1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>
  • Tytuł:
    Podwodni komandosi
  • Data utworzenia:
    09.11.2001
  • Autor:
    Andrzej Perepeczko
  • Autor recenzji:
    Daiar
  • Wydawca:
    Oskar, Gdańsk 1994
  • ISBN:
    83-86181-11-7
  • Okładka:
    Miękka
  • Liczba stron:
    248
  • Ocena recenzenta:
    1
  • Ocena czytelników:
    (3 głosów)

Andrzej Perepeczko jest jednym z najbardziej cenionych polskich pisarzy marynistów. Kolejnym jego udanym dziełem jest książka "Podwodni komandosi", która choć niezbyt obszerna, stanowi kompleksowe opracowanie dotyczące jednego z najbardziej tajemniczych aspektów wojny na morzu - udziału w niej komandosów-płetwonurków oraz małych pojazdów kierowanych tzw. "żywych torped".

Do dnia dzisiejszego wokół tych pojazdów i podwodnych dywersantów pozostało wiele spraw niewyjaśnionych, choć tak naprawdę ich wykorzystanie nie jest pomysłem, który zrodził się w latach II Wojny Światowej. Pierwszą akcję z użyciem "żywych torped" przeprowadzili Włosi 1 listopada 1918 roku - i przez cały okres międzywojenny oraz II Wojny Światowej, to właśnie oni przodowali w pracach nad rozwojem i doskonaleniem tego typu broni. Krok za nimi podążali Niemcy i Japończycy. Podobny podział zastosował Andrzej Perepeczko dzieląc książkę na pięć osobnych części (poza rozdziałami dotyczącymi Włoch, Niemiec i Japonii autor pisał również o Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych), z których najobszerniejsza jest ta dotycząca działań włoskich podwodnych komandosów.

Na uwagę zasługuje fakt, iż poszczególne rozdziały nie są jedynie zbiorem danych technicznych i liczbowych, a zawierają zbeletryzowane i ułożone chronologicznie opisy działań podwodnych komandosów, często wzbogacone autentycznymi relacjami świadków i uczestników tamtych zdarzeń. Opisy poszczególnych akcji opatrzone są mapkami i szkicami obrazującymi przebieg wydarzeń, a opisy techniczne uzupełniono fotografiami i schematami technicznymi. Rozczaruje się jednak ten, kto szuka dokładnych danych dotyczących budowy czy działania "żywych torped" - opisy techniczne są dosyć skromne, a szkice zbytnio uproszczone, choć być może wynika to z faktu, że prace nad tego typu bronią były w czasie wojny w znacznym stopniu utajnione i niewiele zachowało się wiarygodnych dokumentów. Nie powinien więc dziwić fakt, iż autor starał się znaleźć złoty środek i przekazać możliwie jak najwięcej danych technicznych, a poprzez rekonstrukcje wydarzeń w których brali udział podwodni komandosi i "żywe torpedy" dał czytelnikowi wyobrażenie o dramaturgii, trudności i ogromnym ryzyku jakie wiązało się z użyciem tej broni, i to dla tych przeciwko którym była ona wykorzystana, jak i dla tych, którzy jej używali.