1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>
  • Tytuł:
    Rekiny i małe rybki
  • Data utworzenia:
    19.04.2004
  • Autor:
    Wolfgang Ott
  • Autor recenzji:
    Jatzoo
  • Wydawca:
    Bellona, Warszawa 2004
  • ISBN:
    83-11-09774-7
  • Okładka:
    Miękka
  • Liczba stron:
    430
  • Ocena recenzenta:
    2
  • Ocena czytelników:
    (5 głosów)

"Rekiny..." Wolfganga Otta to kolejna książka z liczącej wiele pozycji serii "Biblioteki Bestsellerów" Bellony do której zalicza się również "Okręt" Lothara-Günthera Buchheima. Z tego też względu, porównanie tych dwóch pozycji narzuca się samoistnie. Książka Otta od chwili swojej premiery w Niemczech miała już ponad 25 wydań. Sam ten fakt może więc świadczyć, że warto się nią zainteresować, i poświęcić czas na jej przeczytanie.

W "Rekinach..." autor ukazuje nam wojenne losy grupki przyjaciół, których połączyła wspólna pasja służby na morzach i oceanach. Pierwsze swoje morskie doświadczenia zdobywali na zwykłych kutrach rybackich, by z chwilą rozpoczęcia Drugiej Wojny Światowej stać się częścią niemieckiej Kriegsmarine - począwszy od służby na trawlerach, a skończywszy na U-Bootach. "Rekiny..." przedstawiają ten okres wojny podwodnej, kiedy to do służby na okrętach podwodnych wskutek ogromnych strat powoływano coraz to młodsze roczniki. Tak też jest i w przypadku bohaterów książki, którzy wraz z kolejnymi miesiącami wojny doświadczają jej ogromu śmierci i zniszczenia - a zdarzenia te wpływają na ich wizerunek otaczającego świata, jak i samych siebie.

Niestety, książka liczy ponad 400 stron, a jakakolwiek wzmianka o U-Bootach zaczyna się dopiero od strony 250. Z tego też powodu, przebrnięcie przez pierwszą jej część dla osób zapatrzonych tylko w okręty podwodne, może być dość trudne, żeby nie napisać nużące. Dodatkowo, "Rekiny..." w żaden sposób nie potrafią osiągnąć tego samego poziomu "wciągnięcia" czytelnika co "Okręt" Buchheima, nie wspominając już o zdeklasowaniu tej drugiej pozycji.

Nie jest to jednak zła książka. Jakkolwiek zbyt mało jak dla mnie jest w niej o U-Bootach, to te kilka rozdziałów, gdzie akcja dzieje się na niemieckim okręcie podwodnym, z nawiązką potrafi nam zwrócić czas, który poświęciliśmy na przeczytanie tych pierwszych 250 stron.