1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>
  • Tytuł:
    Steel Boat, Iron Hearts...
  • Data utworzenia:
    12.12.2007
  • Autor:
    Hans Göbeler
  • Autor recenzji:
    Jatzoo
  • Wydawca:
    Savas Beatie, Nowy Jork 2005
  • ISBN:
    978-1932714319
  • Okładka:
    Twarda
  • Liczba stron:
    288
  • Ocena recenzenta:
    5
  • Ocena czytelników:
    (1 głos)

Hans Göbeler urodził się 9 listopada 1923 roku, w niemieckim miasteczku Bottendorf. Do Kriegsmarine wstąpił w wieku zaledwie 17 lat. Cała jego służba na okrętach podwodnych związana była nierozłącznie z U-505. Okrętem Typu IXC, który pomimo wysiłków niemieckich podwodniaków, został 4 czerwca 1944 roku zdobyty przez amerykanów. Pomimo faktu, że "Bitwa o Atlantyk" była już wtedy dla U-Bootwaffe przegrana, okręt wraz z tajnymi książkami kodowymi i całym swoim wyposażeniem, stanowił cenną zdobycz dla aliantów.

Historia zdobycia okrętu była na tyle ciekawa, że po wojnie napisano wiele książek, której U-505 był głównym tematem. Jednak wiele z nich zawierało nieprawdziwe informacje, które fałszowały prawdziwą historię. Począwszy od traktowania w nich niemieckich marynarzy jako bohaterskich "nadludzi", poprzez i takie publikacje, w których zarzucano załodze tchórzostwo w obliczu wroga. Nie mogło to pozostać bez echa. Jedną z osób, które nie zgadzały się z takimi faktami, był właśnie Hans Göbeler. Poświęcił całe swoje życie, by ukazać nam prawdziwą historię U-505.

Wspomnienia Göbelera wyróżniają się na tle innych książek o podobnej tematyce tym, że są pisane przez zwykłego marynarza. Nie ma tutaj żadnego "superbohatera" stworzonego przez niemiecką propagandę podczas Drugiej Wojny Światowej. Nie ma też żadnego "asa" U-Bootwaffe, który swoją sławę zdobył zatopionym tonażem. Jest tutaj historia prostego marynarza - opowieść o tym co wtedy widział i czuł. I właśnie ta "zwyczajność" nie pozwala się oderwać od książki, dopóki nie dobrniemy do jej końca. Niezwykła historia, lecz opisana przez zwykłego człowieka.

Autor opisuje w sposób bardzo szczegółowy, niejako "dzień po dniu", swoją służbę na okręcie. Poznajemy załogę okrętu. Jej radości, ale też i smutki. Uniesienia związane z kolejnym zatopionym statkiem, jak i rozczarowania przy kolejnym nieudanym ataku. Godny uwagi i polecenia jest m.in. rozdział poświęcony aktom sabotażu na U-Boocie. Nigdzie dotychczas tak wiele uwagi nie poświęcono temu tematowi. U-505 jest dowodem na to, jak bardzo takie czyny utrudniały życie załogom U-Bootów. Nie bez znaczenia jest fakt, że stanowiły one śmiertelne niebezpieczeństwo dla niczego niespodziewających się marynarzy. Nigdy nie dowiemy się, ile tak naprawdę okrętów i ich załóg spoczęło na dnie mórz i oceanów wskutek "śmiertelnej" rany okrętu spowodowanej jeszcze w stoczni, a starannie ukrytej przed wyruszającymi na rejs bojowy marynarzami.

Z U-505, poza zdobyciem okrętu przez amerykanów, związane jest jeszcze inne bardzo ważne wydarzenie. Jest nim samobójcza śmierć dowódcy okrętu, Petera Zschecha. Był to jedyny taki przypadek w U-Bootwaffe podczas Drugiej Wojny Światowej. Göbeler na swój sposób przedstawia całe to zdarzenie. Kończące rozdział słowa, że "nie wie czy jest mu przykro z powodu śmierci dowódcy", obalają kolejny mit, że U-Bootwaffe działała jak dobrze naoliwiona machina wojenna. Z punktu widzenia jego oraz jego towarzyszy, możemy poznać prawdziwą historię Petera Zschecha - człowieka, który nigdy nie powinien trafić na pokład U-Boota, ani tym bardziej nie powinien być jego dowódcą.

Umiłowanie Göbelera do U-505 było tak wielkie, że wiele lat po zakończeniu wojny, gdy tylko usłyszał informację o wystawieniu okrętu jako eksponatu w muzeum w Chicago, postanowił wyemigrować z Niemiec do USA. Byle tylko być jak najbliżej swojego "ukochanego" okrętu. To dzięki jego zaangażowaniu doszło po wojnie do spotkania obu walczących w tamtym dniu załóg.

Wspomnienia Hansa Göbelera, są wręcz pozycją obowiązkową dla każdego, kto pragnie poznać prawdziwe oblicze U-Bootwaffe oraz codzienne życie na okręcie podwodnym.