącej się do zastosowanej przez nich taktyki po roku 1943 można wysnuć pewne wnioski odnoszące się do pewnych etapów czasowych na przestrzeni maja '43 do maja '45 :

1. Przerwanie kampanii U-Bootów przeciwko amerykańskiej żegludze przybrzeżnej, która w początkowym okresie przyniosła wymierne efekty w niszczeniu tonażu alianckich statków handlowych - w tym poważnie uszczupliła flotę tankowców. W obliczu dużych strat U-Bootów na tradycyjnym obszarze walki - płn. Atlantyk skierowanie sporej części dużych oceanicznych o.p. na wody południowego Atlantyku i O. Indyjskiego.
2. Wyposażanie U-Bootów w dodatkową ilość działek p.lot. i podejmowanie otwartej walki z samolotami alianckimi w czasie przejścia okrętów przez Biskaje oraz demontaż armat morskich kal, 88 mm i 105 mm.
3. Wprowadzenie nowego rodzaju broni - torped akustycznych T-3 "Falke" i T-5 "Zaukönig" jako środka zaradczego przeciwko coraz lepiej zorganizowanej i skutecznej ochronie konwojów.
4. Instalowanie masztów powietrznych Schnorchel, mających usprawnić podwodną żeglugę, uchronić U-Booty przed koniecznością wynurzania się i stosowania nowej formy ataku - w stałym zanurzeniu - z wykorzystaniem tego urządzenia.
5. Przyspieszenie prac projektowo-konstrukcyjnych nad nowym typem o.p., tzw. E-Bootem [głównie typ XXI i XXIII], które z uwagi na swoje parametry miały przyczynić się do odzyskania inicjatywy w BoA przez U-Bootwaffe.
6. Instalowanie na U-Bootach różnych typów pasywnych detektorów opromieniowania radarowego [tzw. wykrywaczy radarów], które miały zwiększyć bezpieczeństwo płynących w wynurzeniu U-Bootów [głównie w celu naładowania baterii akumulatorów] zarówno w dzień jak i w porze nocnej.
7. Wyznaczenie nowych obszarów operacyjnych dla U-Bootów dla izobaty mniejszej od 100 m - wprowadzenie o.p. w końcowej fazie BoA do działań na płytkich przybrzeżnych wodach w kanale La Manche, Kanale Północnym i wodach okalających Wyspy Brytyjskie.

Generalnie co do formy ataku przez poszczególne U-Booty sztab B.d.U. nie wprowadził żadnych zasadniczych zmian [jedyna zmiana to działania U-Bootów na płytkich wodach, które do tej pory uważano za najbardziej niebezpieczne i nieodpowiednie dla jakichkolwiek działań prowadzonych przez o.p. oraz nakaz działań dla tych okrętów w stałym zanurzeniu] - zależało to od stosownych okoliczności i decyzji d-cy okrętu. Praktycznie do końca wojny wysyłane zespoły U-Bootów w rejony swoich patroli działały zarówno w pojedynkę w swoich sektorach jak również okresowo tworzono z nich doraźne zespoły okrętów, które miały wspólnie atakować wskazane drogą radiową przez sztab B.d.U. cele.
O tym, że z tej najbardziej charakterystycznej formy walki - z której przede wszystkim jest znana i kojarzona U-Bootwaffe jako formacja tzw. "wilczych stad" - nie zrezygnowano i nie zarzucono jej aż do samego końca, najlepiej świadczy fakt, iż na przestrzeni ostatniego roku wojny [maj '44 - maj '45] sztab B.d.U. sformował aż 15 takich grup-zespołów U-Bootów.


Nazwy zespołów U-Bootów działających w ostatnim roku wojny za okres maj 1944 - maj 1945 :

Dragoner, Faust, Grimm, Grübe, Hagen, Holzbein, Landwirt, Mitte, Panther, Rasmus, Seewolf, Stier, Stock, Trutz, Zörn


źródła :
internet,
C. Blair, Hitlera wojna U-Bootów, T.2, Magnum, Warszawa 1999,
V. E. Tarrant, Ostatni rok Kriegsmarine, Wyd. Oskar, Warszawa 2001
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez tobruk » 12.08.07, 01:25

Witam
ObltzS napisał(a): Wszyscy zagadzamy się co do tego faktu, że straty zarówno w okrętach jak i w załogach [straty w ludziach były przecież w prostej linii pochodną funkcji strat jednostek] były od drugiej połowy 1943 r. niemal zastraszające.
A mino to zastanawiający jest fakt, że w tym okresie tak wielu młodych ludzi ochotniczo zgłaszało się do służby w Kriegsmarine a zwłaszcza do służby w U-Bootwaffe, wiedząc i mając chyba świadomość tego, że służbę tę mogą przypłacić życiem. W tamtym okresie funkcjonowało nawet określenie Freiwilliger Dönitz Korpus [Ochotniczy Korpus Dönitza] odnoszące się do wszystkich załóg U-Bootwaffe.
Co mogło powodować decyzjami tych młodych ludzi, że świadomie podejmowali to ryzyko ?


Chciałbym zwrócić uwagę, że na decyzje o wyborze U-bootwaffe duży wpływ na "delikwenta" miały realia: wokół śmierć - listonosz codziennie przynosi kolejnym sąsiadom urzędowe zawiadomienia o śmierci syna/męża/ojca na froncie, uchylanie się od poboru nie wchodzi w rachubę, natomiast o śmierci marynarzy z U-bootwaffe niemal się nie słyszy, przecież to formacja licząca garstkę ludzi w porównaniu do milionów w wermachcie. I jeszcze ten prestiż. W tym czasie zdarza się słyszeć relacje urlopowiczów z frontu wschodniego, bo to też ogrom ludzi. Wybór staje się więc łatwiejszy.

Grom:
churchill napisał:
czy mógłby mi ktoś w miare dokładnie opisać w jaki sposób atakowały u booty po wycofaniu taktyki wilczych stad


Jak wyglądała taktyka ?
Problem jest dość złożony. Przede wszytskim Karol atakował tam gdzie mógł. Czyli tam gdzie siły zop były słabsze lub rejon nie tak mocno patrolowany. Im bliżej końca wojny tym było gorzej. Z ciężkim sercem wysyłano okręty na pewną śmierć. Głównie po to by związać część sił przeciwnika. Jak chociażby samoloty Coastal Command, które bezczynne były użyte do bombardowań Niemiec


Właśnie cała złożoność tego problemu jest zawarta w tych 2 zdaniach. Sam Karl szczegółowo wyjaśnia to w swojej książce.
Nawiasem mówiąc można dowcipnie zauważyć dwie niemieckie taktyki wojenne: do końca 42 blitzkrieg, od 43 wiązanie sił. Być może gdyby AH był słowny i poczekał do 45 - 48 ta pierwsza taktyka trwałaby znacznie, znacznie dłużej, bo to druga i tak musiałaby mieć miejsce.
tobruk
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Vip User
 
Tonaż: 817.000 BRT

Dołączył(a): 18.11.03, 00:03
Lokalizacja: lubuskie

Postprzez ObltzS » 12.08.07, 09:34

Witam Tobruka !
Jak miło ponownie zobaczyć posty od Tobruka :D - zatem witaj Tobruku na pokładzie - mam nadzieję, że teraz niektóre tematy jeśli nie ruszą z miejsca, to nabiorą żywszych barw i tętna.
To świetnie, że zawitałeś tu ponownie.
Pzdr.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez wibwk » 12.08.07, 11:43

Grom napisał(a): Głównie po to by związać część sił przeciwnika. Jak chociażby samoloty Coastal Command, które bezczynne były by użyte do bombardowań Niemiec (Donitz pisze o tym jak o fakcie, ja takich danych na dzień dzisiejszy nie posiadam, ale zakładam, że było to całkiem możliwe).


Wtrącę się, to oczywisty błąd, nie było by możliwe użycie samolotów Coastal Command do bombardowań strategicznych czy taktycznych z dwóch powodów, były stworzone lub przebudowane i wyposażone do działań nad morzem i zwalczania u-boot'ów oraz patrolowania, załogi równierz były specjalnie szkolone do zwalczania żeglugi, chociaż w tym drugim przypadku wielu pilotów pochodziło z Bomber lub Figther Command po skończonej kolejce lotów, samoloty Coastal Command można by było co najwyżej użyć do wzmożonej akcji minowania. Bombardowania tak strategiczne jak taktyczne były w tym okresie już bardzo złożonym i trudnym zadaniem więc użycie do nich nieodpowiedniego sprzętu i załóg skończyło by się masakrą przy znikomej skuteczności.
wibwk
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 360.000 BRT

Dołączył(a): 09.02.06, 18:21

Postprzez Grom » 12.08.07, 12:59

Proces wyglądał dokładnie odwrotnie. To właśnie przeszkolenie załóg bombowców z Bomber Command było trudnym zadaniem. Załogi nie były szkolone przede wszystkim w nawigacji morskiej. Natomaist wyposażenie samolotów Coastal Command w bomby burzące było dużo łatwiejszym zadaniem. Załogi były zaznajomione z nawigacją nad lądem. Użycie ich było dużo łatwiejszym i możliwym do zrealizowania od użycia załóg bombowców. Tezy o użyciu samolotów Coastal Command pisze Donitz w swojej książce.
Grom
Fregattenkapitän
 
Tonaż: 701.000 BRT

Dołączył(a): 16.03.04, 11:22
Lokalizacja: Reading UK

Postprzez wibwk » 12.08.07, 16:42

Grom napisał(a):Tezy o użyciu samolotów Coastal Command pisze Donitz w swojej książce.

Owszem, Niemcy brali to pod uwagę przy planowaniu taktyki, ale jak błędne były to założenia wystarczy poczytać literaturę lotniczą z tamtych lat. Co do wyszkolenia pilotów "morskich" to masz rację, to bardzo długi proces, oprócz wymienionych przeze mnie w Coastal Command latali np. piloci linii lotniczych z dużym doświadczeniem. Dowództwo nigdy nie dopuściło by do bezsensownej ewentualnej utraty doświadczonych załóg, Aliancii w przeciwieństwie do Niemców, Japończyków, Rosjan przeznaczało im rolę w szkoleniu nowych kadr i zespołach sztabowych.
Przeróbka "morskiego" samolotu patrolowo-bombowego spowrotem na bombowiec "lądowy" była nieopłacalna nawet w warunkach wojennych (koszty i brak wolnych kadr technicznych), po 42/43' bombowce nocne były już bardzo naszpikowane techniką.
Pomijając inne aspekty co te kilkaset samolotów (w ostatnim okresie wojny) znaczyło przy tysiącach używanych przez Aliantów do ofensywy bombowej nad Europą. Natomiast można je było użyć do ofensywy minowej i do tego były używane, jak sami Anglicy przyznali "w zbyt ograniczonym zakresie", oraz do atakowania żeglugi co przyniosło spore straty i mniejszy efekt niż miny.
Ale to już inny temat niż U-boot'y i tylko się z nim wiążący.
wibwk
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 360.000 BRT

Dołączył(a): 09.02.06, 18:21

Postprzez ObltzS » 12.08.07, 18:23

Witam !
Tobruk napisał :
Chciałbym zwrócić uwagę, że na decyzje o wyborze U-bootwaffe duży wpływ na "delikwenta" miały realia: wokół śmierć - listonosz codziennie przynosi kolejnym sąsiadom urzędowe zawiadomienia o śmierci syna/męża/ojca na froncie, uchylanie się od poboru nie wchodzi w rachubę, natomiast o śmierci marynarzy z U-bootwaffe niemal się nie słyszy, przecież to formacja licząca garstkę ludzi w porównaniu do milionów w wermachcie. I jeszcze ten prestiż. W tym czasie zdarza się słyszeć relacje urlopowiczów z frontu wschodniego, bo to też ogrom ludzi. Wybór staje się więc łatwiejszy.


Czy tylko tak umotywowany wybór ?
Nie bez znaczenia jest fakt, że marynarze o.p. juz za czasów Kaiserliche Marine cieszyli się uznaniem, pewnym poważaniem i uważano powszechnie, że należą do elity floty. Po części było to spowodowane sporymi dodatkami pieniężnymi do żołdu oraz innymi wymiernymi korzyściami materialnymi [np. za każdą dobę pobytu marynarza na morzu w obszarze działań wojennych otrzymywał on dodatek w wysokości ówczesnych 7,5 do 15 marek]. Za każdą tonę wyporności zatopionego alianckiego statku wypłacano załodze premię w wysokości 1 feniga a za każdą postawioną minę wypłacano dodatkowo 1 markę - dodatki te [do żołdu] wprowadzono dopiero od 1918 r. Dlaczego tak późno - otóż w wyniku sporych strat wśród załóg U-Bootów w końcu wojny, do służby na nich kierowano przymusowo rozkazem dowództwa marynarzy-rekrutów lub też marynarzy z innych okrętów. Przydział ten określano w tamtych latach jako "ekspedycję wprost do nieba" [niem. Himmelsfahrtkommando].
Generalnie jednak marynarz z o.p. musiał charakteryzować sie dużym stopniem posiadanych umiejętności i kwalifikacji oraz wysokim przygotowaniem technicznym - mała liczba załogi na o.p. powodował, że pełnił on odpowiedzialne funkcje, nierzadko musiał być wszechstronny. W porównaniu do załóg okrętów nawodnych, liczących nierzadko kilkaset osób załogi nie był tak bardzo "anonimowy" wśród nich a także możliwości uzyskania awansu, odznaczeń czy innych nagród były znacznie większe. Wśród załogi o.p. marynarz najszybciej odczuwał, że jest kimś ważnym, potrzebnym i stanowi integralną część nielicznej załogi.
Tak ukształtowany obraz marynarza z o.p. został niejako automatycznie przeniesiony na nich samych z okresu II w. ś. Pozyskiwanie ochotników do służby na o.p. zawdzięczano również niemal stałym akcjom propagandowym i prezentowaniu osiągnięć co bardziej słynnych juz dowódców [m. in. Prien, Schepke, Krteschmer i in.] - byli oni bohaterami reportaży prasowych, radiowych czy kronik filmowych - to musiało działać na wyobraźnię młodych ludzi. U-Bootwaffe była jedyną formacją w całej niemieckiej armii, gdzie nigdy nie było przymusowego wcielania do służby na o.p. - opierał się on na poborze ochotniczym - tylko Dönitz potrafił tak "załatwić" tę sprawę, stąd owe określenie Freiwilliger Dönitz Korpus [Ochotniczy Korpus Dönitza].
Podobnie jak i w okresie I w. ś. również w czasie BoA duże znaczenie miały różne zachęty materialne : odrębne dodatki za służbę na o.p. za każdą dobę spędzoną w morzu, dodatki pokładowe i wyżywieniowe [racje te zawsze były zdecydowanie wyższe niż w innych formacjach armii], poza tym otrzymywanie przez wyjeżdżających na urlopy marynarzy paczki żywnościowe dla ich rodzin i atrakcyjne możliwości wypoczynku w ośrodkach dla podwodniaków.

Wydaje się, że perspektywa śmierci na morzu [zwłaszcza w zamkniętym o.p. tonącym w otchłani morza, skąd nie ma ucieczki] działa bardziej odstraszająco na ludzką psychikę i wyobraźnię, niż śmierć w warunkach walk prowadzonych na lądzie. A mimo to kandydatów nie brakowało ...
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez evan82 » 23.11.07, 13:57

Tak jak zwykle! Zatapiać jak najwięcej statków handlowych, ile się da!
Niestety im bliżej było końca wojny, to zadanie stawało sie coraz bardziej niebezpieczne, wykonalne ale o wiele bardziej niebezpieczne niż w pierwszej połowie wojny. Sprawił to rozwój patroli lotniczych jak i radarów. Wprowadzono grupy poszukiwawczo-niszczące. Słynna luka grenlandzka w której U-Booty mogły spokojnie operować po wprowadzeniu lotniskowców eskortowych również stała się historią. Te przykre dla U-Bootów realia potęgował dodatkowo fakt że ciągle brakowało doświadczonych załóg ponieważ asy wyginęły. Pozdrawiam! :D
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Re:

Postprzez SnakeDoc » 01.10.12, 11:07

Witam

ObltzS napisał(a):U-Bootwaffe była jedyną formacją w całej niemieckiej armii, gdzie nigdy nie było przymusowego wcielania do służby na o.p. - opierał się on na poborze ochotniczym - tylko Dönitz potrafił tak "załatwić" tę sprawę, stąd owe określenie Freiwilliger Dönitz Korpus [Ochotniczy Korpus Dönitza].


Zacytuję ten starszawy post aby odnieść się do pewnej informacji, na którą natknąłem się niedawno w raporcie z przesłuchania rozbitków z okrętu U 118, który został zatopiony 12 czerwca 1943 roku na środkowym Atlantyku przez samoloty z lotniskowca eskortowego USS Bogue.

Jednym z 16-tu uratowanych był marynarz Hans Wosnitzka.

Hans Wosnitzka was forced into submarine service after having been taken prisoner with 5,000 others. One thousand were forced to choose between going to submarine service or being shot. Wosnitzka was the sub's helmsman.


Hans Wosnitzka został siłą wcielony do U-Bootwaffe, po tym jak został wzięty do niewoli razem z 5000 innych. 1000 osób zostało zmuszonych do wyboru: albo służba w U-Bootwaffe, albo śmierć. Wosnitzka był sternikiem.


Wosnitzka has been extremely cooperative and has been willing to answer all questions with the exception of one; i.e., the number of his U-boat. This one question he will not answer because of a pledge or vow to the Roman Catholic Church. He is extremely anxious to be kept completely separated from the other prisoners and I have promised that this will be done by our government. He has been separated since his rescue and does not know the names of any other survivors on board. He does not like the Germans and is anxious to help the United States in its effort to aid Poland


Wosnitzka chętnie współpracował z przesłuchującymi i odpowiadał na wszystkie pytania za wyjątkiem jednego: o numer jego okrętu. Nie chciał odpowiedzieć na to pytanie z powodu przysięgi złożonej na Kościół Katolicki. Nie chciał być przetrzymywany razem z pozostałymi uratowanymi rozbitkami, a ja obiecałem, że nasz rząd tego dopilnuje. Został oddzielony od pozostałych członków swojej załogi w momencie wyciągnięcia z wody i nie ma pojęcia kogo jeszcze uratowano. Nie lubi Niemców i pragnie pomóc Stanom Zjednoczonym, które pomagają Polsce.


http://www.uboatarchive.net/POWU-118Osm ... Report.htm

Ciekawe - jeżeli to zeznanie jest prawdziwe, to jak bardzo powszechne były takie przypadki?
SnakeDoc
Fregattenkapitän
Fregattenkapitän
Moderator Team
 
Tonaż: 545.000 BRT

Dołączył(a): 07.08.07, 20:55

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez ObltzS » 07.10.12, 14:26

Witam !

Hans Wosnitzka wskutek odniesionych ran podczas zatopienia U-118 był natychmiast wstępnie operowany na pokładzie USS Osmond Ingram (AVD-9), gdzie po przybyciu do bazy w Norfolk został przekazany do szpitala wojskowego ? prawdopodobnie stan zdrowia był zapewne główną przyczyną jego odosobnienia od reszty załogi i być może z uwagi na jego ogólny stan mógł jako jeden z pierwszych zostać poddany wstępnemu przesłuchaniu, podczas którego mógł wyrazić swoje życzenie związane z oddzieleniem od pozostałej przy życiu załogi U-118.

Procedury postępowania z podjętymi z wody rozbitkami z U-Bootów stanowiły wyraźnie, że o ile można było zidentyfikować po naszywkach marynarzy, podoficerów i oficerów, to starano się oddzielić podoficerów i oficerów od reszty pozostałej załogi w taki sposób, by kadra oficerska nie miała kontaktu z marynarzami i nie mogła wpływać na ich morale (głównie obowiązek dochowania tajemnic wojskowych, dane taktyczno-techniczne samego okrętu, budowy i działania różnych urządzeń, podzespołów i systemów, nakłanianie do świadomego fałszowania ujawnianych informacji i celowego wprowadzania w błąd przedstawicieli wywiadu marynarki RN lub US Navy). Prowadzone niemal natychmiast pierwsze rozmowy z rozbitkami pozwalały wstępnie oddzielić od siebie te dwie w/w główne grupy ? jak ukazuje to wiele raportów, bardziej skłonni do rozmów zawsze byli marynarze i to od nich zazwyczaj rozpoczynano przesłuchania. Z chwilą przekazania ich w porcie właściwej administracji obozów dla jeńców wojennych były już gotowe wstępne opisy, charakterystyki, możliwości co do uzyskania postępów w wyjawianiu przez marynarzy dalszych informacji, wiedzy a nierzadko i tajemnic (np. dane dot. flotylli U-Bootów, ich lokalizacji, ilości stacjonujących okrętów i ich typów, nazwisk szefostwa baz, danych dotyczących stoczni produkcyjnych itp.) O ile ktokolwiek z marynarzy już na wstępnym etapie przesłuchań (na okręcie) był skłonny do bliższej współpracy z wywiadem alianckiej marynarki, był do czasu dotarcia okrętu do portu oddzielany od reszty załogi, głównie w trosce o jego własne bezpieczeństwo (ewentualność tzw. samosądu przez pozostałych marynarzy) ? jak podają różne źródła, tylko ok. 10 procent niemieckich marynarzy uratowanych przez aliantów z zatopionych U-Bootów było skłonnych do przekazania pełnej posiadanej przez nich wiedzy o U-Bootwaffe.

Trzeba podkreślić, że Konwencja Genewska zabraniała wymuszania siłą (tzw. terror psychiczny i fizyczny) pozyskiwania informacji wojskowych. Trzeba oddać zarówno Brytyjczykom jak i Amerykanom, że skrupulatnie przestrzegali tych postanowień nie tylko samej Konwencji ale i własnych, wewnętrznych procedur odnoszących się do technik przesłuchań włącznie z wyłączeniem siły, głównie w obawie co do odwetu Niemców wobec alianckich jeńców w niemieckiej niewoli.

Raport nie precyzuje bliżej okoliczności jak przede wszystkim powodów aresztowania H. Wosnitzka. Z krótkiej informacji wynika tylko to, że 1/5 aresztowanych została uznana przez sąd niemiecki prawdopodobnie winnych zbrodni przeciwko III Rzeszy ? pamiętajmy, że w okresie wojny sądownictwo działało w trybie doraźnym, niezwykle szybko ferując swoje wyroki. Istniała cała lista różnorodnych przewinień, które były traktowane jako tzw. przestępstwo przeciwko narodowo-socjalistycznemu państwu, równoznaczne ze zbrodnią przeciwko III Rzeszy ? a w okresie wojny wyrok za taką kwalifikację prawną określonego czynu mógł być tylko jeden : kara śmierci. Sądownictwo ówczesnych Niemiec (01.1933 ? 05.1945) poddane było ideologicznej indoktrynacji, które miało za zadanie realizowanie wytycznych dotyczących wizji państwa narodowo-socjalistycznego. Dotyczyło to zarówno sądów działających w strukturze wojskowej (Wehrmacht) jak i sądów cywilnych.

Podejrzewam, że gdyby wcześniej H. Wosnitzka był żołnierzem lub zawodowym wojskowym, wyrok dla niego byłby zapewne tylko jeden ? kara śmierci bez jakiejkolwiek możliwości ułaskawienia lub zmiany wyroku (np. osławiony Ostfront). Prawdopodobnie, że był cywilem w chwili aresztowania, pozostawiono mu alternatywę : U-Booty lub kara śmierci. Można próbować przypuszczać, dlaczego dawano taki wybór ? zaangażowanie w wojnę z USA, rozciągnięty front wschodni, przegrana pod Stalingradem, przegrana w Afryce Płn., rozpoczęcie operacji Husky, załamanie frontu w BoA a w konsekwencji w/w faktów olbrzymie straty ówczesnej armii niemieckiej w ludziach.

Opisany przypadek Hansa Wosnitzka jest na tyle ciekawy (ale może też i odosobniony, gdyż na temat przymusowego wcielania do U-Bootwaffe litera wspomnieniowa, jak również i inne opracowania praktycznie milczą, nie odnotowując takich faktów), że opisuje nie dobrowolny wybór formacji (dotyczy U-Bootwaffe), ale wybór, jaki musiał zostać podjęty pod presją opcji tzw. mniejszego zła : albo śmierć poprzez rozstrzelanie w wyniku wyroku sądu albo śmierć na froncie (jako możliwa alternatywa, ale zapewne odłożona w czasie).

Opisany przypadek jest także ciekawy na tyle, że trudno pokusić się o stwierdzenie, czy tego rodzaju sytuacje były typowe i stanowiły od określonego czasu (np. od marca 1943 r.) pewną normę i czy mogły stanowić określony promil lub procent ogółu chętnych wstępujących do U-Bootwaffe (dobrowolny wybór) ? literatura na w/w temat jest niestety bardzo skąpa i nie pozwala na stawianie nawet bardzo ostrożnie sformułowanych wniosków w tej kwestii.
Innym ciekawym zagadnieniem jest to, jak takie osoby jak H. Wosnitzka były traktowane przez innych członków załogi U-Boota ? czy o faktycznym powodzie zaokrętowania i wciągnięcia takiej osoby na listę załogi okrętu wiedziała tylko kadra oficerska, czy też był to powszechnie dla wszystkich innych wiadomy fakt ? Czy kadra miała obowiązek "dyskretnego" pilnowania takiej osoby np. w obawie o chęć dokonania przez nią ewentualnego sabotażu (uszkodzenia systemów, mechanizmów, podzespołów a w efekcie powrót do bazy) ?
Czy też taka osoba sama traktowała ten fakt jako los loterii, pozwalający w przypadku zatopienia U-Boota i uratowania się (o ile taka możliwość była realna) na odcięcie się od przeszłości i próbę ułożenia swojego życia na nowo ?
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez SnakeDoc » 08.10.12, 08:29

Witam

Dzięki za rozwinięcie tematu.

ObltzS napisał(a):Opisany przypadek Hansa Wosnitzka jest na tyle ciekawy (ale może też i odosobniony, gdyż na temat przymusowego wcielania do U-Bootwaffe litera wspomnieniowa, jak również i inne opracowania praktycznie milczą, nie odnotowując takich faktów), że opisuje nie dobrowolny wybór formacji (dotyczy U-Bootwaffe), ale wybór, jaki musiał zostać podjęty pod presją opcji tzw. mniejszego zła : albo śmierć poprzez rozstrzelanie w wyniku wyroku sądu albo śmierć na froncie (jako możliwa alternatywa, ale zapewne odłożona w czasie).

Opisany przypadek jest także ciekawy na tyle, że trudno pokusić się o stwierdzenie, czy tego rodzaju sytuacje były typowe i stanowiły od określonego czasu (np. od marca 1943 r.) pewną normę i czy mogły stanowić określony promil lub procent ogółu chętnych wstępujących do U-Bootwaffe (dobrowolny wybór) ? literatura na w/w temat jest niestety bardzo skąpa i nie pozwala na stawianie nawet bardzo ostrożnie sformułowanych wniosków w tej kwestii.


Na forum Submarine Associtation Barrow-in -Furness Branch znalazłem następującą informację:

There was a Polish member (probably associate) of Blackpool SOCA in the 80's. He was in the Polish navy, captured by the Germans and given the option of U-boats or a bullet. He was then captured by the Allies and joined the Free Poles and served in UK boats running out of Blyth.


W latach 80-tych, członkiem Stowarzyszenia Blackpool Submariners był Polak, który służył w Polskiej Marynarce Wojennej. Został pojmany przez Niemców i dano mu wybór - U-Bootwaffe albo kara śmierci. Następnie został pojmany przez Aliantów, po czym przyłączył się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, gdzie pływał na okrętach bazujących w Blyth.
SnakeDoc
Fregattenkapitän
Fregattenkapitän
Moderator Team
 
Tonaż: 545.000 BRT

Dołączył(a): 07.08.07, 20:55

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez ObltzS » 10.10.12, 20:27

Witam !

W latach 80-tych, członkiem Stowarzyszenia Blackpool Submariners był Polak, który służył w Polskiej Marynarce Wojennej. Został pojmany przez Niemców i dano mu wybór - U-Bootwaffe albo kara śmierci. Następnie został pojmany przez Aliantów, po czym przyłączył się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, gdzie pływał na okrętach bazujących w Blyth.


Ta informacja brzmi wręcz nieprawdopodobnie ? zastanawia mnie, czy dyskutant owego forum miał rzeczywiście pewne i sprawdzone wiadomości.
Byłoby bardzo interesującym, jeżeli udało by się ustalić nazwisko tej osoby, a mam nadzieję, że wykaz członków stowarzyszenia SOCA w poszczególnych latach nie jest chyba objęty tajemnicą. Wiele także mogłoby wyjaśnić, czy osoba ta pochodziła terenów pogranicza polsko-niemieckiego (miejsce urodzenia i zamieszkania do września 1939 r.) oraz przebieg służby tej osoby w PMW ? czy służba ta miała także miejsce w okresie kampanii wrześniowej '39 r. czy też tylko w PSZ na Zachodzie, po fakcie pojmania go przez Aliantów ?

Czy rzeczywiście Niemcy kompletowaliby obsady załóg swoich U-Bootów, wykorzystując ludność z okupowanych przez siebie krajów ? jak dla mnie powyższa kwestia raczej nie nastręcza wahań z udzieleniem odpowiedzi, która chyba może być tylko jedna : zdecydowanie nie.

Co prawda analizując wykazy nazwisk załóg U-Bootów, jakie przede wszystkim można znaleźć głównie na witrynie uboatarchive.net (jest to pod tym względem najbardziej dostępne i najlepsze źródło informacji dla wielu poszukujących) natrafiamy na nazwiska, które oprócz typowego niemieckiego brzmienia (rdzeń) mają także inny, jakby mniej niemiecki wydźwięk, które wydają się być zabarwione charakterystycznym wydźwiękiem dla innych nacji, nie kojarzących się w sposób jednoznaczny z niemieckością.

Np. takie nazwiska jak Rosenbaum, Schulz, Wissmann, Schmidt, Neumann, Zimmermann, Goldberg mogą przywoływać skojarzenia z uwagi na swój wydźwięk i brzmienie z nacją żydowską, ale twierdzenie, że w/w marynarze U-Bootów byli Żydami jest nieuzasadnione i błędne ? III Rzesza, realizująca ideał państwa narodowo-socjalistycznego, opierająca część swoich założeń o tzw. ustawy norymberskie [Nürnberger Rassengesetze] zdecydowanie wykluczała takie przypadki ? ludność pochodzenia żydowskiego nie mogła być zatrudniana w administracji państwowej każdego szczebla ani też nie mogła służyć w armii niemieckiej. Podobne ograniczenia dotyczyły także tzw. mischlingów (I i II stopnia), choć zdarzały się tutaj nieliczne odstępstwa.

Inna grupa nazwisk jak Polowzyk, Wosnitzka, Isdepski, Lipke, Salewsky, Bednorz, Matuschek, Rafalski kojarzą się poprzez swój wydźwięk z nacją polską. Ale tutaj zapewne problem będzie bardziej złożony, z uwagi na ludność zamieszkującą tereny pogranicza, która w wyniku długotrwałego zaboru (123 lata) określonych obszarów (Śląsk, Pomorze, Wielkopolska, Warmia i Mazury) poddała się fali germanizacyjnej (zmiana oryginalnej pisowni nazwisk, dobrowolny wybór opcji niemieckiej) lub po roku 1918 w wyniku nowego podziału Europy została zmuszona do wyemigrowania ze swoich dotychczasowych miejsc zamieszkania (które przypadły Polsce) na tereny ówczesnych Niemiec (np. przypadek rodziny Henke mieszkającej pod Toruniem ? Werner Henke, d-ca U-515). Spory odsetek tej ludności, która zadeklarowała wybór opcji niemieckiej (mimo zdecydowanie polsko brzmiących nazwisk) była postrzegana jako pełnoprawni obywatele najpierw Republiki Weimarskiej a następnie III Rzeszy, zatem w stosunku do nich nie występowały jakiekolwiek przeciwwskazania, by mogli odbywać służbę w wojsku niemieckim.

Raczej odrzucam taką ewentualność, że Polak mógł służyć na U-Bootach.
Bardziej przekonywałoby mnie to, że była to osoba, która uprzednio podpisała tzw. DVL (Deutsche Volksliste), niemiecką listę narodowościową (ale tylko I, II i III grupy). Osoby (mężczyźni) którzy podpisali DLV automatycznie podlegali prawu niemieckiemu ? konsekwencją tego faktu dla nich było także to, że powoływano ich do służby w wojsku niemieckim (wszystkie formacje); odmowa pełnienia służby była traktowana jako zdrada III Rzeszy i karana karą śmierci, natomiast pozostała rodzina była represjonowana "za zdradę rasy" i wysyłana do KL.
Domyślam się, że dla Anglików te zawiłości były trudne do zrozumienia i osobę tę traktowano jako rdzennego Polaka, nie rozgraniczając ani też nie wdając się zbytnio w rozważania o skomplikowanym i tragicznym losie ludności pogranicza, zarówno tej, jaka opowiedziała się za opcją niemiecką (nierzadko to tego będąc zmuszoną) jak również i tej, która zdecydowania trwała przy opcji polskiej.


Uwaga : wszystkie nazwiska (podane jako przykłady) wybrano przy pomocy wyszukiwarki witryny uboatarchive.net
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez SnakeDoc » 11.10.12, 09:14

Witaj ObltzS

ObltzS napisał(a):Raczej odrzucam taką ewentualność, że Polak mógł służyć na U-Bootach.
Bardziej przekonywałoby mnie to, że była to osoba, która uprzednio podpisała tzw. DVL (Deutsche Volksliste), niemiecką listę narodowościową (ale tylko I, II i III grupy). Osoby (mężczyźni) którzy podpisali DLV automatycznie podlegali prawu niemieckiemu ? konsekwencją tego faktu dla nich było także to, że powoływano ich do służby w wojsku niemieckim (wszystkie formacje); odmowa pełnienia służby była traktowana jako zdrada III Rzeszy i karana karą śmierci, natomiast pozostała rodzina była represjonowana "za zdradę rasy" i wysyłana do KL.
Domyślam się, że dla Anglików te zawiłości były trudne do zrozumienia i osobę tę traktowano jako rdzennego Polaka, nie rozgraniczając ani też nie wdając się zbytnio w rozważania o skomplikowanym i tragicznym losie ludności pogranicza, zarówno tej, jaka opowiedziała się za opcją niemiecką (nierzadko to tego będąc zmuszoną) jak również i tej, która zdecydowania trwała przy opcji polskiej.


To ma sens. Myślę, że dokładniejsze badania historyczne potwierdziłyby Twoją tezę.
Dzięki za podjęcie tematu.
SnakeDoc
Fregattenkapitän
Fregattenkapitän
Moderator Team
 
Tonaż: 545.000 BRT

Dołączył(a): 07.08.07, 20:55

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez Lukassus » 15.05.13, 15:58

U-booty gdy wprowadzono Huff-Duff oraz osłonę lotniczą atakowały tak jak podczas I Wojny Światowej co w większości przypadków się nie udawało.Oto także powód tego że wprowadzone w '45 typ XXI nie odniosły sukcesów jakich spodziewał się Donitz.
Lukassus
Leutnant zur See
 
Tonaż: 150.000 BRT

Dołączył(a): 10.05.13, 16:06

Re: Jak wyglądała taktyka u-bootów po 1943 r

Postprzez ObltzS » 15.05.13, 20:09

Witam !

Lukassus napisał :
Oto także powód tego że wprowadzone w '45 typ XXI nie odniosły sukcesów jakich spodziewał się Donitz.

Przed postawieniem takiej tezy, warto zadać sobie trud i sprawdzić, kiedy wyznaczono operacyjne (bojowe) patrole U-Bootów typu XXI i ile okrętów tego typu miało możliwość wyjść w morze na te patrole ...
Polecam do przejrzenia : http://www.uboat.net/types/xxi.htm

Odnośnie porównania do okresi I w. ś. - większość statków zatapiano wówczas przy użyciu działa pokladowego, torpedy były jeszcze nieliczne i stanowiły rarytas i luksus (także z uwagi na swój koszt), natomiast w końcowej fazie BoA (II w. ś.) działa te demontowano z U-Bootów, jako niepraktyczny dodatek i zbędny balast - głównie z uwagi na znikomą możliwość ich praktycznmego zastosowania ...
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Następna strona

Posty: 35 • Strona 1 z 21, 2

Powrót do II Wojna Światowa



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość