1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

Głodowanie załogi...

Moderatorzy: Jatzoo, Brodołak

Posty: 70 • Strona 1 z 31, 2, 3

Głodowanie załogi...

Postprzez piechcik » 14.11.07, 15:46

Witam!
Czy wie ktoś o przypadku w którym załoga u-boota musiała głodować lub kapitan z powodu braku prowiantu musiał wydać rozkaz powrotu do bazy??
piechcik
Oberleutnant zur See
 
Tonaż: 287.000 BRT

Dołączył(a): 12.02.07, 19:55

Postprzez dragonfly » 14.11.07, 19:17

Niemcy to praktyczna nacja, a już w sprawach wojskowych perfekcyjna do bólu. Zapasy były tak wydzielone, aby nie musiało dochodzić do takich sytuacji. W wypadku przedłużania się patrolu, okręt po prostu zaopatrywał się od Mlecznej Krowy, bądź od statku handlowego. W obliczu zaplanowanej totalnej wojny podwodnej BdB nie mogło dopuścić się takiego nieprofesjonalizmu. Pamiętajmy że to Niemcy, którzy wszystko precyzyjnie przeliczali.
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez ObltzS » 14.11.07, 20:52

Witam !
Prowiant, jak zreszta inne zapasy, był wyliczany na określoną ilość dni patrolu - musiał być to i z reguły takim był prowiant wysokokaloryczny, który rekompensował straty energii spowodowane szczególną specyfiką słuzby na morzu a zwłaszcza służby na o.p.
70 lat temu nie było takich możliwości konserwowania żywności, jej przetwarzania, aby mogła ona zachować jak najdłużej swą nie tylko świeżość ale przede wszystkim wartość odżywczą. Dlatego w pierwszej kolejności spożywano produkty o krótkotrwałym okresie ważności [głównie owoce i warzywa - generalnie na U-Bootach nie było chłodni dla żywności, to nie były jednostki wycieczkowe], a następnie inne.
W niektórych obszarach [gdzie jeszcze nie grasowało lotnictwo alianckie i w pierwszej fazie BoA] menu urozmaicano sobie świżymi rybami pozyskiwanymi poprzez wędkowanie, ale to był krótki czas i nie zawsze sytuacja na to pozwalała.
Jak pisał Dragonfly, niedobory żywności uzupełniano z "Mlecznych Krów" lub innych U-Bootów a nierzadko przed zatopieniem pojedynczego statku handlowego [strzałem z armaty] wysłana z U-Boota grupa abordażowa rekwirowała prowiant [ten lepszy] z owej jednostki. Poza tym po storpedowaniu pojedynczego statku alianckiego, o ile na powierzchnię morza wypływały skrzynki z prowiantem wyławiano je uzupełniając w ten sposób swoje własne zapasy.
Jednak w wielu wspomnieniach można odnaleźć wątki, gdzie najgorszym okresem była końcówka patrolu - właśnie z uwagi na małe już racje żywnościowe i brak urozmaicenia potraw [w porównaniu do początków patrolu].
Ale nigdy chyba nie wystąpił przypadek, aby przerwano patrol z powodu braku prowiantu, gdyż takowego - mimo, iż okresowo mogło go być mało, zabrakło go całkowicie.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez Raff » 14.11.07, 21:00

Niemcy to praktyczna nacja, a już w sprawach wojskowych perfekcyjna do bólu.
Proponuję ograniczenie tej wypowiedzi do U-Bootwaffe ;-).
Raff
Leutnant zur See
 
Tonaż: 195.000 BRT

Dołączył(a): 22.10.06, 08:30

Postprzez tobruk » 14.11.07, 21:44

Witam
Na IX-tkach były lodówki.
Jeśli chodzi o ilość pobieranej żywności, to standardowo (dla typu VII)były dwie możliwości: 1. Ilość "normalna", na 6 tygodni, 2. ilość "zwiększona", na 8 tygodni (określone były w ilości dni, ale z pamięci nie potrafię podać: chyba 35 i 45). Rozkaz wyjścia okrętu określał która wersja ma być pobrana z magazynu.
Nie dotyczy to okresu przebywania we flotyllach szkoleniowych.
tobruk
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Vip User
 
Tonaż: 817.000 BRT

Dołączył(a): 18.11.03, 00:03
Lokalizacja: lubuskie

Postprzez Brodołak » 15.11.07, 07:27

Bodajże na pierwszym patrolu U 178 z powodu błędu/niedopatrzenia zabrano za mało prowiantu i trzeba było "trochę" ograniczyć racje żywnościowe do czasu ich uzupełnienia.
Brodołak
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.770.000 BRT

Dołączył(a): 04.01.06, 13:36
Lokalizacja: Piastów

Postprzez ObltzS » 15.11.07, 07:46

Witam !
Niewielkie lodówki były także na typach VII F [małe podwodne transportowce torped, jedna z wielu modyfikacji podstawowogo typu VII], gdzie poprzez wstawienie dodatkowej sekcji na śródokręciu uzyskano dodatkową przestrzeń na zasobniki dla przewożonych torped a także wykorzystano ją [przestrzeń] na umieszczenie w niej niewielkich właśnie lodówek.
Ale ponieważ U-Bootów typu VII F było niewiele i działały one w stosunkowo krótkim okresie [zostały one skutecznie i systematycznie eliminowane] powszechność tych urządzeń na podstawowym typie VII była znikoma, stąd też niemal "żelaznym" składnikiem menu na tych typach były zabierane duże ilości soku jabłkowego, który miał przeciwdziałać szkorbutowi [choroba uzębienia] - pozostała żywność przechowywana w nieodpowiednich warunkach [wilgoć, opary paliwa, niskie i wysokie temperatury zależne od rejonu patroli itp.] traciła wiele ze swoich walorów tak odżywczych jak i smakowych.
Problem z przyswajaniem posiłków mieli głównie ci marynarze, którzy uzupełniali podstawowy skład załogi [wskutek przeniesienia części załogi na inne U-Booty i nie tylko - choroba, śmierć itp.] i na U-Boocie znaleźli się po raz pierwszy - ich cały układ trawienny musiał się nie tylko "przestawić" ale i przyzwyczaić do posiłków serwowanych z takich a nie innych produktów, które często były nieświeże i nadpsute, a żeby nie opaść z sił i nie nabawić się odwodnienia trzeba było jeść.
Początkowy okres adaptacji żołądków do tych potraw objawiał się nader licznymi torsjami [a to wiązało ze sobą groźbę odwodnienia organizmu], ale w końcu ten przykry czas mijał i nie sprawiało już różnicy nawet to, że chleb i nie tylko przeszedł jak nie smakiem wszechogarniającej pleśni to np. smakiem paliwa.
Te uwarunkowania być może tłumaczą i wyjaśniają to, że niemal natychmiast po powrocie do bazy - po oficjalnym uroczystym obiedzie w towarzystwie dowództwa flotylli, kto żyw puszczał się do miasta do knajp i restaruracji aby w pierwszej kolejności "nażreć się" :lol: do syta i do woli normalnego żarła, poczuć znowu typowy smak mięsiwa i nie tylko.

Piechcik napisał :
"załoga u-boota musiała głodować lub kapitan z powodu braku prowiantu" - na okręcie jest zawsze dowódca i może on mieć różny stopień [przynależny do korpusu oficerów młodszych lub korpusu oficerów starszych], jest to często błędne określenie w stosunku do dowodzących okrętami [wojennymi] natomiast kapitanowie dowodzą statkami [handlowymi] i jest to najwyższy stopień w mar. handlowej. To może drobny niuans, ale istotny.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez evan82 » 23.11.07, 13:22

Kilka podstawowych produktów spożywczych z U-Bootów?
Nadpleśniałe pieczywo, średnio świeże owoce, chleb z puszki, jajecznica z proszku, obowiązkowa cytryna (na szkorbut), dobrze wędzona, choć nadtęchła wędlinka, konserwy (mięsne i inne), 1 butelka piwa na każdego podwodniaka,(własność kapitana), i butelka koniaku(do celów medycznych- he he). Do tego średnio wartościowa kawka i herbata.
Wszystko przechowywane w warunkach "wysoce higienicznych". Ale takie były realia.Pozdrawiam! :D

ps. Przepraszam za kapitana. Pozdrawiam! :D

Ale jest taki stopień jak Kapitan marynarki, jasne może być i Komandor! :wink:
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Adi Cherryson » 23.11.07, 13:40

No i "koktajl z uboota" czyli chyba mleko z wyciśniętą cytryną. Wstrząsa na samą myśl o tym.
Adi Cherryson
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 71.000 BRT

Dołączył(a): 09.01.06, 18:43
Lokalizacja: Katowice

Postprzez evan82 » 23.11.07, 13:45

No tak jak ktoś nie mógł przełknąć cytryny, ale ja bym jednak wolał cytrynkę z kostką cukru!
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Pitt35 » 23.11.07, 15:06

No własnie odnośnie cytryn czy one były na pewno na u-bootach?
W książce Ostatni U-boot Wolfgang Hirschfeld wspomina o grejpfruty w puszkach których niechciał nikt jeść. Może zamiast cytryn załogi dostawały owe grejpfruty.
Pitt35
Leutnant zur See
 
Tonaż: 161.000 BRT

Dołączył(a): 31.10.05, 23:13

Postprzez ObltzS » 23.11.07, 15:48

Witam !
Przy wszystkich niedogodnościach służby na U-Boocie - obciążenie psychiczne, warunki bytowe, żywność - zadziwiający jest fakt, że wielu niemieckich podwodniaków z okresu BoA dożywało sędziwego wieku - grubo powyżej 70-roku życia a i nie rzadko powyżej 80-tki. To chyba były jakieś wyjątkowe roczniki, gdzie do służby na U-Bootach trzeba było mieć nie tylko "żelazne" zdrowie i kondycję ale także chyba "żelazny" żołądek - ciekawe, czy w Niemczech po wojnie prowadzono ankiety wśród byłych podwodniaków z tamtego okresu, którzy przekroczyli 60 rok życia i uskarżali się na kłopoty gastryczne, mogące byc reperkusjami prowadzonego onegdaj trybu i sposobu życia.
Z różnych relacji [głównie reportaże TV] wyłania się taki obraz współczesnych młodych ludzi trafiających do armii, który wydają się być jacyś tacy "miętcy" - dzisiaj w wojsku są psycholodzy, którzy mają ułatwić młodemu człowiekowi adaptację do warunków wojskowych [!!!!!] :shock: , a co mieli mówić tamtejsi młodzi ludzie trafiający na U-Booty, gdzie na tzw. "dzień dobry" już w pierwszym patrolu mogło być gorąco od bomb głebinowych - a kto im miał pomóc przełamać się z traumą po takich przeżyciach.
Jednak tamto pokolenie było bardziej twarde i odporne - i za to mam do tych ludzi pełny szacunek.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez evan82 » 23.11.07, 16:30

Ja zawsze uważałem, że to nadmiar higieny zabija. Człowiek może się przystosować do różnych warunków życia. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że dawniejsza żywność nie była tak konserwowana jak dzisiejsza. Nadpsuty niekonserwowany produkt jest o wiele zdrowszy niż zepsuty konserwowany.
Dzieje się tak również dla tego, że konserwanty podtrzymują produkty które już dawno powinny zgnić. Zjeść nadpsute jabłko nic takiego, ale zepsutą konserwę to niekiedy kończy sie szpitalem (szczególnie rybną). Tak na prawdę dziś zjadamy dziennie bardzo dużo chemii i konserwantów. To wpływa i na ogólny stan organizmu a nawet na psychikę, szczególnie karmionych od dzieciństwa tym syfem delikwentów.
To oczywiście nie jedyny powód słabszej psychiki ale jednak.
Cały świat się mocno zmienił.
Zmienili się i ludzie.
Pozdrawiam! :D
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez evan82 » 23.11.07, 16:44

Przecież wiadomo,że pokolenie Mc Donald's jest chore. Dość powiedzieć, że znałem gości którzy wyjmowali nawet ości ze szprotek! :shock:
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Jatzoo » 23.11.07, 16:49

Jedzenie na U-Boocie mimo wszystko było bardzo urozmaicone - mam gdzieś szczegółową listę co brano na pokład - zostanie opublikowana na ubootwaffe.pl, tylko wpierw uporam się z paroma obiecanymi publikacjami (ObltzS doskonale wie jak długo czeka się na publikację u mnie, osobom które się tego doczekały, należy się medal za cierpliwość ;) )
Jatzoo
Grossadmiral
Grossadmiral
Global Mod
 
Tonaż: 2.353.000 BRT

Dołączył(a): 22.08.02, 15:03

Postprzez evan82 » 23.11.07, 16:58

Proszę podać. To będzie bardzo ciekawe. Pozdrawiam. :D
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ObltzS » 23.11.07, 19:18

Witam !
Myślę, że nie ubiegłem Jatzoo [Adminie, sorry], ale oto typowy przykład rodzaju pożywienia zabieranego na pokład przez U-Boota typu IX C na 12-tygodniowy patrol [84 dni] :

- świeże i gotowane mięso : 224 kg
- mleko : 784 l
- kiełbasy : 108 kg
- soki owocowe : 200 l
- konserwy mięsne : 2.180 kg
- kawa : 68 l
- ryby konserwowane : 151 kg
- inne napoje : 93 l
- ziemniaki : 1.750 kg
- cukier : 200 kg
- sproszkowane ziemniaki : 180 kg
- sól : 60 kg
- inne warzywa : 1.555 kg
- czekolady : 49 kg
- ciasto chlebowe : 556 kg
- chleb zakonserwowany : 933 kg
- ryż i makaron : 210 kg
- świeże jaja : 270 kg
- świeże cytryny : 416 kg
- inne owoce : 1.073 kg
- masło i margaryna : 250 kg
- składniki do zup : 277 kg
- marmolada i miód : 185 kg
- świeży i zakonserwowany ser : 140 kg

Dane tr pochodzą z pracy doktorskiej Jobsta Schaefera pt. "Die Ernährung des U-Bootsfahrers im Kriege" obronionej na Cristian-Albrechts-Universität w Kiel a zostały przytoczone w książce T. P. Mulligana pt. "Samotny Wilk - Życie i śmierć asa U-Bootów Wernera Hemnke" [FINNA, Gdańsk 2001, str. 77].
Dzięki temu, że jednemu naukowcowi chciało się wziąć "pod lupę" taki temat, dzisiaj historycy zajmujący się różnorodnymi aspektami U-Bootwaffe mogą przytaczać nawet tak szczegółowe dane. Prawdopodobnie dotarcie do innych źródeł - szkoda, że nie ma odpowiednich dla "siódemek" - byłoby dzisiaj bardzo utrudnione chyba, że instytucja zacnego Horsta zechciałaby je udostępnić.
Może się mylę, ale te ilości jak dla mnie nie robią imponującego wrażenia - zważywszy na fakt, że na typach IX C średnia ilość członków załogi wynosiła 48 ludzi [okresowo 1943/1944 nawet i do 60-ciu, z uwagi na zwiększoną obsadę dodatkowej artylerii p.lot] podane ilości wydają mi się małe, co może sprawiać wrażenie, że serwowane porcje nie były chyba za duże i raczej nie można było liczyć na to, aby najadać się do syta.
Sam z własnego doświadczenia wiem, że zwłaszcza na morzu apetyt często bywa nieposkromiony co sprawia, że zarówno więcej się je, jak też i szybciej organizm trawi pokarm, ponownie wyzwalając uczucie łaknienia czy głodu - krótko mówiąc typowo morskie powietrze powoduje, że człowiek "żarłby" :lol: "na okrągło" - biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że w 85% załoga to ludzie młodzi [średnio poniżej 23 - 24 roku życia] zatem u takich młodych mężczyzn apetyt musiał byc odpowiedni - nie powinny zatem dziwić opisy H. Wernera ["Żelazne trumny"], że w pierwszym okresie po powrocie z rejsu, kto żyw ten do restauracji i kajp ... i nie tylko - w myśl zasady : i dla ciała i dla ducha.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez evan82 » 23.11.07, 19:27

No tak to właśnie mniej więcej poza tym co wiedziałem sobie wyobrażałem.
Dzięki! No tak! Najcięższe są konserwy.
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Jatzoo » 23.11.07, 19:36

ObltzS - moje dane pochodzą właśnie od Horsta, ale nie wiem czy dotyczą VII czy IX (nie mam ich pod ręką). Najważniejsze w nich jest to, że wszystkie 'inne' też są szczegółowo przedstawione.

Tylko muszę to gdzieś znaleźć.. a to jest dopiero wyzwanie ;)
Jatzoo
Grossadmiral
Grossadmiral
Global Mod
 
Tonaż: 2.353.000 BRT

Dołączył(a): 22.08.02, 15:03

Postprzez ObltzS » 23.11.07, 19:59

Witam !
Sam jestem bardzo ciekaw, jak będą przedstawiały się dane dla "siódemek" - myślę, że ich porównanie do "dziewiątek" pozwoli na małą analizę.
Poza tym nurtuje mnie jeszcze jedna sprawa związana z aprowizacją U-Bootów udających się na patrol : czy rodzaj zabieranych zapasów był taki sam [identyczny] w bazach w Niemczech, w Norwegii i we Francji czy zależał np. od kraju, gdzie bazowały okręty, np. w bazach norweskich wiecej ryb wędzonych i przetworzonych w jakikolwiek sposób z uwagi na charakter gospadarki tego kraju [Norwegię do kraju typowo rolniczego raczej zaliczyć nie można], w Niemczech więcej typowych płodów rolnych [głównie ziemniaki, marchew, cebula no i różnego rodzaju typowe niemieckie 'Wursty'] a we Francji podobnie jak w Niemczech - czy kraj bazowania mógł mieć wpływ na rodzaj i jakość zabieranego pożywienia, czy też w myśl niemieckiego Ordnungu - a raczej wewnętrznych przepisów Kriegsmarine - przydziały zaprowiantowania były "z góry" ściśle ustalone. Czy ktos taki jak kwatermistrz bazy mógł sobie pozwolić na niewielką "improwizację" i urozmaicić chłopakom " żarcie", wiedząc, że patrol to nie rejs wycieczkowy i niech chociaż pod tym względem mają nieco przyjemności.
Z dotychczasowj lektury książek FINNY [o ile takie wątki były poruszane] raczej tak nbie było - jedyne urozmaicenie to świeże ryby [złowione przez załogę] lub przeniesiony ze statku przeznaczonego do zatopienia ten lepszy prowiant [jeśli taka możliwość się nadarzała].
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez evan82 » 23.11.07, 20:13

No osobiście uważam, że na rodzaj zabieranej na pokład U-Bootów żywności mogło mieć wpływ to z jakiej bazy i regionu geograficznego wypływał dany okręt, ale podejrzewam że różnice te dotyczyły raczej tylko np. gatunków owoców , czy odmiennych produktów charakterystycznych dla danego regionu z jakiego wyruszano w rejs. Na morzu Śródziemnym może więcej owoców takich jak figi, czy banany. W europie północnej może jabłka np. itp.Pozdrawiam. :D
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tomo55 » 24.11.07, 00:06

Przypominam sobie jak narzekano na żarcie dostarczone przez Japońców w Penangu, Singapurze, Surabaji, Dżakarcie czy nawet w Kobe.
O ile pamiętam problemy żołądkowe po tym prowiancie ogarniały momentalnie całą załogę.
Wspominano coś o tym chyba w "Szarych Wilkach Hitlera" Lawrenca Patersona.
Tomo55
Leutnant zur See
 
Tonaż: 182.000 BRT

Dołączył(a): 27.04.05, 23:45
Lokalizacja: Orzesze/Katowice

Postprzez ObltzS » 24.11.07, 17:04

Te kłopoty o których pisze Tomo55 wynikały głównie z egzotyki tamtejszych potraw i używanych do ich przyrządzania składników, do których niezaprawione i nieprzyzwyczajone europejskie żołądki intensywnie się buntowały.
Poza tym dla stacjonujących tam załóg U-Bootów dowództwo Kriegsmarine na Azję wdało szereg różnorakich rozporządzeń, których część dotyczyła właśnie egzotyki tamtejszego pożywienia - załogom zakazano wręcz tak kupowania jak i spożywania z ulicznych barów [dzisiaj określono by je jako zwykłe budy, bardzo zresztą licznych i bardzo popularnych w tamtejszej kulturze] jakichkolwiek potraw z uwagi na warunki sanitarne, w jakich były one tak przyrządzane jak i przechowywane [duża wilgotność i temperatura powietrza] - to właśnie głównie te czynniki powodowały epidemie biegunek, rozstrojów żołądka, skutecznego rozregulowania pracy układu trawiennego niemal całych załóg. Powodowało to istotne komplikacje związane ze skompletowaniem załóg tych U-Bootów, które były przewidziane do wypłynięcia na patrole - nierzadko 30% absencja tych załóg niweczyła te plany. Poza tym długotrwałe stany chorobowe, spowodowane głównie kłopotami żołądkowymi, uniemożliwiały wykonanie zaplanowanych przeglądów i remontów U-Bootów, które w bazach azjatyckich przeprowadzały same załogi we własnym zakresie.
Tomo55 poruszył zagadnienia związane z głównym tematem, lecz dotyczących funkcjonowania załóg na lądzie w bazach azjatyckich i jak dobrze podpowiada, jest to ciekawiej i szerzej przedstawione w "Szarych Wilkach Hitlera" Lawrenca Patersona.
ObltzS
Admiral
Admiral
Moderator Team
 
Tonaż: 1.725.000 BRT

Dołączył(a): 05.07.05, 19:31
Lokalizacja: Polska południowa

Postprzez piechcik » 26.11.07, 20:19

A jak to było z wodą?? Z tego co otarło mi się o uszy to było jakieś urządzenie do filtrowania słodkiej wody??
piechcik
Oberleutnant zur See
 
Tonaż: 287.000 BRT

Dołączył(a): 12.02.07, 19:55

Postprzez evan82 » 26.11.07, 21:32

Tak to prawda, ale na 1 litr odsolonej wody trzeba było zużyć sporo oleju napędowego. Ile dokładnie to nie pamiętam w tej chwili, ale w każdym razie choć była taka możliwość to było to nieopłacalne na U-Bootach. :)
evan82
Kapitän zur See
 
Tonaż: 921.000 BRT

Dołączył(a): 03.11.07, 01:11
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Posty: 70 • Strona 1 z 31, 2, 3

Powrót do II Wojna Światowa



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron