1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

Teksty korespondentów wojennych

Moderatorzy: Jatzoo, Brodołak

Posty: 12 • Strona 1 z 1

Teksty korespondentów wojennych

Postprzez ObltzS » 20.08.08, 22:29

Witam !
Proponuję nowy temat, nawiązujący do fragmentów tekstów korespondentów wojennych, które dotyczyły opisów walk U-Bootów lub też pośrednio przedstawiały sylwetki niektórych dowódców U-Bootów.
Na początek pierwszy fragment.

Wyrzutnia numer trzy, pal !

Kapitan marynarki Schepke opowiedział berlińskiej młodzieży o wojnie podwodnej.
"...Na początku wojny na Morze Północne wyrusza niewielki okręt podwodny. Jest wprawdzie wyposażony w wyrzutnie torpedowe, ale na pokładzie nie ma armaty, jak to jest w przypadku większych okrętów, lecz tylko karabin maszynowy. Jego promień działania też jest ograniczony. Lecz załoga, która na bardzo małej przestrzeni musi spędzić razem wiele dni, tworzy niezrównany zespół; bo na okręcie podwodnym, który ma stosunkowo niewielka załogę, każdy musi polegać na innych.
Ten koleżeński zespół napawa dumą i wiarą w zwycięstwo. Bo któryż z podwodniaków nie chciałby być z innymi w chwili, gdy obserwator melduje : widoczna smuga dymu ! Dwa maszty na widnokręgu : to Brytyjczyk - wróg, którego trzeba dopaść i trafić. Teraz należy rozpoznać prędkość rejsową wroga, w ciągu kilku sekund obliczyć jego kurs i ustawić okręt we właściwej pozycji do strzału. Gdy pada wyzwalający okrzyk dowódcy : wyrzutnia numer trzy, pal ! w centrali okrętu staje marynarz ze stoperem i liczy sekundy. Cała załoga czeka pełna napięcia, już być może wkrada się rozczarowanie, gdy przez okręt przechodzi wstrząs, który wyzwala okrzyk radości : Brytyjczyk trafiony !"


za : "Völkischer Beobachter", wydanie z dn. 05.02.1941 [polski tekst zamieszczony w pracy J. Piekałkiewicza "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str.110]

Teks ten wymaga małych komentarzy - został napisany blisko 70 lat temu, w szczególnych okolicznościach, kiedy U-Bootwaffe odnosiła jeszcze wiele sukcesów tak w tropieniu konwojów i zatapiania płynących w nich statków jak również w patrolowaniu i nękaniu żeglugi wokół wysp brytyjskich. Okres ten charakteryzował się wyłonieniem grupy dowódców U-Bootów, którzy wraz ze swoimi załogami w stosunkowo krótkim czasie uzyskiwali na poszczególnych patrolach duże sukcesy - systematycznie rosła tak ilość zatapianych przez nich statków jak również tonaż. Sporo dowódców z tego okresu szybko zbliżyło się do magicznej liczby 100.000 BRT zatopionego alianckiego tonażu. Ta niepisana rywalizacja wyłoniła trzech głównych leaderów, w osobach Priena, Kretschmera i Schepkego, bohatera zamieszczonego powyżej fragmentu reportażu.
Pierwszy okres BoA nazywany był jako "Die Glückliche Zeit" [szczęśliwy czas] - obfitował w wiele sprzyjających U-Bootwaffe sytuacji.
Te pierwsze sukcesy skwapliwie starała sie wykorzystać niemiecka propaganda, kreując i przedstawiając poszczególnych dowódców okrętów podwodnych jako niemal bohaterów narodowych. Tak było w przypadku Priena - po niezwykle spektakularnym wdarciu się do bazy w Scapa Flow i posłaniu na dno pancernika HMS "Royal Oak" zorganizowano mu po powrocie z tego patrolu tournée objazdowe po Niemczech, gdzie na licznych spotkaniach i konferencjach prasowych opowiadał tak o wojnie podwodnej jak również o akcji w bazie Royal Navy. Inną "sztandarową" postacią ówczesnej niemieckiej propagandy, która umiała to skwapliwie wykorzystać, był właśnie Schepke - jemu także zorganizowano w przerwie przed swoim ostatnim patrolem na U-100 objazdowe spotkania, w tym także liczne, odbywane z młodzieżą. Spotkania te miały pobudzić wyobraźnię młodych ludzi i zachęcić ich w przyszłości do wstępowania w szeregi U-Bootwaffe.
Ze strony samego Schepkego nie było większych oporów przed takimi spotkaniami - był nawet zadowolony z faktu występowania w takiej roli, gdzie mógł być podziwiany a cała uwaga była skupiona na jego osobie. W nawiązaniu kontaktu z tłumem nie miał problemów a pomagała mu w tym bardzo jego własna aparycja - był stosunkowo młodym mężczyzną [29 lat], wysokim i jak mawiano jednym z najprzystojniejszych wśród oficerów U-Bootwaffe. W stosunku do jego osoby przyjęło się określenie : Ihrer Majestät bestaussehender Offizier [Jego Wysokość
Najprzystojniejszy Oficer].
Uważam, że nieprzypadkowo właśnie i Prien i Schepke byli wykorzystywani [za najprawdopodobniej swoją cichą zgodą i akceptacją tego stanu rzeczy] do takich propagandowych celów. Schepke - podobnie jak i Prien - był także autorem jedynej swojej książki, wydanej na jesieni 1940 r., a noszącej tytuł : "U-Bootfahrer von heute : Erzählt und gezeichnet von einem U-Boot-Kommandanten" [Załoga okrętu podwodnego dzisiaj - opowiedziane i narysowane przez dowódcę U-Boota] z ilustracjami wykonanymi przez samego autora. Dzisiejsi historycy dziejów U-Bootwaffe [m. in. J. Vause] poddają w wątpliwość fakt rzeczywistego autorstwa Schepkego tej książki.- ponieważ dzisiejsza wiedza o mechanizmach działania propagandy w III Rzeszy jest już wystarczająco bogata a wspomniany historyk jest skłonny przyjąć, że książka ta została napisana przy wydatnej pomocy korespondentów wojennych [Kriegsberichter] z Ministerstwa Propagandy a Schepke firmował ją głównie swoim nazwiskiem.

Opisywane przez korespondenta PK [skrót od niemieckiej nazwy Propaganda Kompanien] spotkanie Kapitänaleutnanta Joachima Schepkego [08.03.1912- 17.03..1941] z blisko tysiącem berlińskiej młodzieży odbyło się w Berlin Sportpalast w lutym 1941, na sześć tygodni przed swoją tragiczną śmiercią, gdzie Schepke opowiadał w cytowanym fragmencie swoje wspomnienia z okresu odbywania służby i patroli na dowodzonych przez siebie U-3 [typ II A, okres dowodzenia 29.10.1938 do 02.01.1940, zatopione 2 statki o łącznym tonażu 2.348 BRT] i U-19 [typ II B, okres dowodzenia : 03.01.1940 do 30.04.1940, zatopionych 9 statków o łącznym tonażu 15.715 BRT] - o tym, że są to "kaczki" świadczą wypowiedzi Schepkego odnoszące się do kwestii uzbrojenia pokładowego [brak armaty], małego zasięgu i stosunkowo niewielkiej liczby załogi. Korespondent prawdopodobnie dokonał w tekście przejęzyczenia, pisząc, że : "w centrali okrętu staje marynarz ze stoperem i liczy sekundy" - tę czynność wykonywał albo I WO lub II WO, marynarze w czasie ataku torpedowego [każdy zgodnie ze swoja specjalnością] pełnili służbę na przydzielonych sobie stanowiskach bojowych, które można było opuścić po odwołaniu alarmu bojowego.
I jeszcze zadnie o samej gazecie, gdzie był zamieszczony ten tekst. Otóż "Völkischer Beobachter" był początkowo tygodnikiem o lokalnym zasięgu [Monachium i okolice] i zupełnie innym tytule : "Münchner Beobachter", który powstał w początkach XX w. W czerwcu 1918 r. pismo to zmieniło właściciela, a w sierpniu tego roku zmieniło nazwę na "Völkischer Beobachter" i pod takim tytułem ukazywało się do 30.04.1945 [data wydania ostatniego numeru]. Tygodnik ten od roku 1920 związał się z ruchem narodowosocjalistycznym, a od roku 1921 kiedy właścicielem tego tytułu stał się A. Hitler, był oficjalnym organem prasowym NSDAP. Od lutego 1923 r. pismo to zmieniło częstotliwość swego ukazywania się na rynku i z tygodnika stało sie gazetą codzienną - stając się symbolem narodowosocjalistycznej propagandy, gdzie ukazywały się m. in. liczne artykuły korespondentów wojennych, ukazujące w propagandowym tonie walkę niemieckiego marynarza.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez ObltzS » 22.09.08, 16:15

Witam !

Oto kolejny przykład pracy Kriegsberichter[ przypisy moje].

Od korespondenta wojennego Herberta Kühna[1]

Załoga U-Boota słucha führera
U... powoli toruje sobie drogę przez wzburzone, zielone morskie fale. Na mostku stoją mężczyźni, którzy od tygodni tym właśnie okrętem o niewielkim tonażu (*) prowadzą wojnę z Anglią...
Z jego wnętrza przez luk kiosku dochodzi nagle przenikliwy okrzyk : "Führer przemawia !" Wszyscy, którzy nie są niezbędni na pokładzie, jak zelektryzowani zbiegają w dół do centrali. Karlheinz, nasz mat radiotelegrafista, manipuluje przy swoim odbiorniku i oto rozbrzmiewa Marsz Bandeweilerski ! Spiker opisuje entuzjazm, który z falami eteru przenosi się na nas ! Nie ma nikogo, kto by się "byczył" na swojej koi, nikogo, kto wróciłby z ostatniej wachty i nie szukał sobie teraz miejsca w zatłoczonej ciasnocie wokół pulpitu radiowego !...
Także dowódca jednym susem zsunął się z góry i już siedzi pośród swoich dzielnych ludzi. Wszyscy wyglądają na brudnych i wytłuszczonych, żadni tam "wymuskani, błękitni chłopcy", jak to sobie niektórzy wyobrażają ! Ale ich oczy, te oczy ! Błyszczą jasno jak świetliste punkty w brodatych, zahartowanych przez pogodę twarzach ! Wciąż będąc tutaj, na pełnym morzu, duchem są tam, w Pałacu Sportu (**) przy Postdamer Straße ! Teraz przemawia führer ! Jasno i wyraźnie słyszymy jego głos tu, na skraju Atlantyku. Przysłuchujemy się jego dobitnym stwierdzeniom. Klaszczemy, wołamy "brawo !" i "heil" ! tak samo jak ci tam w Berlinie ! Kiwamy do siebie głowami, uśmiechamy się i cieszymy. Wiemy, że führer przemawia do nas, pierwszy żołnierz Wielkich Niemiec przemawia do swoich kolegów !
"Każdy statek, z eskortą czy bez, jeśli znajdzie się w zasięgu naszych wyrzutni torpedowych, zostanie storpedowany !"
(***)
Gromkie wiwaty, które towarzyszą tym słowom, wywołują i w nas najwyższy entuzjazm.(****) Przecież führer zwrócił się teraz bezpośrednio do nas ! Nas miał na my myśli, mówiąc te słowa, nas, marynarzy, a przede wszystkim swoich podwodniaków ! A my wieziemy mu właśnie okrągła liczbę statków, które - wiernie wypełniając jego słowa - zniszczyliśmy wrogowi. Głęboko tkwi w nas poczucie tej godziny ! Od dowódcy aż po najmłodszego marynarza ! Czyż może być w ojczyźnie piękniejsze i dumniejsze powitanie niż wezwanie führera ?...
Mostek wysłuchał części przemówienia przez rurę głosową. Także ci ludzie, pełniący wachtę na górze, są zafascynowani słowami führera. Odnawia się w nas jakby przysięga wierności : "Rozkazuj, wodzu, my to wykonamy !"

za : "Völkischer Beobachter", wydanie z dn. 31.01.1941 [polski tekst zamieszczony w pracy J. Piekałkiewicza "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str.110]

Objaśnienia :

(*) Nr taktyczny U-Boota ze względów bezpieczeństwa został w oryginalnym tekście pominięty - ale z dalszej treści tekstu można domyśleć się, że mowa o okręcie [podwodnym] typu II ["o niewielkim tonażu"], który wraca do bazy po zakończeniu swego patrolu ["A my wieziemy mu właśnie okrągła liczbę statków, które - wiernie wypełniając jego słowa - zniszczyliśmy wrogowi." (...) "Czyż może być w ojczyźnie piękniejsze i dumniejsze powitanie niż wezwanie führera ?"].
(**)Pałac Sportu : nazwa oryginalna Berliner Sportpalast [Berliński Pałac Sportu], wybudowany w 1910 r. wyburzony w roku 1973. Budynek był tak zaprojektowany, aby jego największa sala mogła maksymalnie pomieścić ok. 14.000 ludzi i był jedną z największych tego typu sal w Niemczech. Historia Pałacu ten kojarzy się głównie z okresem III Rzeszy a zwłaszcza urządzanych tam zjazdów i mityngów partyjnych NSDAP oraz wieców, na których swoje przemówienia programowe wygłaszali głownie A. Hitler i J. Goebbels.
(***)Słowa te świadczą, że był to już okres, kiedy Niemcy ogłosiły totalną wojnę podwodną [17.08.1940 Hitler ogłosił, że do 20 st. zachodniej długości geograficznej obszar Atlantyku zostaje uznany za obszar nieograniczonej wojny podwodnej]. Był to obszar wód otaczających Wlk. Brytanię łacznie z Zachodnim Podejściem.
Por też, K. Dönitz, 10 lat i 20 dni - wspomnienia 1939 - 1945, Wyd. Finna, Gdańsk 2001, str. 72.
(****)Opis entuzjazmu [zapewne nieco przesadzony] dotyczy jeszcze tego okresu BoA, który był określany przez załogi U-Bootów mianem : "Die Glückliche Zeit" [szczęśliwe dni, szczęśliwe czasy], charakteryzujący się stosunkowo łatwym i szybkim zatapianiem alianckiego tonażu [Brytyjczycy jeszcze w tym okresie nie do końca byli tak dobrze zorganizowani w osłonach konwojów - głównie współpraca marynarki z lotnictwem].
[1] Jest to jeden z wielu korespondentów wojennych [Kriegberichter] zatrudnionych w kompaniach propagandowych [Propaganda Kompanien, PK], niestety jest bardzo niewiele informacji o tym korespondencie. Wiadmo jedynie, że posiadał stopień Obltz.S. i jego nazwisko jest kojarzone z dwoma U-Bootami : U-604 oraz U-172. Po uszkodzeniu U-604 na południowym Atlantyku na poz. 04.30 S i 21.20 W [wchodził w skład załogi w szóstym patrolu tego U-Boota : 24.06.1943 do 11.08.1943] przez dwa amerykańskie samoloty, calała załoga [31 marynarzy] została podjęta na pokład dwóch U-Bootów : U-185 i U-172. Herbert Kühn miał szczęście, ponieważ na pokładzie U-172 powrócił do Lorient 07.09.1943 [U-Boot ten odbywał swój piąty patrol], a stamtąd do Niemiec. Uratowani i podjęci z U-604 marynarze przez U-185, zostali zatopieni wraz z tym okrętem. Brak danych dotycz. dat urodzin i zgonu H. Kühna, oraz jego dalszych losów. Porównaj :
http://www.ubootwaffe.net/crews/crews.cgi?uquery=1;boatnum=604
http://www.ubootwaffe.net/crews/crews.cgi?uquery=1;boatnum=172

Tekst ten jest pełen patosu i wzniosłych opisów, ukazujących nieprawdopodobny wręcz entuzjazm załogi U-Boota, a na jego przykładzie, miał stwarzać wrażenie u czytelnika, że podobne reakcje występują na niemal wszystkich niemieckich okrętach podwodnych. Został on opublikowany w oficjalnym organie prasowym NSDAP, zatem tekst ten nie mógł być "mdły" i "nijaki" - warto zwrócić uwagę na datę jego publikacji : styczeń 1941, a zatem jest to czas, kiedy w Niemczech było powszechne przekonanie o tym, że wojna zostanie szybko zakończona dzięki zniszczeniu handlu morskiego Wlk. Brytanii, która odcięta od dostaw drogą morską surowców i materiałów będzie zmuszona do pokojowych pertraktacji z Niemcami. Przekonania te podtrzymywały cyklicznie ogłaszane oficjalne komunikaty OKW i OKM, które donosiły o coraz to większej ilości zatapianych statków i nieprzyjacielskiego tonażu. Tym komunikatom towarzyszyły m. in. takie propagandowe artykuły, kreślące obraz nieustannego pasma zwycięstw i sukcesów w Bitwie O Atlantyk i na drodze do pokonania Anglii.
O organie prasowym NSDAP "Völkischer Beobachter"informacje w poprzednim poście.
Ostatnio edytowano 25.09.08, 21:29 przez ObltzS, łącznie edytowano 1 raz
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez Myszkin » 22.09.08, 18:43

Niestety, tego się nie da czytać ;) Natężenie kretynizmów i bzdur na jedno zdanie przekracza dopuszczalną dawkę dla zdrowego człowieka.

I te błyszczące, rozpalone oczy...na okręcie podwodnym...banda pederastów normalnie ;)
Myszkin
Kapitän zur See
 
Tonaż: 960.000 BRT

Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa

Postprzez ObltzS » 22.09.08, 19:14

Witam !
Myszkin napisał :
Niestety, tego się nie da czytać Natężenie kretynizmów i bzdur na jedno zdanie przekracza dopuszczalną dawkę dla zdrowego człowieka.

Jeśli odnajdę następne takie "rodzynki", to będziesz musiał to jakoś strawić - wymogi propagandy III Rzeszy miały ściśle określone prerogatywy i nic tego nie zmieni, że to, co szło w eter lub do druku, musiało spełniać ściśle określone warunki.
I te błyszczące, rozpalone oczy...na okręcie podwodnym...banda pederastów normalnie

Załoga nie miała chyba żadnego wpływu na to, jak przedstawiał i kreślił ich obraz [m. in. w takich sytuacjach] płynący z nimi korespondent wojenny - zapewne tego tekstu nikt z załogi, łacznie z d-cą okrętu nie autoryzował i nie miał wglądu w jego ostateczny kształt i zawartą tam treść oraz użyte określenia. Byli marynarzami i to wszystko ...
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez Myszkin » 22.09.08, 22:08

Ależ wyjaśnijmy sobie jedno :) - mianowicie powyższego tekstu nie pisał żaden tam "korespondent wojenny" a zwykły propagandysta, politriuk, czy jak ich tam zwał. Stąd moje prześmiewcze uwagi: z normalnych ludzi, marynarzy op, taki łajza zrobił fanatyków, słuchających fjurera z rozpalonymi oczami...wpływu nie mieli żadnego - to nie ulega wątpliwości, ba! - pewnie większość z nich trafiał szlag, jak czytali o sobie takie bzdety. "Pif paf, kolejny farchtowiec idzie na dno!
- Którego dziś mamy? - pyta dowódca
- 22 września, kapitanie - odpowiada rozpromieniony I oficer - to urodzinowy farchtowiec dla ciebie, kapitanie!
- Pamiętałeś... - wyraźnie zaczerwieniony kapitan błądząc maślanym wzrokiem zaczął przyjmować życzenia od załogi. Brytyjski frachtowiec zniknął pod wodą...."

Czy to się da czytać? :)
Myszkin
Kapitän zur See
 
Tonaż: 960.000 BRT

Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa

Postprzez ObltzS » 23.09.08, 09:32

Witam !
mianowicie powyższego tekstu nie pisał żaden tam "korespondent wojenny" a zwykły propagandysta, politriuk, czy jak ich tam zwał. Stąd moje prześmiewcze uwagi: z normalnych ludzi, marynarzy op, taki łajza zrobił fanatyków, słuchających fjurera z rozpalonymi oczami...wpływu nie mieli żadnego - to nie ulega wątpliwości, ba! - pewnie większość z nich trafiał szlag, jak czytali o sobie takie bzdety.

I to jest właśnie sedno sprawy - dzięki.

- Którego dziś mamy? - pyta dowódca
- 22 września, kapitanie - odpowiada rozpromieniony I oficer - to urodzinowy farchtowiec dla ciebie, kapitanie!
- Pamiętałeś... - wyraźnie zaczerwieniony kapitan błądząc maślanym wzrokiem zaczął przyjmować życzenia od załogi. Brytyjski frachtowiec zniknął pod wodą...."

Hłe, hłe, hłe - z Ciebie też byłby w tamtych czasach niezły Kriegsberichter :D - rozumiem, że to skromna próbka ogromnego, drzemiącego, a jeszcze nie w pełni objawionego światu Twojego talentu :lol: :lol: :lol:

Czy to się da czytać?

Uważam, że tak - dla mnie te teksty są swoistym świadectwem tamtych czasów i tamtej epoki, bo naprawdę jest zastanawiające i zdumiewające zarazem, jak karmiony odpowiednio spreparowana propagandą naród tak niemal bezkrytycznie przyjmował [do pewnego czasu] wszystko to, co mu wmawiano i w co kazano wierzyć - tragiczne jednak jest to, że za tę ideologię i propagandę, swoje młode życie musiało złożyć tak wielu ludzi - zarówno marynarzy z U-Bootwaffe jak i marynarzy z alianckich statków handlowych i okrętów wojennych.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez ObltzS » 28.09.08, 19:54

Witam !
Kolejny wyszperany tekst korespondenta wojennego, opisującego działalność U-Bootwaffe krótko po wypowiedzeniu wojny Stanom Zjednoczonym przez Niemcy.


Widzieliśmy Amerykę.

Od korespondenta wojennego Hermanna Rinka : (1)

[...]Mat z mostka wskazuje lewą ręką przed siebie i mówi z całkowitym spokojem "Ameryka, panie kapitanie !" Wytężamy oczy w tym kierunku. Blade pasemko na widnokręgu - ląd. Po mroźnych, zimowych dniach, wielu sztormowych nocach na północnym Atlantyku, po mgłach w okolicy Nowej Funlandii(2) - wreszcie Ameryka ! Początkowo widać tylko słabą kreskę, delikatne pasemko mgły, nic więcej, ale to Ameryka. Wiadomość błyskawicznie rozchodzi się po okręcie : "Kto nie jest niezbędny na dole, na mostek !" podaje dowódca do centrali. Na górę wspinają się wysmarowani olejem maszyniści od diesla, "podgrzewacze" z centrali, radiowcy, torpedyści z przedziału dziobowego ... Nawet jeśli Ameryka to tylko wąskie pasemko na rozwidniającym się horyzoncie, jesteśmy pierwszymi niemieckimi żołnierzami(3), którzy oglądają nowy świat ... Później faktycznie jesteśmy w pobliżu lądu. Nasze spojrzenia co chwilę wędrują w tym kierunku. Szeroka latarnia morska wyraźnie odcina się na tle wybrzeża. To drogowskaz dla amerykańskiej żeglugi, wokół kilka małych domków, pomost cumowniczy i duża, szara plaża, za którą wznoszą się pokryte głębokim śniegiem, pełne rozpadlin góry ...[...]

za : "Völkischer Beobachter"(4), wydanie z dn. 28.01.1942 [polski tekst zamieszczony w pracy J. Piekałkiewicza "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str.186]

Objaśnienia :
1. Jest to jeden z wielu korespondentów wojennych [Kriegberichter] zatrudnionych w kompaniach propagandowych [Propaganda Kompanien, PK], niestety jest bardzo niewiele informacji o tym korespondencie, a dostępne dane z witryn internetowych są sprzeczne.
Nazwisko Hermanna Rinka [Oblt.z.S. (MA) 12.12.1911 - 22.03.1943] pojawia się w spisie członków załogi U-665 [por. : http://www.ubootwaffe.net/crews/crews.cgi?uquery=1;boatnum=665], ale to budzi wątpliwości, ponieważ U-665 wszedł do służby dopiero 22.07.1942, a tekst ten jest datowany na pół roku wcześniej, niż oddanie do służby tego okrętu, który zresztą nigdy nie odbył żadnego patrolu na wodach amerykańskich i został zatopiony na wodach płn. Atlantyku już podczas trwania swego pierwszego patrolu. Przy nazwisku tym nie jest podane jakiekolwiek inne zaokrętowanie tego marynarza.

2. Ten fragment tekstu może sugerować, że rejs U-Boota do wybrzeży Ameryki odbywał się tzw. drogą północną, po ortodromie. Wybierając żeglugę po ortodromie największe korzyści otrzymuje się przy pokonywaniu dużych odległości, powyżej 500 Mm, z dala od równika, gdy punkt wyjścia i punkt docelowy leżą na zbliżonej szerokości geograficznej. Wykreślona na mapie Merkatora ortodroma jest krzywą wybrzuszoną ku bliższemu biegunowi. Drogę tę na morzu zwiemy ortodromą - po polsku znaczy to tyle co prostobieżna. Nie widząc na morzu miejsca przeznaczenia, musimy trzymać się kursu wskazanego przez kompas. Południki zbiegają się na biegunach, wobec czego jeśli nasz kurs nie jest północny lub południowy i nie idziemy po równiku, to idąc na światło czy - nazwając to po marynarsku - po ortodromie, będziemy każdy południk przecinali pod innym kątem czy kursem. Taki wybór drogi morskiej pozwalał na znaczne oszczędności paliwa oraz czasu potrzebnego w dotarciu do głównego celu podróży. Przejście U-Boota z baz francuskich pod wschodnie wybrzeża USA zabierało przeciętnie ok. 14 dni.

3. Z kolei ten fragment tekstu może być odczytany dwojako "jesteśmy pierwszymi niemieckimi żołnierzami, którzy oglądają nowy świat ..." : albo korespondent H. Rink opisuje ten patrol U-125 [typ IX-C], gdzie okręt ten jako pierwszy dotarł do wschodniego wybrzeża USA w swoim trzecim patrolu [czas trwania : 18.12.1941 do 23.02.1942, 68 dni w morzu], ale w wykazie członków załogi tego U-Boota nie figuruje nazwisko tego korespondenta wojennego [H. Rink], albo też jest to przenośnia, użyta dla potrzeb dramaturgii tego reportażu.

4. "Völkischer Beobachter" był początkowo tygodnikiem o lokalnym zasięgu [Monachium i okolice] i zupełnie innym tytule : "Münchner Beobachter", który powstał w początkach XX w. W czerwcu 1918 r. pismo to zmieniło właściciela, a w sierpniu tego roku zmieniło nazwę na "Völkischer Beobachter" i pod takim tytułem ukazywało się do 30.04.1945 [data wydania ostatniego numeru]. Tygodnik ten od roku 1920 związał się z ruchem narodowosocjalistycznym, a od roku 1921 kiedy właścicielem tego tytułu stał się A. Hitler, był oficjalnym organem prasowym NSDAP. Od lutego 1923 r. pismo to zmieniło częstotliwość swego ukazywania się na rynku i z tygodnika stało sie gazetą codzienną - stając się symbolem narodowosocjalistycznej propagandy, gdzie ukazywały się m. in. liczne artykuły korespondentów wojennych, ukazujące w propagandowym tonie walkę niemieckiego marynarza.

Charakterystyczna jest data ukazania się tego reportażu : styczeń 1942, a więc wkrótce po tym, jak Niemcy [będąc lojalnym sojusznikiem Japonii] wypowiedziały Stanom Zjednoczonym wojnę [11.12.1941 r. ]. Ale dwa dni wcześniej (09.12.1941 r.) Hitler anuluje wszystkie ograniczenia jakie nałożono na U-Booty w odniesieniu do okrętów US Navy w amerykańskiej strefie bezpieczeństwa, ogłoszonej kiedyś przez Roosevelta. Prawdopodobnie miało to stwarzać wśród czytelników gazety silne wrażenie i utwierdzić ich w przekonaniu, że Kriegsmarine całkowicie kontroluje sytuację na Atlantyku i jest na tyle silną marynarką, że nieomal natychmiast po wypowiedzeniu wojny jest w stanie podjąć poważne operacje morskie przeciwko żegludze i marynarce amerykańskiej, uwzględniając nawet fakt znacznej odległości, jaka dzieliła do akwenów nowego przeciwnika. Ten okres - przełom roku 1941 i 1942 - w oficjalnych komunikatach OKM i OKW ukazywały spore pasmo sukcesów U-Bootów na Atlantyku : właśnie w grudniu 1941 zakończyła się trzecia faza BoA [rozpoczęta w kwietniu 1941 r.] i to właśnie w drugiej połowie tego roku operowało jednocześnie przeciętnie po ok. 30 U-Bootów. W tym okresie [II poł. 1941 r.] na każdy nowo zbudowany statek aliancki przypadają trzy zatopione przez U-Booty. Pośrednio takie optymistyczne nastroje wśród niemieckiego społeczeństwa odnotowywał tajny raport Służby Bezpieczeństwa SS na temat sytuacji wewnątrz politycznej nr 256 z dn. 02.02.1942 :
"[...]W sytuacji, kiedy nie grozi już niebezpieczeństwo naruszenia neutralności, spodziewano się zapowiedzianego przez führera w jednym z jego wcześniejszych przemówień intensywnego użycia niemieckich okrętów podwodnych. Ostatnie sukcesy niemieckiej broni podwodnej u amerykańskich wybrzeży postrzegane są jako wstęp do dalszych, jeszcze znaczniejszych osiągnięć w walce z nieprzyjacielskim tonażem.[...]"
za : J. Piekałkiewicz "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str.186.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez ObltzS » 06.10.08, 20:09

Witam !
Kolejny wyszperany tekst korespondenta wojennego.

Noc na morskim dnie

Korespondent wojenny dr Harald Busch:
(1)

[...]Jest nas tu ponad 40 chłopa, stłoczonych razem w smukłym, stalowym, rybim cielsku. Zajęty jest każdy skrawek wolnego miejsca na płytach podłogowych w pomieszczeniach i przejściach, gdzie przez przypadek nie stoją żadne worki lub skrzynie. Nawet na wspólnym stole w mesie leża dwaj owinięci w koce, którzy śpią i pochrapują, aż miło posłuchać. Na okręcie panuje dziwna, ołowiana cisza, w której jeszcze przez kilka godzin rozlega się stukanie i pukanie "krasnoludków"(2) z przedziału diesli. Później i to zamiera. Skończyli reperować. Teraz, poza kilkoma ludźmi wachty, cały okręt śpi. Na ścianach, na wszystkich powierzchniach, aparaturze, tysiącach rur, zaworów, ręcznych pokręteł i na czym tam jeszcze zbiera się wilgotny osad, jak na szybach okiennych zimą. Spadają krople wody. Wszystko jest wilgotne.(3)
Zimno wręcz opada z kiosku do centrali i stopniowo rozprzestrzenia się coraz bardziej we wszystkich pomieszczeniach. Tylko jeden jeszcze grzebie w swojej szafce, szuka czasopisma; chce czytać. W przejściu między dieslami a silnikiem elektrycznym gęsto obok siebie leżą ci, których koje są zajęte - bo normalnie, jak okręt idzie, i tak zawsze tylko połowa załogi ma wolną wachtę i może spać; zawsze dwóch musi dzielić się na zmianę leżącym miejscem.(4) Mój Boże, jakże ciasno jest na takim okręcie idącym w daleki rejs ! Od czasu do czasu w którymś ze zbiorników zabulgocze jakiś bąbelek powietrza czy cos w tym rodzaju. Taki dźwięk powoduje, że jeszcze bardziej odczuwa się tę niezwykła ciszę. Leżymy na dnie. Z zewnątrz nie dochodzi do nas żaden dźwięk. Nie słychać plusku i uderzeń fal morskich o górny pokład i zewnętrzne poszycie okrętu nad naszymi głowami, jak to bywa podczas rejsu w wynurzeniu. Nic nie słychać, nawet silnego, mrukliwie brzmiącego hałasu diesli, nawet cichego szumu, gdy okręt płynie pod woda, nawet radia, które, dopóki jesteśmy na powierzchni, dźwięczy nieustępliwym echem we wszystkich pomieszczeniach naszej wąskiej jak rura jednostki. Żaden z marynarzy nie rozmawia, jest cicho, bajkowo, wręcz przygnębiająco cicho jest tutaj, na samym dnie morza. Teraz wszyscy śpią. Kilku wachtowych siedzi w milczeniu i buja w obłokach przy lekturze. Od czasu do czasu przewracają kartkę. Jedzą przy tym bezmyślnie jabłka przechowywane w koszach na dziobie i przy silniku elektrycznym, dopóki starczy zapasu. O godz. 24 była kawa dla wachtowych, zaparzona w opuszczonym kambuzie przez jednego z mechaników od diesla. Nowi ludzie prostują się cicho, budząc się, trącają w ramię, idą na górę i po wypiciu kubka gorącego płynu zmieniają poprzedników. Dotychczasowi wachtowi kładą się na zwolnione miejsca : zmiana wachty.(5) Pięć minut później znów ten sam widok co poprzednio, tyle że z nowymi ludźmi.
W centrali trzymający wachtę mat schyla się do szafki obok pulpitu na mapy i sprawdza na podstawie szklanek mierniczych skład chemiczny powietrza we wnętrzu okrętu. Później włącza na chwilę system wietrzenia, który zasysa z furkotem powietrze ze wszystkich pomieszczeń i przepuszcza je przez filtr potasowy, który wiąże nadmiar dwutlenku węgla. Jeszcze nie potrzeba dodawać tlenu.
(6) Pod wodą, całkowicie odcięci od świata zewnętrznego, leżymy przecież jeszcze niebyt długo.[...]

Kriegsmarine, kwiecień 1942 r.
Str. 192


za : J. Piekałkiewicz "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str.186.


Objaśnienia :
1. Harald Busch [1904 - 1983], jeden z licznych korespondentów wojennych Kriegsmarine, tego korespondenta przywołuje także w swojej książce C. Blair [Hitlera wojna U-Bootów, Tom I : Myśliwi 1939 - 1945, Wyd. Magnum, Warszawa 1998, str. 27]. Ukończył studia z zakresu historii sztuki.
2. Zapewne żargonowa nazwa marynarzy z obsady przedziału diesli i elektrycznego, którzy zazwyczaj byli odizolowani od reszty załogi z uwagi na hałas, jaki wywoływały zawłaszcza pracujące silniki diesla [włazy na grodziach oddzielających ten przedział były często zamykane].
3. Dla U-Bootów operujących zwłaszcza na płn. Atlantyku, wilgoć we wnętrzu okrętu była jedną z większych niedogodności, która skutecznie utrudniała życie załodze - powodowała szybsze psucie się i gnicie żywności [pleśń, stęchlizna], niszczenie ubrań [przemoczone ubrania nie miały możliwości wyschnięcia], dokumentów itp.
4. Ilość miejsc do spania na wszystkich niemal U-Bootach była zawsze mniejsza od liczby załogi, wynikało to z rozplanowania poszczególnych przedziałów jak i braku miejsca na koje. Odczuwano to zwłaszcza w tym okresie, kiedy U-Booty były wyposażane w dodatkowe działka obrony p.lot., co skutkowało zwiększeniem ilości zaokrętowanych marynarzy do ich obsługi. Często takie wspólne koje [jedna dla dwóch marynarzy] nazywano "ciepłymi kojami" z uwagi na fakt, że obejmujący wachtę marynarz zwalniał ją swojemu poprzednikowi, który zdawał wachtę, stąd nigdy nie zdążyła się ona wystudzić.
5. Opis zmiany wachty dotyczy zapewne tzw. załogi pokładowej, której wachta trwała 4 godziny w następujących przedziałach czasowych : 08,00-12,00, 12,00-16,00, 16,00-20,00, 20,00-00,00, 00-00-04,00 i 04,00-08,00.
Natomiast czas trwania wacht dla załogi maszynowej U-Bootów [obsługa diesli i silników elektrycznych] wynosił całe 6 godzin. Jak pisze korespondent, prawdopodobnie jeden z mechaników mający nadal wachtę, zaparzył kawę dla swoich kolegów z załogi pokładowej dopiero co obejmującej wachtę.
6. Na U-Boocie, który pozostawał w dłuższym zanurzeniu, był obowiązek okresowego sprawdzania składu chemicznego powietrza - głównie określano poziom zawartości CO2 z wydychanego przez załogę powietrza. W małych stężeniach nie posiada właściwości trujących, ale w większych stężeniach jest on niezwykle szkodliwy dla zdrowia, a nawet zabójczy. Wchłaniana przez organizm zwiększana dawka może spowodować powstawanie hiperkapni [bezdech, obrzęk dróg oddechowych],a w dalszej konsekwencji kwasicy oddechowej i w skrajnych przypadkach nawet obrzęku mózgu. Normalnie stężenie CO2 w powietrzu wynosi 0,03% (objętościowo) i dla prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka stężenie to nie powinno być większe.
W centrali znajdowało się urządzenie [filtr z wymiennymi wkładami], za pomocą którego można było uzdatniać krążące w obiegu zamkniętym na zanurzonym U-Boocie powietrze. Było ono zasysane przez wentylatory, przepuszczane przez wkłady [filtry] a następnie już oczyszczone rozprowadzane systemem kanałów wentylacyjnych po wszystkich przedziałach na okręcie. Kiedy wkłady zostały zużyte, powietrze uzdatniano wykorzystując będące na wyposażeniu okrętu butle z czystym tlenem [5 szt. po 50 l tlenu każda]. Porównaj : http://www.u-historia.com [Técnica - Visita Guiada - Otras secciones - Ventilaciones].


Próbowałem ustalić coś więcej zarówno o tym korespondencie jak również o opisywanym, a nie wymienionym z nr U-Boocie oraz o samym patrolu. W wyszukiwarce nazwisk członków załóg na wiadomej witrynie internetowej to nazwisko pojawia się w związku z U-101 [typ VII-B].
To był pierwszy ślad - ponownie u Blaira [cytowany powyżej tom] prześledziłem wszystkie informacje związane z tym U-Bootem i na str. 207 znalazłem informacje o tym okręcie, które wg mnie odpowiadają opisywanej w tekście sytuacji. Otóż Blair pisze tam, że 2 września służba nasłuchu Kriegsmarine doniosła o zbliżającym się do Anglii konwoju SC 2. Dönitz zaplanował atak na ten konwój na 6 września i do U-47 miał dołączyć U-65, U-124 [pełnił wówczas patrol meteorologiczny] oraz U-101. Rankiem 4 września okręty te utworzyły linię rozpoznania wzdłuż 20 południka dł. zachodniej. Następnego dnia z rana U-65 wysłał meldunek do sztabu o nawiązaniu kontaktu z konwojem - okręty otrzymały polecenie przeprowadzenia ataku, ale ponieważ pogoda była fatalna [silna wichura, wzburzone morze i słaba widoczność], tymczasowo uniemożliwiło to podjęcie planowanego ataku na statki konwoju. U-65 podjął pościg za konwojem, naprowadzając pozostałe okręty [poza U-124], ale jak się okazało, pościg kontynuowały tylko dwa U-Booty, ponieważ U-101 przekazał meldunek o poważnych usterkach silnika, które w konsekwencji zmusiły okręt do powrotu do bazy w Lorient.
Ponownie na wiadomej witrynie dla tego U-Boota sprawdziłem daty i okazuje się, że opisywane przez H. Buscha sytuacja wydarzyła się podczas czwartego patrolu bojowego, odbytego w okresie 09.08.1940 do 16.09.1940 a jej akcję można umiejscowić około 5 - 6 września 1940 r. Tak wynikałoby z mojego "prywatnego" śledztwa w tej sprawie : Kriegsberichter - nr U-Boota - opisana sytuacja.
Patrol ten miał miejsce, kiedy d-cą U-101 był Kptlt. Fritz Frauenheim [pod jego d-twem U-101 odbył aż 5 patroli bojowych].
Swoje spostrzeżenia i uwagi z tego patrolu zawarł w dwóch książkach pt. "U-Boot auf Feindfahrt. Bildberichte vom Einsatz im Atlantik" wydanej w 1942 r. nakładem wydawnictwa Gütersloh: C. Bertelsmann [liczyła 94 strony oraz zawierała 89 fotografii] oraz "Jagd im Atlantik. Unterseeboots-Kriegsberichte" wydanej w tym samym roku przez to samo wydawnictwo.
H. Busch był młodszym bratem Krvkpt. Oskara Buscha
Link do informacji o H. Buschu : http://www.polunbi.de/pers/busch-02.html

Treść fragmentu tego zapisu może sugerować, że U-Boot doznał krótkotrwałej awarii silnika [silników] napędu głównego i d-ca okrętu, aby usprawnić przebieg naprawy dokonywanej we własnym zakresie siłami załogi maszynowej, zdecydował sie na położenie okrętu na dnie - brak wówczas nadmiernego kołysania okrętu. Jak wynikałoby z opisu, awaria ta przydarzyła sie prawdopodobnie na początku patrolu, kiedy okręt był w drodze do wyznaczonego mu sektora operacyjnego. Pośrednio mogą o tym świadczyć te zdania tekstu : "Zajęty jest każdy skrawek wolnego miejsca na płytach podłogowych w pomieszczeniach i przejściach, gdzie przez przypadek nie stoją żadne worki lub skrzynie. Nawet na wspólnym stole w mesie leża dwaj owinięci w koce, którzy śpią i pochrapują, aż miło posłuchać." oraz "W przejściu między dieslami a silnikiem elektrycznym gęsto obok siebie leżą ci, których koje są zajęte - bo normalnie, jak okręt idzie, i tak zawsze tylko połowa załogi ma wolną wachtę i może spać; zawsze dwóch musi dzielić się na zmianę leżącym miejscem. Mój Boże, jakże ciasno jest na takim okręcie idącym w daleki rejs !" Przymusowy postój okrętu d-ca wykorzystał zapewne by dać pozostałej załodze okazję do rzadkiego w trakcie patrolu bojowego wypoczynku.
Autor w tym fragmencie doskonale oddał klimat i odczucia, jakie zapewne były udziałem każdego członka załogi U-Boota w takiej sytuacji - kompletna niemal cisza na okręcie, przenikliwe i odczuwalne zimno [woda w swoich warstwach przydennych ma zawsze najniższą temperaturę] przenikające przez blachy kadłuba okrętu, tymczasowy brak jakichkolwiek zajęć załogi okrętu sprawiał, że był on wyłączony z życia i ze świata zewnętrznego.
Cytowany fragment tekstu jest datowany na pierwszą połowę 1942 r.[kwiecień], ale zapewne opisuje doznania autora jako korespondenta wojennego z wcześniejszych patroli odbytych zapewne na U-101 [U-Boot ten należał do flotylli bojowej w okresie 01.04.1940 do 28.02.1942, potem został przesunięty do flotylli szkolnej i treningowych] - jest to zapewne fragment pochodzący z jednej z dwóch książek tego korespondenta [pod tekstem jest przywołana strona, na której zawarty jest cytowany fragment]. Opisy w tym niewielkim fragmencie są wyważone i rzeczowe, oddające specyfikę oraz charakter warunków służby w trakcie trwania patrolu bojowego U-Boota, pomimo, że nie dotyczą bezpośrednio akcji bojowej [atak konwoju lub statku]. O ile pozostała treść jest utrzymana w podobnym tonie, to zapewne lektura tych dwóch pozycji może być całkiem przyjemna i dostarczyć wielu ciekawych opisów, będących wynikiem spostrzeżeń i obserwacji poczynionych przez autora w trakcie jednego z patroli bojowych U-101 odbytego w roku 1940.

Tak na marginesie - ciekawe, czy Finna wpadnie na pomysł przetłumaczenia i wydania tych dwóch wspomnianych wyżej książek H. Buscha ? Z uwagi na rok ich wydania [1942 r.] są niemal kronikarskim zapisem niewielkiego okresu w długiej i bogatej w wydarzenia historii BoA.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez ObltzS » 30.11.08, 10:08

Witam !
Oto kolejny tekst korespondenta wojennego tematycznie związany z U-Bootwaffe :


Zaopatrzenie na południowym Atlantyku

Korespondent wojenny marynarki dr Hanskarl Kanigs :

[...]Ciemny punkt szybko się powiększa. Wkrótce można już odróżnić kiosk. Szare, szerokie cielsko podwodnego okrętu zaopatrzeniowego zbliża się do nas tnąc lazurową toń.(1) Jego działa przeciwlotnicze sterczą groźnie w niebo(2), a ogarniające nas poczucie błogiego bezpieczeństwa tu, na środku Atlantyku, znajduje swój wyraz w entuzjastycznym wymachiwaniu rękami przez naszych marynarzy. Dwa niemieckie okręty podwodne pozdrawiają się w sercu wodnej atlantyckiej pustyni ... Obaj dowódcy stoją wsparci o nadburcia mostków, z megafonami - "tubą czułych wyznań" - przy ustach(3), i prowadzą krótką pogawędkę. Tymczasem szybko przygotowano pontony ...
Natychmiast przystępujemy do pobierania paliwa. Na górnym pokładzie rozkładane są gumowe węże, rozwijane stalowe liny cumownicze, mocowane zawory i już zasysamy do wnętrza nowe siły, na wiele tysięcy mil morskich drogi. Ponieważ morze jest spokojne, wąż łączący oba okręty tylko odrobinę kołysze się na małej fali i nie potrzebuje specjalnego nadzoru.
(4) Oczywiście mimo to podjęto wszelkie możliwe środki ostrożności i liczni obserwatorzy stoją swych posterunkach, aby natychmiast móc zareagować na wszelkie niespodzianki ze strony wroga. W celu pobrania prowiantu organizuje się komunikacje między okrętową. Przez talie na dziobówkach obu okrętów przeciągnięto gruba linę pociągową, do której za pomocą pętlicy przymocowany jest ponton. Gdy jeden koniec liny ciągnięty jest brzegiem przez kilku ludzi na naszej dziobówce, ponton pędzi do nas, gdy tamci robią to samo, łódka mknie z powrotem. W ten sposób trafia do nas mnóstwo dobrych rzeczy, przyjmowanych z troskliwą gorliwością przez naszych ludzi na górnym pokładzie i ładowanych niezwłocznie przez właz kiosku do wnętrza okrętu.(5) Tymczasem na mostku zjawia się kilku młodych marynarzy z pocztą polową. Chcą skorzystać z okazji i wysłać do domu listy, w których zamiast normalnej adnotacji "miejsce postoju" można wpisać jako miejsce nadania "południowy Atlantyk"...(6)
Pobieranie paliwa trwa kilka godzin. W związku z tym załogi korzystają obficie z przerwy w jednostajnej szarzyźnie dnia powszedniego. Pływają, o ile mają akurat wolny czas, w błękitnej wodzie wokół okrętów, potem układają się w słońcu na dziobie i smażą się ... Wkrótce wszystko jest zakończone, zgodnie z opinią głównego inżyniera napiliśmy się do syta, jak dziecko przy matczynej piersi ... Następnie liny zostają zwolnione, przewody gumowe są już zdemontowane i wraz z łoskotem diesli oba okręty ruszają. "Szczęśliwej drogi i do zobaczenia na lądzie !" Powiewają czapki i ramiona, nasza syrena buczy(7), podczas, gdy okręt zaopatrzeniowy staje się coraz mniejszy i mniejszy, aż wreszcie znika całkowicie ...[...]

Kriegsmarine, czerwiec 1942

za : J. Piekałkiewicz "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str. 197

Objaśnienia :
1. Tekst nie precyzuje jednoznacznie o jakim typie okrętu pisze korespondent, ale prawdopodobnie jest to osławiona "Mleczna Krowa" - podwodny zaopatrzeniowiec, czyli typ XIV. Charakteryzował się największym zanurzeniem i szerokością kadłuba spośród wszystkich typów U-Bootów [odpowiednio 6,51 m i 9,35 m] - te gabaryty warunkowały dodatkowe zbiorniki głównie z paliwem i olejem smarnym. Podobną rolę - podwodnych zaopatrzeniowców - wyznaczono podwodnym stawiaczom min typu X-B [zanurzenie 4,71 m i szerokość 9,20 m]. U-Booty typu XIV miały bardzo wysoką wolną burtę i stosunkowo wysoko usytuowany ponad linią wodną górny pokład w porównaniu do pozostałych typów U-Bootów uderzeniowych [typ VII i IX - przeciętne zanurzenie dla tych typów : 4,7 m] co niejednokrotnie utrudniało bezpośredni przeładunek zaopatrzenia z okrętu na okręt.
2. Zasadą podczas takich spotkań i przekazywania zaopatrzenia było obsadzanie działek p.lot. - zarówno na podwodnym zaopatrzeniowcu jak okręcie pobierającym paliwo i żywność. Wymóg ten był związany z coraz to bardziej rozległymi obszarami Atlantyku, nad którymi alianci rozciągali swoje patrole lotnicze m. in. w celu wykrywania i niszczenia podwodnych zaopatrzeniowców.
3. Była to najzwyklejsza tuba głosowa, która poprzez swoją charakterystyczną konstrukcję wzmacniała dźwięk i pogłos, z powodzeniem urządzenie to jest na statkach używane do dzisiaj.
4. Podczas pobierania paliwa przez okręt proces ten był stale nadzorowany - paliwo, w tym ropa do diesli, była zbyt cennym materiałem wojennym o znaczeniu niemal strategicznym, by można było sobie pozwolić na jej utratę przez fakt zwykłego zaniedbania. Poza tym plama rozlanej na powierzchni morza ropy stanowiła potencjalne niebezpieczeństwo zdradzając tak same okręty jak również miejsca i rejony, gdzie odbywało się przekazywanie zapasów - tutaj zapewne korespondent nieco przesadził z brakiem nadzoru, gdyż w następnym zdaniu odwołał swoje wcześniejsze uwagi.
5. Ten sposób był zapewne bardzo rzadko stosowany z uwagi na stan morza [falowanie] - niemal wszystkie zachowane zdjęcia oraz kroniki filmowe związane z tym tematem pokazują, że zaopatrzenie [poza paliwem] przemieszczano na pontonach, obsługiwanych przez dwóch marynarzy z załogi U-Boota pobierającego zaopatrzenie - załadowany ponton bez obsady i nadzoru mógł się łatwo wywrócić [niekontrolowane przemieszczenie ładunku wskutek falowania] bezpowrotnie tracąc tak cenne i potrzebne materiały, głównie żywność, lekarstwa oraz amunicję [pociski i torpedy]. Autor tej korespondencji zbytnio chyba ubarwił ten opis.
Poza tym, o ile zaopatrzeniowcem była "Mleczna Krowa" typ XIV, to załadunek na ponton bez obsady byłby utrudniony poprzez fakt stosunkowo wysokiej wolnej burty tego okrętu - o ile w przypadku o.p. można mówić o wolnej burcie. Z tekstu korespondencji nie wynika jednoznacznie, jakim typem U-Boota był w tym konkretnym przypadku opisywany okręt zaopatrzeniowy.
6. Taka forma określenia miejsca nadania korespondencji związana była zapewne z względami bezpieczeństwa oraz tajemnicą wojskową - miejsce i obszar patrolu bojowego U-Boota był objęty takimi klauzulami.
7. Użyte przez korespondenta określenie jest formą potoczną, ową syreną był tyfon, czyli urządzenie do dźwiękowej sygnalizacji morskiej, zasilany najczęściej sprężonym powietrzem.

Korespondencja ta ukazała sie drukiem w czerwcu 1942 r. - nie ma żadnych informacji, czy została napisana wcześniej oraz nie można bliżej zidentyfikować autora wspomnianego tekstu. W wyszukiwarce nazwisk członków załóg U-Bootów to nazwisko nie występuje. Nie mniej jest on wymieniany wśród różnych opracowań dotyczącej tematyki korespondentów wojennych w Kriegsmarine [PK-Männer, Kriegsberichter].
Data publikacji - czerwiec 1942 jest już okresem, kiedy to podwodne zbiornikowce i zaopatrzeniowce mogły jeszcze w miarę spokojnie operować na wodach Atlantyku, ale spokój ten zaczął już być w poważnym stopniu skutecznie zakłócany.
W pierwszej fazie BoA U-Booty pozostające w morzu zaopatrywały się w paliwo i prowiant z niemieckich zbiornikowców nawodnych pozostających w portach Hiszpanii - odbywało się to za milczącym i cichym przyzwoleniem władz hiszpańskich. Operacje te przeprowadzano w nocy a U-Booty odpływały nad ranem.
Jednak naciski dyplomatyczne Wlk. Brytanii zmusiły Hiszpanię do zaprzestania tych praktyk [wykorzystywania swoich portów jako miejsca przeładunku] w połowie 1941 r. Ale już pod koniec 1941 po raz pierwszy zaczęto korzystać ze zbiornikowców podwodnych - ten sposób zaopatrywania U-Bootów w morzu nie był dla marynarki niemieckiej zupełnie nie znanym sposobem uzupełniania zapasów - pierwsze takie operacje miały miejsce pod koniec I w. ś., kiedy to w wyniku blokady państw alianckich powracający z USA podwodny krążownik U-140 pobrał aż 21 ton paliwa od ówczesnego U-117 : odbyło się to w nocy z 12 na 13 września 1918 r. w pobliżu Wysp Owczych.
Pierwsze takie bunkrowania odbywały się pomiędzy okrętami uderzeniowymi, gdyż jeszcze wówczas nie były wprowadzone do służby specjalistyczne okręty zaopatrzeniowe typu XIV.
Na wiosnę 1941 na Bałtyku odbywały ćwiczenia nowo wybudowane typy U-Bootów : XIX oraz X-B - mając na uwadze fakt zniszczenia przez RN do końca 1941 niemal wszystkich nawodnych zbiornikowców Kriegsmarine, konieczność wprowadzenia nowych okrętów stawała się pilna koniecznością - nastąpiło to dopiero pod koniec 1941 r. [wprowadzenie do linii dwóch typów nowych U-Bootów : XIV i X-B]. Sposoby bunkrowania w morzu i przekazywania zapasów pomiędzy okrętami podwodnymi były objęte tajemnicą - zarówno same ćwiczenia odbywające się na Bałtyku w operacjach bunkrowania, w tym także próby w bunkrowaniu podwodnym, jak i później prowadzone na Atlantyku takie akcje w odniesieniu do U-Bootów uderzeniowych.
Trochę w tym wszystkim dziwne jest to, że taka korespondencja - opis spotkania "gdzieś na Atlantyku" i przekazywania zapasów - została formalnie upubliczniona, gdzie niemal głośno przyznano się do faktu posiadania takiej floty [podwodne zbiornikowce] jak i przeprowadzania takich operacji wydatnie wydłużających czas odbywanego patrolu przez U-Booty. Do wiosny 1943 r. "Mleczne Krowy" mogły swoje misje wykonywać niemal w warunkach pokojowych, lecz szybkie zniszczenie flotylli tych specjalistycznych okrętów podwodnych stało się dla aliantów zadaniem niemal priorytetowym, co w poważny sposób wpłynęło na zrewidowanie przez B.d.U. planowanych operacji dla swoich U-Bootów.
W kontekście tej korespondencji warto podać inne znaczące fakty wiążące się z zaopatrywaniem U-Bootów w morzu :
- wprowadzenie z początkiem 1941 przez brytyjską Admiralicję systemu pod nazwą "Szachy" polegającego na ciągłym monitorowaniu zbiornikowców nawodnych, przechwytywaniu ich i niszczeniu - system ten po zniszczeniu floty nawodnych zbiornikowców Kriegsmarine zastosowano z powodzeniem do floty podwodnych okrętów zaopatrzeniowych, głównie typu XIV oraz przystosowanym czasowo do tej roli typom X-B oraz IXD-2,
- wiosna 1941 - w sztabie B.d.U. ograniczono do minimum liczbę osób ze ścisłego kierownictwa sztabu posiadających wiedzę na temat sektorów spotkań U-Bootów w celach bunkrowania i przekazywania zapasów [żywność, amunicja, leki],
- sierpień 1941 - przejęcie nienaruszonego U-570 z pełną książką kodów i szyfrów,
- wrzesień 1941 - wprowadzenie podwójnego szyfrowania wszystkich sektorów spotkań.

Na koniec tych uwag warto przypomnieć jedyną jak do tej pory polskojęzyczną publikację na powyższy temat. Jest to bardzo interesująca książka autorstwa John'a F. White'a "Mleczne Krowy" - Podwodne zaopatrzeniowce atlantyckich wilczych stad, 1941 -1945" wydana nakładem Bellony w Warszawie w 2001 r.

I na koniec mały materiał ilustracyjny - oryginalna niemiecka kronika filmowa na powyższy temat :
http://uk.truveo.com/UBoat-Tanker-UTanker-Aug-1943/id/1563420594
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez ObltzS » 30.12.08, 21:12

Witam !

Oto kolejny tekst reportażu wojennego tematycznie związany z U-Bootwaffe :

Powrót niemieckiego u-boota

Porucznik Claus von Trotha(1)

Jest wspaniały, słoneczny, ciepły jeszcze jesienny dzień., gdy okręt podwodny po kilkutygodniowym rejsie wraca do bazy.(2) Na wysuniętym peryskopie powiewa dumnie siedem białych proporczyków, na których czarną farbą wypisano tonaż zatopionych parowców.(3) W tylnej części mostka stoi stłoczona wolna wachta, po części z długimi brodami, nieco bladzi i przezroczyści po długiej i wyczerpującej służbie pod wodą.
Teraz wszyscy radują się pięknym, ciepłym dniem późnego lata, rozkoszują się w pełni smakiem papierosów i spoglądają w dal ku prześlicznym łąkom i lasom, małym zameczkiem pośród rozległych parków i barwnym miasteczkom.
(4) Już wkrótce znowu będą mogli rozprostować tam nogi ! "Do manewrów ! Wolna wachta na górny pokład !"(5) Na dziobie i rufie przygotowane są polery, liny, odbijacze i trap, a już z przeciwka pojawia się przystań : dowódca flotylli ze swoim sztabem i oficerami innych sił zbrojnych, orkiestra, kompania honorowa flotylli i nasze dziewczyny z łączności - wszyscy zebrani na powitanie.
Orkiestra gra "Englandlied" ["Ruszamy na Anglię"], a w czasie, gdy przybijamy, przechodzi do "Siegfriedleine"
(6) : na pokładzie wszyscy śmieją się, cieszą i machają ...
Wszystko zmienia się w promieniujący radością tłum brudnych, brodatych, radujących się podwodniaków, dziewcząt w letnich sukienkach i białych bluzkach o świeżych, różowych twarzach oraz gratulujących i wciąż o coś pytających kolegów z marynarki, wojsk lądowych i lotnictwa ...[...]


"Völkischer Beobachter", wrzesień 1942

za : J. Piekałkiewicz "Wojna na morzu 1939 - 1945", wyd. AWM, Warszawa 2002, str. 221-222

Objaśnienia :
1. Claus von Trotha, d-ca U-554 i U-306 [patrz także : http://www.uboat.net/men/commanders/1282.html]
2. Prawdopodobnie nie uda się ustalić nr taktycznego okrętu, o którym opisuje reportaż.
3. Był to powszechnie wśród załóg U-Bootów praktykowany zwyczaj - na wysuniętym peryskopie podwieszano proporce symbolizujące nie tylko ilość zatopionych jednostek w trakcie trwania patrolu, ale także ich tonaż. Proporce koloru białego oznaczały zatopione alianckie statki handlowe, natomiast koloru czerwonego oznaczały zatopione alianckie okręty wojenne.
4. Powyższy opis prawdopodobnie odpowiada widokowi bazy Lorient od strony morza.
5. W czasie manewru podchodzenia do nabrzeża, który zawsze z reguły bywał niebezpieczny [ewentualne uszkodzenie kadłuba okrętu] część wolnej wachty obsadzała stanowiska cumownicze na dziobowym i rufowym pokładzie, by zapewnić bezpieczeństwo w trakcie tych manewrów.
6. Opis ten przytacza dwa tytuły utworów muzycznych, które były najczęściej grywane przez orkiestrę garnizonową [danej bazy U-Bootów] zarówno przy pożegnaniach U-Bootów wypływających na patrol jak i tych, które z patrolu powracały. Dowództwa danych flotylli U-Bootów zawsze starały się dbać o to, by okręty opuszczające bazę jak i powracające do bazy były odpowiednio żegnane jak i witane, miało to wpływać na morale załóg U-Bootów oraz podkreślać fakt, jak ważne dla ojczyzny są podejmowane przez nich w czasie patrolu działania bojowe wobec wroga [patrz : http://www.youtube.com/watch?v=UIcBVGQxLyk&feature=related].


Opis ten jest bardzo typowy dla tych, jakie można spotkać [i jakich jest wiele] w literaturze wspomnieniowej związanej z działaniami U-Bootów. Został napisany przez jednego z licznych d-ców okrętu podwodnego [Claus von Trotha] i opublikowany drukiem we wrześniu 1942 r. A był to już czas, kiedy załogi U-Bootów zaczęły z wolna odczuwać, że prowadzenie wojny o tonaż nie przychodzi już tak łatwo, jak w pierwszych latach wojny - można zatem domniemać, że ogólny wydźwięk tego tekstu mógł mieć charakter czysto propagandowy.
Ministerstwo Propagandy kierowane przez J. Goebbelsa niemal do końca dbało o poprawny wizerunek i właściwy wydźwięk wszelkich publikacji [książki, reportaże, wywiady radiowe, kroniki filmowe itp.] ukazujących walkę i wkład niemieckiego żołnierza w budowę III Rzeszy. Jest bardzo prawdopodobne, aby uwiarygodnić owe publikacje, część z nich zlecano do napisania i autoryzowania nazwiskami jednoznacznie kojarzącymi się albo z rodzajem sił zbrojnych [w tym przypadku U-Bootwaffe] albo z określonymi sukcesami i zwycięstwami danej formacji.
W tym okresie [wrzesień 1942] U-Bootwaffe była jedyną formacją, która nadal odnosiła spore sukcesy w porównaniu z innymi rodzajami sił zbrojnych, a opublikowany tekst miał utwierdzać czytelników w przekonaniu, że duch walki i wola zwycięstwa niemieckiego żołnierza i niemieckiego narodu nadal jest bardzo duża, pomimo niepokojących już informacji napływających z frontu wschodniego.

"Völkischer Beobachter" był początkowo tygodnikiem o lokalnym zasięgu [Monachium i okolice] i zupełnie innym tytule : "Münchner Beobachter", który powstał w początkach XX w. W czerwcu 1918 r. pismo to zmieniło właściciela, a w sierpniu tego roku zmieniło nazwę na "Völkischer Beobachter" i pod takim tytułem ukazywało się do 30.04.1945 [data wydania ostatniego numeru]. Tygodnik ten od roku 1920 związał się z ruchem narodowosocjalistycznym, a od roku 1921 kiedy właścicielem tego tytułu stał się A. Hitler, był oficjalnym organem prasowym NSDAP. Od lutego 1923 r. pismo to zmieniło częstotliwość swego ukazywania się na rynku i z tygodnika stało sie gazetą codzienną - stając się symbolem narodowosocjalistycznej propagandy, gdzie ukazywały się m. in. liczne artykuły korespondentów wojennych, ukazujące w propagandowym tonie walkę niemieckiego marynarza.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Re: Teksty korespondentów wojennych

Postprzez quarvus » 17.07.19, 04:22

ObltzS napisał(a):Opisywane przez korespondenta PK [skrót od niemieckiej nazwy Propaganda Kompanien] spotkanie Kapitänaleutnanta Joachima Schepkego [08.03.1912- 17.03..1941] z blisko tysiącem berlińskiej młodzieży odbyło się w Berlin Sportpalast w lutym 1941, na sześć tygodni przed swoją tragiczną śmiercią, gdzie Schepke opowiadał w cytowanym fragmencie swoje wspomnienia z okresu odbywania służby i patroli na dowodzonych przez siebie.


Proszę bardzo - fotografia opisywanej imprezy z zasobów polskiego NAC:
https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/46743/a6af18c2cedf00e11673298a6fe9fe68/
quarvus
Leutnant zur See
 
Tonaż: 122.000 BRT

Dołączył(a): 14.12.07, 12:07
Lokalizacja: Poznań

Re: Teksty korespondentów wojennych

Postprzez ObltzS » 17.07.19, 20:20

Witam !

Dzięki quarvus za ilustrację tekstu o Schepke !
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa


Posty: 12 • Strona 1 z 1

Powrót do II Wojna Światowa



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości