1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

Zmarł Reinhard Hardegen

Moderatorzy: Jatzoo, Brodołak

Posty: 5 • Strona 1 z 1

Zmarł Reinhard Hardegen

Postprzez ObltzS » 15.06.18, 14:21

Witam !

Z pewnym opóźnieniem dotarłem do informacji o śmierci w minioną sobotę (09.06.2018) najstarszego dotąd żyjącego dowódcy U-Bootwaffe Reinharda Hardegena.
Po powrocie z urlopu opublikuję artykuł wspomnieniowy o tym niezwykłym człowieku, który będąc dowódcą U-Boota, zawsze pozostał człowiekiem, nie tylko dla swojej załogi, ale także dla swoich ówczesnych wrogów, którzy już po wojnie, wypowiadali się o nim z szacunkiem i uznaniem - zawsze postrzegali w nim przede wszystkim człowieka morza, który na morzu potrafił w tych trudnych latach BoA do końca pozostać człowiekiem.
https://www.weser-kurier.de/bremen_artikel,-reinhard-hardegen-im-alter-von-105-jahren-gestorben-_arid,1739012.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Reinhard_Hardegen
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Zmarł Reinhard Hardegen

Postprzez ObltzS » 24.06.18, 20:15

Witam !

Przedstawiam obiecany uprzednio artykuł wspomnieniowy o Reinhardzie Hardegenie.

Reinhard Hardegen (18.03.1913 Bremen – 09.06.2018 Bremen)

Część 1

Urodził się w Bremie i z miastem tym związał całe swoje życie - poza okresem wczesnej młodości i lat II wojny światowej. Bliskość morza na tyle zafascynowała młodego Hardegena, że w roku 1932 decyduje się na wstąpienie do szkoły podchorążych marynarki. Rok później ze swoim rocznikiem odbywa jako kadet rejs dookoła świata na pokładzie krążownika Karlsruhe]/i] (kadeci odwiedzają wówczas Perl Harbour, Nowy Jork i Boston).
W roku 1935 otrzymuje przydział do lotnictwa morskiego, gdzie najpierw zdobywa kwalifikacje pilota-obserweatora, a następnie odbywa szkolenie na pilota – jednak w początkach 1936 r. jako pasażer odnosi poważne obrażenia w katastrofie samolotu [i]Jumkers W34]/i]. Obrażenia te okazały się na tyle poważne, że hospitalizacja trwała ponad pół roku, by zaleczyć strzaskaną nogę i obrażenia wewnętrzne – jak się okazało już wkrótce, jedna Jego noga była krótsza a żołądek będzie trapiło chroniczne krwawienie. Te nabyte przypadłości organizmu stanowiły poważne zagrożenia dla Jego dalszej kariery w armii jako czynnego oficera. Pomimo tych niesprzyjających okoliczności Hardegen ukończył szkolenie i zdobył licencje pilota. Jak się wkrótce okazało likwidacja lotnictwa morskiego Kriegsmarine spowodowała powrót do służby na okrętach – z listopadem 1939 r. otrzymuje on przydział do U-Bootwaffe … R. Hardegen zataił swoje niedawne komplikacje zdrowotne w obawie, że Jego marzenia o karierze oficera marynarki wojennej na zawsze mogą zostać bezpowrotnie zaprzepaszczone. R. Hardegen już po wojnie często podkreślał, że nie był ochotnikiem, jak określano powszechnie marynarzy U-Bootwaffe, lecz trafił tam z powodu służbowego przydziału.

Służbę w tej formacji rozpoczyna na U 124[/] (typ IXB, d-ca G.-W. Schulz) jako jeden z oficerów wachtowych – na okręcie tym odbywa dwa patrole, poznając nie tylko specyfikę służby na U-Boocie, ale także mając okazję uczestniczyć w przygotowaniach do ataków torpedowych. W pierwszym patrolu [i]U 124 zatapia aż trzy statki, a w drugim pięć statków. Patrole te dla Hardegena są dobrą szkołą nie tylko możliwości, jakie daje adekwatne do sytuacji dowodzenie okrętem (atak na konwój [b]HX-65A
), ale także zagrożeń wobec U-Boota ze strony jednostek eskorty (ataki bombami głębinowymi oraz niebezpieczeństwa wynikające z położenia na dnie U-Boota) oraz zagrożenia z ataku wrogiego okrętu podwodnego (HMS Clyde) – chociaż załoga była przekonana, że to był niszczyciel. Z uwagi na przewidywany awans i powierzenie Mu samodzielnego dowództwa nad innym U-Bootem, R. Hardegen odbywa te patrole w charakterze Kommandantenschüler (kandydata na dowódcę).

Grudzień 1940 r. jest dla Hardegena szczególnym okresem – otrzymuje upragniony awans do stopnia Kapitänleutnant oraz otrzymuje dowództwo nad nowo wprowadzonym do służby w U-Bootwaffe okrętem podwodnym U 147 (zmodernizowany typ IID). Odbywa na nim tylko jeden, bo trwający zaledwie 19 dni patrol bojowy (22.02.'41 – 12.03.'41, na wodach Hebrydów) – podczas niego zatapia tylko jeden statek (norweski parowiec (Augvald, 4.811 BRT). Drugiego dnia patrolu U 147 oddaje strzał torpedowy, który jednak nie eksploduje (w tym okresie ujawnił się już poważny problem z zawodnością torped) – zmuszony jest przez eskortę do zanurzenia. Podczas tego manewru zostaje uszkodzony mechanizm zamykania włazu kiosku – Hrdegen i załoga nie tracą zimnej krwi i pomimo nabrania kilku ton wody udaje się wynurzyć okręt i dokonać naprawy uszkodzonego mechanizmu i to w odległości kilkuset metrów od wrogiej jednostki przy zapadających ciemnościach. Przecieki spowodowały także awarie Dieslów i kolejną naprawę – tej samej nocy dostrzeżono marudera (wspomniany norweski parowiec) i zatopiono go. Pod koniec patrolu R. Hardegen atakuje jeszcze dwukrotnie, ale prawdopodobnie awarie torped czynią te ataki nieudanymi.

W połowie maja 1941 r. R. Hardegen obejmuje dowództwo nad U 123 (typ IXB) a Jego pierwszy patrol to wody wokół brytyjskiej kolonii Sierra Leone, a dokładnie przy podejściach do największego portu tego kraju Freetown (zwalczanie żeglugi na zachodnioafrykańskich wodach, głównie transporty rud żelaza i drobnicy). Podczas tego patrolu zatapia pięć statków (łącznie 21.507 BRT) w tym jeden neutralny statek portugalski (parowiec Ganda, K. Dönitz każe Hardegenowi zmienić zapisy w KTB). Podczas tego patrolu U 123 uzupełnia zapasy paliwa z rajdera Charlotte Schliemann oraz doznaje długotrwałych ataków bombami głębinowymi ze strony eskorty konwoju SL-78 – ataki te trwają aż 11 godzin a U 123 schodzi na krytyczną głębokość blisko 200 m, poza zasięg oddziaływania brytyjskich b.g. W drodze powrotnej 12.08.'41 r. U 123 zostaje ponownie zaatakowany aż 126 b.g., z czego aż 30 mają zasięg bliskiego wpływu na okręt, powodując niegroźne usterki i uszkodzenia. Ten pierwszy patrol nowego dowódcy pozwolił na dobre poznanie możliwości okrętu oraz na scalenie całej załogi

Kolejny patrol Hardegena to zaledwie 40 dniowa wyprawa późną jesienią '41 r. na wody płn. Atlantyku, gdzie U 123 jest okresowo powoływany w skład trzech różnych zespołów U-Bootów tworzących linie dozoru na kursach przewidywanych konwojów. Patrol ten nie przyniósł żadnych zatopień – za sukces można jednak uznać atak torpedowy na brytyjski krążownik pomocniczy HMS Aurania, eskortujący konwój SL-89. Hardegenowi udało się ominąć eskortę i oddać salwę trzech torped do największej jednostki. Został zmuszony do ucieczki przez eskortę, ale powrócił na miejsce ataku i podjął z jednej tratwy ratunkowej tego krążownika marynarza (Bertie E. Shaw)ł na pokład w charakterze więźnia. Krążownik ten nie zatonął, ale jako uszkodzony w towarzystwie eskorty został odprowadzony do portu w towarzystwie dwóch niszczycieli. To właśnie ów marynarz zdołał przekonać załogę U 123, że atakowana przez nich jednostka zatonęła i zaniechano jej dalszego pościgu.

Po powrocie z tego patrolu (w międzyczasie do właściwych służb Kriegsmarine dotarły Jego dokumenty) - na jaw wychodzi faktyczny stan zdrowotny nowego dowódcy U 123 – do tej pory los sprzyjał Mu, ponieważ Jego dokumenty zawsze za nim trafiały ze sporym opóźnieniem, gdy Hardegen zdołał już ukończyć z pozytywnymi wynikami szkolenia i kursy związane z odbywaniem służby na U-Bootach i pełnieniem wyższych stanowisk, w tym dowódczych. Z uwagi na doznane kilka lat temu urazy (krótsza prawa noga, chroniczne krwawienie żołądka wymagające stosowania właściwej diety) zawsze klasyfikowano Go jako nie spełniającego wymogów szczególnych warunków służby na okrętach podwodnych. Adm K. Dönitz docenia jednak zarówno poświęcenie, determinację jak i hart ducha jakim wykazywał się dotychczas R. Hardegen, by móc spełnić swoje marzenia – dostrzegł w Nim też dobry "materiał" na dowódcę U-Boota, który może przyczynić się do zwycięstwa U-Bootwaffe (nadmienić jednak należy, że Hardegen stosunkowo późno obejmuje swoje pierwsze samodzielne dowództwo – miał już ukończone 27 lat). Kiedy stawiono Mu oskarżenia, że świadomie tak długo zatajał faktyczny stan swojego zdrowia, urażony miał odpowiedzieć oschle : „Nie prosiłem się o możliwość służby na pokładzie, ale chciałem wiedzieć sam dla siebie, czy nadaję się do służby na morzu.” („Die haben nicht nach Borddienstfähigkeit gefragt, sondern wollten von mir nur wissen, ob ich zur See fahren könne.”)
Jednak Admirał ma wobec Niego inne plany – wyjątkowo zgadza się (zresztą na prośbę samego zainteresowanego) na odbycie przez Niego jeszcze tylko dwóch dodatkowych patroli. Fakt tej zgody zbiegł się w czasie z dwoma istotnymi wydarzeniami – wypowiedzeniem przez Niemcy wojny USA (11.12.'41 r.) oraz przygotowaniami do uderzenia w amerykańską żeglugę przybrzeżną. Te fakty - a w ich konsekwencji bezpośredni udział R. Hardegena w realizacji niszczenia amerykańskich statków uczynił Go jednym z najbardziej rozpoznawalnych dowódców U-Bootów.


W dn. 23.12.1941 r. U 123 w towarzystwie czterech innych U-Bootów wypływa z Lorient, kierując się na zachód ku wschodnim wybrzeżom USA. Jest to siódmy z kolei patrol bojowy tego okrętu, ale trzeci patrol R. Hardegena w roli dowódcy dla tej załogi. Hardegenowi przypada w pierwszej kolejności penetracja Zat. Nowojorskiej, by następnie nękać amerykańską żeglugę wokół Przyl. Hatteras. Naprędce zorganizowany patrol dla tych okrętów (zaledwie w 12 dni !), mający rozpocząć długotrwałą operację pod nazwą "Paukenschlag" miał być absolutnym zaskoczeniem dla USA. Okręt był tak szybko wyposażany, że za pomoc nawigacyjną musiały wystarczyć Hardegenowi dwie mapki z przewodnika turystycznego. Planowany termin rozpoczęcia tej operacji wyznaczono na dzień 14.01.'42 r. - do czasu dotarcia okrętów w rejon operacyjny miano zachować ciszę radiową.

W swoim pierwszym "amerykańskim" patrolu (23.12.'41 do 09.02.'42, 49 dni w morzu) na dwa dni przed wpłynięciem na wyznaczony rejon operacyjny U 123 zatapia 12.01.'42 brytyjski parowiec Cyclops (9.076 BRT). W czasie I w. ś. (1917 r.) dwukrotnie udało mu się szczęśliwie uniknąć ataków torpedowych dwóch niemieckich łodzi podwodnych S.M.S. U 60 oraz S.M.S U 55. R. Hardegen odpala dwie torpedy G7a (o godz. 01,49 i 02,18) i doprowadza do jego zatopienia – był to pierwszy zatopiony statek w ramach operacji "Paukenschlag". Kolejne zatopienia następują sukcesywnie pomiędzy 14 a 19 stycznia '42 r. To właśnie 14.01. decyduje się nocą wejść do wód zatoki Nowego Jorku w położeniu nawodnym – umożliwiły Mu to dobrze oświetlone okoliczne wyspy. Rano tego samego dnia niedaleko Long Island zatapia norweski zbiornikowiec Norness (9.577 BRT) – zużył na jego zatopienia aż pięć torped. Hardegen położył U 123 na dnie i czekał do nocy, by następnie wpłynąć do Nowego Jorku 15 stycznia. Z powodu braku ruchu statków wycofuje się, ale w pobliżu także Long Island natrafia na brytyjski parowy tankowiec Coimbra (6.768 BRT) i zatapia go dwiema torpedami. Tankowiec eksplodował, osiadł na dnie i palił się dalej. Odpływając z miejsca ataku R. Hardegen powiedział do załogi : Odpływając zostawiamy Yankesom ładnie świecąca boję, jako alternatywę dla statków latarniowców na podejściach do ich portów.

Przez cztery dni posuwał się głównie nocą na południe wzdłuż wybrzeża, osiągając 19 stycznia wody Przyl. Hatteras. W tym samym dniu zatapia aż trzy statki : amerykański parowiec Norvana (2.677 BRT), amerykański parowiec City of Atlanta (5.269 BRT), łotewski parowiec Ciltvaira (3.779 BRT) oraz ciężko uszkadza amerykański parowy tankowiec Malay (8.206 BRT – zdołał jednak o własnych siłach dotrzeć do portu). Ataki torpedowe rozpoczęły się rankiem i zakończyły się około południa – w międzyczasie Hardegen atakował z działa pokładowego tankowiec Malay (chciał zaoszczędzić torpedy), ale przerwał atak by zatopić Ciltvaira[.i] a następnie powrócił ponownie do [i]Malay i oddał jeden strzał torpedowy. Jednak tak duży tankowiec wymagał kilku torped, by go zatopić – w międzyczasie uzyskał on pomoc o szwedzkiego motorowca Scania i brytyjskiego parowca City of Dheli. Gdyby Hardegen nie zużył owych pięciu torped dla Norness, prawdopodobnie owe trzy statki zostałyby także zatopione.
Tego samego dnia (19.01.'42 r.) decyduje się na powrót do bazy w Lorient (przyczyna – bark torped oraz awarie diesli). Podczas odwrotu ok. godz. 13,00 Hardegena i Jego okręt próbuje taranować statek baza-wielorybnicza Kosmos (16.699 BRT), który był w odległości ok. 400 m od U 123 – sytuacja ta była bardzo niebezpieczna, ponieważ nie można było wykonać zanurzenia alarmowego (głębokość akwenu w tym rejonie ok. 20 m) a jeden z diesli miał uszkodzony przewód doprowadzający wodę chłodzącą (prowizorycznie go jednak pospawano). Ucieczka trwała ok. 2 godz. i Hardegen ją nadal kontynuował, ponieważ radio odebrał wysłane ze statku bazy informacje o położeniu niemieckiego okrętu podwodnego – wpłynięcie na głębsze wody gwarantowało bezpieczeństwo. Nagrodą był odebrany następnego dnia radiogram z B.d.U : An den Paukenschläger Hardegen. Bravo! Gut gepaukt. Dönitz. (Do bębniącego Hardegena. Brawo ! Dobre uderzenie. Dönitz)
Trzy dni później otrzymał drugi radiogram informujący o przyznaniu Mu Krzyża Rycerskiego za zatopienie nieprzyjacielskiego tonażu wynoszącego ponad 100.000 BRT. Ale załoga natychmiast uhonorowało go ręcznie wykonaną repliką tego odznaczenia (taki był zwyczaj wśród załóg U-Bootów – dowódca przed oficjalną dekoracją bądź to w bazie, sztabie lub w Berlinie otrzymywał od swojej załogi "własny" Krzyż, który nosił do momentu dekoracji).
Wieczorem 25.01.'42 zatapia za pomocą armat pokładowych brytyjski parowiec Culebra (3.044 BRT, maruder z konwoju ON-53) z ładunkiem sprzętu wojskowego. U 123 otrzymał pięć trafień, które jednak nie powodują zniszczenia kadłuba sztywnego, pojedynek artyleryjski odbywał się z odległości ok. 600 m.
Dwa dni później, krótko po północy rozpoczyna drugi artyleryjski atak na norweski zbiornikowiec Pan Norway (9.231 BRT, maruder z konwoju ON-56) i zatapia go. Powrót do bazy w Lorient przy nabrzeżu A3 nastąpił ok. godz. 15,00 9 lutego 1942 r. Był spóźniony o ok. 3 godz. z powodu błędu nawigacyjnego (nie było możliwości od trzech dni ustalenia prawidłowego namiaru – warunki pogodowe) a namiar podany przez "Sender II" dla podejść do Lorient dwoma korytarzami "Tannennadel" i "Cederland" był nierzetelny. Kiedy U 123 podał cumy baterie akumulatorów były rozładowane a w zbiornikach pozostało jedynie 80 litrów paliwa ! Po zejściu na nabrzeże R. Hardegen odebrał od B.d.U gratulacje oraz wręczono mu Krzyż Rycerski.
Podczas tego patrolu zatapia aż 8 statków (49.421 BRT) i uszkadza jeden (8.206 BRT).


Drugi, a zarazem swój ostatni patrol bojowy R. Hardegen odbywa zaledwie w trzy tygodnie po przypłynięciu do Lorient. U 123 (02.03.'42 – 02.05.'42, 62 dni w morzu) miał teraz skoncentrować swoje ataki wokół wód Florydy. 30.03.'42 osiąga wysokość Przyl. Hatteras i kieruje się na południe, osiągając 05.04. rejon operacyjny.
Jednak już 22.03. zatapia amerykański zbiornikowiec Muskogee (7.034 BRT), a w dwa dni później zatapia brytyjski zbiornikowiec Empire Steel (8.138 BRT). Kolejny atak następuje 27.03. na amerykański statek-pułapkę (Q-Ship) USS Atik (AK 101) (3.209 BRT) – ostrzał ze strony statku był on zaskoczeniem dla załogi U 123, szybko zanurzono okręt i oddano skuteczny strzał torpedowy. W tym samym dniu pochowano w morzu zmarłego od ran jednego członka załogi. Po minięciu Przyl. Hatteras 02.04. Hardegen atakuje kolejny amerykański zbiornikowiec Liebre (7.057 BRT) – po chybieniu torpedy (tankowiec zygzakował) rozpoczęto trwający 35 minut ostrzał artyleryjski. Dalszy atak przerwało pojawienie się brytyjskiej łodzi torpedowej a U 123 bezpiecznie oddalił się z miejsca ataku.

W trzy dni po osiągnięciu rejonu operacyjnego Hardegen atakuje (08.04.'42) kolejny amerykański tankowiec Oklahoma (9.264 BRT) o godz. 07,52 – trafia jedną torpedą w kotłownię. Następnie kieruje się w stronę drugiego amerykańskiego zbiornikowca Esso Baton Rouge (7.989 BRT) i o godz. 08,44 oddaje kolejny strzał torpedowy. Następuje eksplozja kotłowni i zapala się ładunek. Tankowiec ten szybko osiada rufą na dnie, a Hardegen powraca do pierwszego tankowca (Oklahoma), który zostaje ostrzelany z dział pokładowych. Oba tankowce zostaną później wydobyte i przywrócone do pływania.
Dzień później U 123 zatapia amerykański parowiec Esparta (3.365 BRT).
Dobra passa Hardegena trwa nadal – 11.04. zatapia kolejny amerykański tankowiec Gulfamerica (8.081 BRT) ok. 5 Mm od plaż Jacksonville. Tankowiec płonie jeszcze przez pięć kolejnych dni. Na płytkich wodach U 123 został dostrzeżony przez samolot i obrzucony bombami – informacja od lotników o nieprzyjacielskim okręcie podwodnym została przejęta przez przez niszczyciel USS Dahlgren (DD 187), który również atakował Hardegena obrzucając U 123 aż 6 b.g. Uszkodzenia były na tyle poważne, że liczono się z opuszczeniem okrętu, ale amerykański niszczyciel odpłynął dopiero po godzinie – była to ostatnia okazja, by odpłynąć na głębsze wody i przeprowadzić prowizoryczne naprawy.
W dwa dni później (13.04.) powtarza swój sukces z 8 kwietnia – tym razem zatapia (a nie uszkadza) w pobliżu Przyl. Canaveral dwa kolejne statki : amerykański parowiec Leslie (2.609 BRT) oraz szwedzki (czarterowany przez Brytyjczyków) motorowiec Korsholm (2.647 BRT). Do parowca wystrzelono ostatnią torpedę, jaką jeszcze posiadał U 123, pomimo że został on zatopiony na płytkich wodach do sierpnia 1954 r. nie został podniesiony. Natomiast szwedzki motorowiec został zatopiony w 2,5 godz. później z dział pokładowych. Tego samego dnia Hardegen obiera powrotny kurs na Lorient.
W powrotnej drodze napotyka samotny (4.834 BRT) i podejmuje ostrzał artyleryjski – zbliżył się na odległość ok. 400 m i oddał 27 strzałów z dział pokładowych kal. 10,5 cm, 86 strzałów z działka p.lot kal. 3,7 cm oraz 120 strzałów z działka p.lot. kal. 2 cm. Ostrzał trwał od godz. 03,55 do zatopienia statku o godz. 05,23.
W dn. 01.05.'42 U 123 przybył do punktu spotkania na zewnętrznej stronie podejścia korytarza "Bogenlampe" – następnego dnia po spotkaniu z eskortą cumuje o godz. 10,50 w Lorient.
Podczas swojego ostatniego patrolu R. Hardegen wraz załogą zatapiają także 8 statków (39.917 BRT) i poważnie uszkadza trzy (24.310 BRT).
Po swoim drugim i ostatnim patrolu został także uhonorowany wpisem do „Złotej Księgi Miasta Bremy” jako zasłużony obywatel tego miasta, gdzie pod odpowiednią pisemną laudacją na swój temat złożył stosowny autograf. Księga ta jest zresztą przechowywana do dzisiaj w bremeńskim ratuszu i nadal są w niej kontynuowane wpisy dotyczące ważnych dla miasta wydarzeń i związanych z tymi wydarzeniami osób.

Ten krótki okres styczeń – czerwiec 1942 był dla niemieckich podwodniaków chwilowym powrotem tzw. "szczęśliwych dni" (Glückliche Zeiten), jakich poprzedni dowódcy U-Bootów mieli okazję doznać na płn. Atlantyku, ale ten krótki okres zadecydował także o tym, że m. in. takie nazwiska jak Witt, Topp, Hardegen Rostin lub Hartenstein na trwałe wpisały się nie tylko na listę "asów" ale także w historię U-Bootwaffe.

Z uwagi na swój stan zdrowia, który był już powszechnie znany w B.d.U., adm. Dönitz nie tylko dotrzymał słowa wobec Hardegena, ale także konsekwentnie do tego co powiedział uprzednio, zwolnił Go z dalszej czynnej służby na U-Bootach, co nie oznaczało, że z tą formacją jaką była U-Bootwaffe miał się ostatecznie pożegnać.
Ostatnio edytowano 24.06.18, 20:26 przez ObltzS, łącznie edytowano 2 razy
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Zmarł Reinhard Hardegen

Postprzez ObltzS » 24.06.18, 20:25

Witam !

Część 2

W dn. 31.07.1942 roku R. Hardegen zdaje dowództwo nad swoim U 123 i zostaje przydzielony do 27 Unterseebootsflottille (flotylla szkoleniowa, Gdynia, w tym czasie jej dowódcą był E. Topp) gdzie obejmuje stanowisko instruktora szkoleniowego. Sztab B.d.U. uznał, że dotychczasowa wiedza i doświadczenie Hardegena z okresu służby na morzu oraz efekty i osiągnięcia odbytych patroli są na tyle cenne i wartościowe, że powinny stanowić podstawę praktycznego szkolenia dla nowo mianowanych dowódców. Nikt lepiej nie mógł im przekazać tej wiedzy jak Hardegen.
W marcu 1943 r. Hardegen zostaje przeniesiony do Flensburg-Mürwik, gdzie zostaje szefem szkolenia torpedowego w U-Boot-Abteilung der Torpedoschule (Szkoła Wyszkolenia Torpedowego). Po tym okresie zostaje przeniesiony do Berlina, gdzie w departamencie broni torpedowej Torpedowaffenamt współuczestniczy w projektach nad nowym typem broni podwodnej – torped akustycznych oraz torped kierowanych przewodowo.
W końcowym okresie wojny (luty 1945 r.) dowodzi pododdziałem piechoty morskiej (Marine-Grenadier-Regiment 6) broniącego Bremy (Jego rodzinnego miasta). Ten okres przerywa przymusowa hospitalizacja z powodu dyfterytu – jak później wspominał sam Herdegen, to prawdopodobnie uratowało mu życie, gdyż większość pododdziału zginęła. Koniec wojny i kapitulacja zastaje go w sztabie adm. Dönitza we Flensburgu, tam zostaje aresztowany i wzięty do brytyjskiej niewoli, gdzie spędził ponad rok. Przyczyną tego była pomyłka co do Jego osoby, którą pomylono z uwagi na to samo nazwisko z oficerem Waffen-SS. Wolność odzyskał dopiero w listopadzie 1946 r.



Powrócił do rodzinnej Bremy - początkowo myślał o kontynuowaniu kariery wojskowej w odrodzonej marynarce niemieckiej (Bundesmarine, połowa lat pięćdziesiątych ub. stulecia), ale defekty fizyczne (zwłaszcza krótsza noga) zaważyły na tym, że byłaby to tylko służba na lądzie – R. Hardegen nie chciał na to przystać, gdyż uważał, że nie może mieć za przełożonych takich oficerów marynarki, którzy nigdy nie byli na morzu.

Pierwsza Jego praca jako cywila to duńska firma handlująca wyrobami lakierniczymi (farby), ale chciał być niezależny i postanowił sam otworzyć swoja własną firmę – postawił na handel produktami naftowymi. Jego firma specjalizowała się głównie w dostawach oleju napędowego i oleju smarnego dla statków.
Zaangażował się także w działalność polityczną – był jednym z założycieli CDU w Bremie (partia chrześcijańsko-demokratyczna) a przez wiele lat był także radnym Bremy i posłem do lokalnego parlamentu tam zajmował się głównie tematyką Mu najbliższą – port Brema, spedycja i transport morski. Jego inicjatywie Brema zawdzięcza to, że wraz z innymi mocno zaangażował się w rozwój portu – wynikiem tego był projekt i wybudowanie w Bremerhaven najdłuższego na świecie nabrzeża portowego liczącego blisko 5 km (4.680 metrów).
Po przejściu na emeryturę (w wieku 70 lat) i częściowej rezygnacji z politycznej aktywności wolny czas poświecił na podróżowanie (odwiedził ponad 100 krajów) – m.in. opłynął Australię, był na biegunie północnym (dostał się tam na rosyjskim lodołamaczu), na biegunie południowym (wyprawa saniami), przybył także słynne Przejście Północno-Zachodnie. Lubił także grywać w golfa a prowadzenie własnego samochodu Mercedes (automatik) sprawiało Mu dużo przyjemności.


Podczas pobytu w USA – został zaproszony przez stowarzyszenie weteranów amerykańskich – powiedział dziennikarzom, że poznał wspaniałych ludzi, którzy kiedyś ścigali go na wojnie i czuje się zaszczycony, że dzisiaj może ich uważać za swoich przyjaciół.
Potrafił otwarcie przyznać, że podczas wręczania Mu Liści Dębu do Krzyża Rycerskiego w 1942 r. osobiście przez A. Hitlera, uważał go wówczas za wybitnego przywódcę – po wojnie przyznał, że takie myślenie było dużym błędem z Jego strony, ale w tamtym czasie wielu młodych ludzi tak właśnie postrzegało kanclerza III Rzeszy.

Wizyta ta była też refleksją do analizy postaw dowódców i załóg U-Bootów wobec alianckich marynarzy ze storpedowanych i zatopionych statków.
Była to także okazja do tego, by w sposób szczery i spokojny porozmawiać o tym bolesnym dla obu stron temacie. Lata wojennej propagandy i opisywane przez prasę aliancką takie przypadki, które w czasach wojny wcale nie należały do rzadkości (zatopienia, pozostający przy życiu rozbitkowie), pozostawiły na długi czas w powszechnej opinii przekonanie oraz pogląd, że załogi U-Bootów były bestiami, które w sposób niezwykle okrutny, obojętny i bezduszny odnosiły do pozostawionych w wodzie marynarzy-rozbitków. Okres wojny niesie ze sobą zawsze wynaturzenia i nie wszyscy potrafią być na nie wystarczająco psychicznie odporni. R. Hardegen podczas tych spotkań z amerykańskimi weteranami nie reprezentował co prawda całego środowiska U-Bootwaffe, ale już wówczas cieszył się dobrą opinią wśród dawnych przeciwników (a tej atencji nie odmawiali mu zarówno Amerykanie, Anglicy czy też Norwegowie), co przyczyniło się niewątpliwie w perspektywie minionego czasu także do tego, że owa niekorzystna reputacja o załogach niemieckich okrętów podwodnych została nieco złagodzona i tak jak kiedyś opisywano skrajne przypadki, tak teraz mówiono także o zachowaniach tych załóg jak o prawdziwych ludziach morza, którzy swoich przeciwników – rozbitków traktowali, o ile pozwalały na to warunki wojennego patrolu jak na ludzi morza przystało (wbrew i mimo wyraźnej sugestii Dönitza, że nie powinna być okazywana w warunkach wojny jakakolwiek pomoc dla wroga). Między innymi R. Hardegenowi można także zawdzięczać to, że osąd ten zyskał wiele lat po wojnie chyba właściwy wymiar i właściwe proporcje.
Tak było w przypadku Muskogee, gdzie syn kapitana tego statku z pomocą właśnie Hardegena ustalił prawdopodobne powody, które zadecydowały o bezpowrotnym zaginięciu na morzu 34 ocalałych rozbitków, pomimo pomocy udzielonej przez załogę U 123 – te informacje pozwoliły ich rodzinom po latach dopełnić prawdy i spokojnie zamknąć pewien rozdział, który przez wiele lat pozostawał otwarty (por. także : http://www.ubootwaffe.pl/forum/u-booty/ii-wojna-swiatowa/pomoc-rozbitkom-2693?p=30067#p30067).

Pierwszym samodzielnie zatopionym przez Hardegena statkiem był norweski parowiec (Augvald, był to maruder z konwoju HX-109 – po jego storpedowaniu (zatonął w przeciągu jednej minuty) załoga U 147 próbowała nawiązać rozmowę z rozbitkami, ale z powodu niemożliwości porozumienia się (barierą był j. norweski) - odpłynęli. Z ocalałych przeżył tylko jeden marynarz Rasmus Kolstø, który po 11 dniach dryfowania na tratwie został podjęty przez HMS Pimpernel (K 71).
Podobnie postąpiła załoga U 123 podczas swego pierwszego patrolu pod nowym dowódcą (R. Hardegen) – zatopiła neutralny statek portugalski (parowiec Ganda. U 123 zbliżył się do łodzi ratunkowych, by przesłuchać rozbitków i wówczas zorientowano się w swojej fatalnej pomyłce – nie udzieliwszy pomocy rannym U-Boot oddalił się z miejsca zdarzenia. 61 ocalałych rozbitków uratował później przepływający statek oraz hiszpański trawler.

W swoim pierwszym amerykańskim patrolu U 123 zatapia brytyjski parowiec Culebra. Rozbitkom na łodziach ratunkowych uzupełniono zapasy wody, żywności, dano także nóż do otwierania konserw oraz wskazano kierunek płynięcia na Bermudy. Jednak łodzi tych ani będących w nich rozbitków nigdy nie odnaleziono (razem 45 marynarzy tego statku).
Podobnie było po zatopieniu norweskiego zbiornikowca Pan Norway okoła godz. czwartej nad ranem. Załoga zbiornikowca ocalała kompletna (razem 41 marynarzy, w tym 5 rannych).
U 123 ratował pozostających w wodzie i przenosił ich do łodzi ratunkowych. Hardegen zatrzymał przepływający obok neutralny grecki statek Mount Aetna (pływał w szwajcarskim czarterze) i nakazał jego kapitanowi podjąć z wody wszystkich ocalałych rozbitków – dotarli oni do Lizbony 06.02.1942 r.

W czasie drugiego amerykańskiego patrolu w drodze powrotnej U 123 zatapia ostrzałem artyleryjskim amerykański parowiec Alcoa Guide. Kiedy los statku jest przesądzony, Hardegen poleca wstrzymać ostrzał, aby umożliwić załodze opuszczenie jednostki i przejście do łodzi ratunkowych. Ocalało łącznie 28 marynarzy tego statku.

Zdarzenia te pokazują, jak zmieniała się postawa Hardegena – nie zawsze warunki pozwalały na to, by można było pomóc rozbitkom. Takiej możliwości nigdy nie było podczas tzw. bitew konwojowych (zgrupowany atak kilkunastu U-Bootów na konwój), ale w przypadku ataku na samotnie płynący statek najczęściej pomocy tej nie odmawiano i to wbrew wyraźnym rozkazom tak adm. Dönitza jak i samego Hitlera (by dobijać tych, co przeżyli) – kwestie te zawsze budziły duże kontrowersje w odniesieniu do postaw i zachowania dowódców U-Bootów, ale R. Hardegen i wielu Jemu podobnych, dobrze i na pewno właściwie wypełnili w tych tragicznych czasach dywergencję między żołnierskim obowiązkiem a poczuciem braterstwa ludzi morza.




R. Hardegen miał bardzo duży dom i piękny ogród, o który dbał osobiście – była tam zawsze utrzymana i wypielęgnowana trawa – zmartwieniem były jelenie, które zjadając kwiaty, niszczyły mimowolnie te trawniki. W czasach, gdy dopisywało Mu zdrowie i siły odwiedzali Go licznie historycy, którzy opisując BoA chcieli u źródła zasięgnąć prawdziwych informacji. Nigdy im nie odmawiał swojej gościny i pomocy. Podobnie było z dawnymi oficerami alianckich statków handlowych, które jako dowódca U 124 tropił i atakował – także i ich często gościł u siebie. Starał się także utrzymywać kontakty ze środowiskiem oficerów byłej U-Bootwaffe, w którym to środowisku miał wielu przyjaciół – był nie tylko uczestnikiem, ale także aktywnie aranżował comiesięczne uroczyste obiady. Była to także okazja do osobistych spotkań w szerszym gronie, licznych wspomnień nie tylko różnych zdarzeń z odbytych patroli ale także kolegów, których już zabrakło w tym gronie. Jednym z bardziej znanych biesiadników był legendarny Otto Kretschmer.

Gdy miał 99 lat przedstawiciele niemieckiej armii na terenie jednostki wojskowej w Bremie uhonorowali Go za służbę wojenną – fakt ten spotkał się z mieszanym przyjęciem, zwłaszcza ze strony niemieckich środowisk antyfaszystowskich. Nigdy jednak nie był oskarżany o sympatie nazistowskie i gloryfikowanie Kriegsmarine, nawet w okresie swojej wojennej służby – wielu innych dowódców w tamtym okresie nie kryło swoich nazistowskich przekonań jak np. Lüth, Schepke, Prien czy Korth, co ówcześnie skrzętnie wykorzystywała machina hitlerowskiej propagandy.


W końcowym okresie swojego życia mieszkał samotnie i był praktycznie samowystarczalny – śniadania i kolacje lubił sobie przygotowywać sam, wg własnego upodobania i smaku - ale obiady Mu donoszono i zgodził się tylko na tę formę pomocy. Z konieczności była także dochodząca gosposia, która głównie pomagała Mu w utrzymaniu czystości i porządku w tak rozległym domu.

Miał czworo dzieci, ośmioro wnuków i siedmioro prawnuków.

Wraz z Jego śmiercią z dawnej U-Bootwaffe (1939 – 1945) nie pozostał już żaden z żyjących kawalerów Krzyża Rycerskiego : a liczba osób – kawalerów Krzyża Rycerskiego z Liśćmi Dębu zmniejszyła się do 10.

Reinhard Hardegen odszedł na wieczną wachę 9 czerwca 2018 roku przeżywszy 105 lat.



linki ogólnie :
http://www.uboatarchive.net/KTB123-7.htm
http://www.uboatarchive.net/KTB123-8.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Reinhard_Hardegen
http://www.uboat.net/men/hardegen.htm
http://www.bild.de/regional/bremen/u-boot/hitlers-beruehmtester-u-boot-kommandant-26052490.bild.html
http://www.wehrmachtlexikon.de/kriegsmarine/personenregister/H/hardegen.php
http://www.u-995.com/reinhard_hardegen.html
http://www.desertwar.net/reinhard-hardegen.html
http://www.nwzonline.de/wirtschaft/weser-ems/aus-dem-u-boot-in-die-politik_a_5,1,429179103.html
[url]http://www.dailymail.co.uk/news/article-2199218/Germanys-surviving-U-Boat-captain—decorated-twice-Hitler-bravery-sinking-27-Allied-ships--gets-modern-military-honour.html[/url]
http://www.sharkhunters.com/Vet102.htm
https://www.bremische-buergerschaft.de/index.php?id=35&tx_ttnews%5Btt_news%5D=356&cHash=64f0500232036ec10970864a06ce1848
http://www.unctv.org/content/warzone/hardegen
http://www.spokeo.com/Reinhard+Hardegen+1
http://ww2today.com/25th-january-1942-u-boat-versus-merchantman-in-mid-atlantic-gun-duel
http://www.faz.net/aktuell/gesellschaft/menschen/reinhard-hardegen-wird-103-jahre-alt-14131021.html


filmy :
http://www.youtube.com/watch?v=CLhnyW9mI2Q
http://www.youtube.com/watch?v=dkE76uE9jvc
http://www.youtube.com/watch?v=1kKyrjgOUXM
http://www.youtube.com/watch?v=pF4LAhlnlxM
http://white.abc-books.ru/universefight/4ncdCB1kgNc/deutsches-u-boot-u123-ritterkreuztrger-kaleu-hardegen-und-marinemaler-lukas-wirp.html
http://argunners.com/watch-reinhard-hardegen-of-u123-u147-interview/
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Zmarł Reinhard Hardegen

Postprzez Jatzoo » 26.06.18, 09:28

Świetna robota ObltzS, dzięki.
Jatzoo
Grossadmiral
Grossadmiral
Global Mod
 
Tonaż: 2.353.000 BRT

Dołączył(a): 22.08.02, 15:03

Re: Zmarł Reinhard Hardegen

Postprzez ObltzS » 26.06.18, 18:32

Witam !

Dziękuję Jacku - postać niedawno zmarłego R. Hardegena, Jego patrole do wschodnich wybrzeży USA oraz późniejsza działalność w okresie powojennym z pewnością zyskała Mu życzliwość a nawet sympatię wielu osób na całym świecie. Dla nas te wszystkie informacje nigdy nie były powszechnie dostępne i dopiero chyba internet pozwolił na to, by móc nieco i lepiej i więcej dowiedzieć się o tym w sumie niezwykłym przecież Człowieku, który pokonując tak przeciwności losu oraz własne zdrowotne słabości i ułomności, potrafił osiągnąć zaplanowane cele.
Przede wszystkim był i zawsze (czego nigdy nie ukrywał) czuł się bremeńczykiem, czyli człowiekiem morza. I to właśnie na morzu, w tym okrutnym czasie BoA potrafił okazać rozbitkom z zatapianych przez siebie statków ów uniwersalizm i znaczenie pojęcia człowieka morza, które w obliczu tragedii nie zna podziałów ze względu na narodowość, pojęcia wróg – swój, gdzie na plan pierwszy wysuwa się poczucie braterstwa ludzi morza, które jest czasem trudne do zrozumienia dla tych wszystkich, którzy na morzu nigdy nie byli i nie mieli okazji doświadczyć potęgi tego żywiołu.

Postać R. Hardegena na pewno będzie jeszcze długo fascynować kolejne pokolenia tych wszystkich, którzy tak jak my wszyscy zaczynaliśmy kiedyś odkrywać dla siebie samych pogmatwaną i skomplikowaną historię U-Bootwaffe, która nigdy nie będzie podlegała jednoznacznym ocenom i zawsze będzie się wymykała ogólnie przyjętym schematom. To chyba właśnie także dzięki takim dowódcom U-Bootów, jak Korvettenkapitän Reinhard Hardegen, historia ta zawsze będzie fascynująca i zawsze będzie urzekająca …

P.S. Pierwsze wzmianki w prasie niemieckiej jak i światowej o Jego śmierci pojawiły się dopiero 14 czerwca (6 dni po tym fakcie). Być może taka była wola najbliższej rodziny, nie mamy także jak do tej pory potwierdzonych informacji o rodzaju pochówku, czy Jego doczesne szczątki złożono w grobie na jednym z miejscowych cmentarzy, czy też np. zgodnie z wolą Zmarłego miał pogrzeb morski, a Jego prochy rozsypano na morzu.
Mam nadzieję, że być może w późniejszym czasie te informacje zostaną ujawnione.
Tymczasem kilka linków do informacji, które pojawiły się w prasie po Jego śmierci :
http://www.charlotteobserver.com/news/local/article213455859.html
https://www.nytimes.com/2018/06/17/obituaries/reinhard-hardegen-who-led-u-boats-to-americas-shore-dies-at-105.html
http://www.bremische-buergerschaft.de/index.php?id=35&tx_ttnews%5Btt_news%5D=1083&cHash=bd89fa6d9fc680a2b4abf8277e746e4a
https://www.telegraph.co.uk/obituaries/2018/06/20/reinhard-hardegen-u-boat-commander-ace-deep-obituary/
https://www.bild.de/regional/bremen/u-boot/letzter-u-boot-kapitaen-cdu-56022288.bild.html
https://www.weser-kurier.de/bremen_artikel,-reinhard-hardegen-im-alter-von-105-jahren-gestorben-_arid,1739012.html
http://www.oldsaltblog.com/2018/06/the-last-u-boat-captain-reinhard-hardegen-the-tanker-coimbra/
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa


Posty: 5 • Strona 1 z 1

Powrót do Okres powojenny



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron