1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

nasze przejścia na morzu - AAR - 100% realizmu

Moderatorzy: Jatzoo, dragonfly

Posty: 322 • Strona 10 z 131 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13

Postprzez majama » 10.01.06, 00:19

Nie pozbywam sie bez sensu, ale jak przewiduje powrót do bazy to atakuje z bezpiecznej odległosci jakis niszczyciel chociażby, niszczycieli w pobliżu brzegów brytyjskich jest kupa, czasem udaje sie trafić. Gram na RuB ale zostawiłem oryginalna widocznosc pod woda, oryginalne zmeczenie załog tylko dwukrotnie zwiekszony czas ladowania działa i kilka innych moich zmian które nie uwazałem za konieczne. Mam tez SH3 Comandera, ale uzywam go tylko do przedstawiania zyciorysu swojego dowódcy, nie uzywam zadnych poprawek które sa mozliwe.
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Traun » 10.01.06, 11:14

majama gram na dokładnie takich samych ustawieniach.....i one wydają mi się optymalne... :D
Traun
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 21.000 BRT

Dołączył(a): 05.09.05, 10:50
Lokalizacja: Białystok

Postprzez majama » 11.01.06, 17:26

Czwarty patrol mojej dobrze zapowiadającej sie kariery okazal sie ostatnim :( I tak poległem gdzies po raz n-ty nie przeżywając nawet do połowy wojny.

A zapowiadalo sie dobrze, zatopiłem jeden mały handlowy stateczek i jednego C2. Z czterech wystrzelonych w tym patrolu torped 3 trafiły w cel. Szukałem więc celu dla ostatniej torpedy kręcac sie kolo wschodnich brzegow Wielkej Brytanii. Płynąłem na przyspieszeniu, była noc, aż tu nagle z niewiadomej przyczyny mój mały ubot załapal smiertelne obrażenia. (?!) Ani śladu wzmianki o przeciwniku na horyzoncie, żadnego zderzenia z brzegiem, nie było ostrzeżenia. Po chwili opadłem na dno i woda mnie zalała. Koniec
Gram nowa kariere
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez majama » 08.02.06, 17:15

Zastanawiałem sie ostatnio nad najwiekszymi uszkodzeniami okretu po których jeszcze wróciłem do bazy. I najmniejszy stan kadłuba który znalazłem w swoich karierach i patrolach to 21%. Pamietam że dostałem wtedy bomba lotniczą ze swordfisha i miałem jednego lub dwóch martwych w zalodze. Uszkodzeń cała gama, widząc stan okrętu zarządziłem powrót do bazy, wracałem ostrożnie i zanurzałem sie conajwyżej na glebokość peryskopową.
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez dragonfly » 05.04.06, 13:31

A ja zacząłem karierę U-988 klasy VIIC, grudzień 1943 r. Nie zamonotwałem chrap :roll: ... i to był mój błąd. Wychodząc z St. Nazaire wieczorem kiedy tylko opuściła mnie eskorta, zaatakowały mnie dwa Sunderlandy chyba. Uszkodzenia były tak poważne, że musiałem w pośpiechu wracać do St. Nazaire. Rano zawinąłęm do bazy. Naprawy trwały aż do marca 1944 r. Na kolejny patrol wyszedem w dzień kobiet :wink: Płynąłem cały czas na chrapach i z wysuniętym peryskopem obserwacyjnym. Co jakiś czas pojawiały się wodnosamoloty. W momencie dostrzeżenia ich, robiłem nurka na peryskopową, chowałem chrapy i peryskop. Niestety po południu drugiego dnia patrolu jeden z Sunderlandów wymierzył idealnie i mimo zanurkowania, cała seria bomb głębinowych wybuchła tuż obok kadłuba. U-988 poszedł na dno wraz z całą załogą drugiego dnia drugiego patrolu... Nie spodziewałem się że granie na przełomie 1943/1944 r. jest aż tak hardcore'owe :lol: .

To była moja najkrótsza kariera :D
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez Myszkin » 05.04.06, 13:36

No to teraz ustaw sobie początek czerwca 1944 roku i czekaj w Kanale. Po rozpoczęciu inwazji można dostać oczopląsu - "ściana statków" i podobne historie. 8)
Myszkin
Kapitän zur See
 
Tonaż: 960.000 BRT

Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa

Postprzez dragonfly » 05.04.06, 13:37

Nie dosć że mój sprzęcior tego nie wytrzyma, to o ile się nie mylę graniczną datą w grze jaką można ustawić, jest właśnie grudzień 1943 r. ;)
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez Myszkin » 05.04.06, 13:57

A od czego jest SH3 Commander? Właśnie przy jego pomocy najłatwiej ustawić pożądaną datę patrolu (tak zalecają na http://www.wolvesatwar.org, gdzie pływałem swego czasu :) ). Istnieje jeszcze inna możliwość - ręczna edycja odpowiedniego pliku.
Myszkin
Kapitän zur See
 
Tonaż: 960.000 BRT

Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa

Postprzez dragonfly » 05.04.06, 14:20

Hmmm.. Używam SH3 Cmdr, ale kiedy ustawię 1944 r. nie mam do wyboru żadnej z flotylli.
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez Myszkin » 05.04.06, 14:36

No to ustaw sobie początek kariery w grudniu 43, odpal przez SH3 Cmdra, wyjdź na patrol, esc+dock at..., czyli wracamy do bazy, wyjdź do menu i do windy, odpalasz SH3 cmdra, ustawiasz ilość dni w bazie na np 180, odpalasz grę przez SH3 Cmdra i na drugi patrol wychodzisz na początku czerwca. Proste? :wink:
Myszkin
Kapitän zur See
 
Tonaż: 960.000 BRT

Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa

Postprzez dragonfly » 30.04.06, 11:45

12 sierpnia 1940 r.
U-123 klasy IXB, 2. Flotylla Wilhalmshaven.
RUB 1.45, SH3Cmdr 2.4
Realizm 91% (External View tylko dla podziwniania widoczków ;) )

Po dwóch dniach dotarliśmy między Orkady a Wyspy Owcze. Kwadrat mieliśmy nieco bardziej na zachód. Co parę godzin pojawiał się komunikat radiowy o obecności Task Force. Miestety nie udało mi się na nich nadziać. Płynac w stronę swojego sektora, wachtowy zauważył wyłaniający się zza mgły Coastal Merchant. Szybkie zanurzenie i odpowiednie obliczenia nie zdały się na nic, bo... zapomniałem otworzyć wyrzutni!!! :oops: Torpeda opuściła wyrzutnię z opóźnieniem i oczywiście chybiła. Mały frachtowiec wkrótce zanurzył się we mgle, nie mając nawet świadomości że cudem uniknął zagłady...

Następnego dnia pogoda pogorszyła się jeszcze bardziej. Padało, a mgła ograniczała widoczność do ok. 200 m. Pojawiło się kilka komunikatów o konwojach. Jeden z nich był w moim zasięgu. Ustawiłem się "na czuja". Po ok. dwóch godzinach dostałem meldunek o licznych dźwiękach śrub. Lekko skorygowałem ustawienie i czekałem. Kiedy dźwięki zbliżyły się zarządziłem wyciszenie i zanurzenie peryskopowe. Nie dawałem sobie zbyt dużych nadziei. Przy takiej pogodzie dojrzenie czegokolwiek graniczyło z cudem. I rzeczywiście, konwój przepłynął mi prawie nad głową, a ja nic nie wypatrzyłem.

Powróciliśmy na stary kurs i kontynuowaliśmy podążanie do sektora nam wyznaczonego. Minęły trzy nudne dni. Wykonaliśmy zadanie patrolowe, postanowiłem więc wpaść z wizytą do Loch Ewe. U-123 wszedł do zatoczki 24 sierpnia. Dzień był piękny, morze gładziutkie. Postanowiłem przyczaić się przed wejściem do portu i przeczekać do wieczora. Po jakimś czasie wachtowi zameldowali o kontakcie wzrokowym. Po zanurzeniu, okazało się że nadzialiśmy się na niewielką, przybrzeżną jednostkę patrolową. Zidentyfikowałem ją (jako potem się okazało błędnie) jako Flower Corvette. Pchełka pokrążyła w okolicy i odpłynęła. Po godzinie wróciła znowu. Okręcik zaczął mnie wkurzać. Zalałem wyrzutnię nr 1 i walnąłem trochę na czuja. Prędkość obliczyłem na oko.

Obrazek

Udało mi się trafić pod kilem, zapalnikiem magnetycznym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kto by pomyślał że moją pierwszą ofiarą będzie jednostka wojenna. Jak potem się okazało, był to tylko nędzniutki Armed Trawler :lol:

Wieczorem weszliśmy do Zatoczki Loch Ewe i... zaplątaliśmy się w sieci :x Okręt doznał uszkodzeń w rufowym przedziale. Załoga szybko naprawiła nieliczne uszkodzenia. Gorzej był z kadłubem, któego integralność spadła do 68% :( Postanowiłem nie ryzykować i wracać do domu.

Tego samego wieczora rozstrzelałem z działa mały cywilny trawler:

Obrazek

W nocy rozstrzeleliśmy jeszcze łódź rybacką.

Wracamy:

Obrazek

Po trzech dniach zawinęliśmy do Wilhelmshaven. Koledzy nabijali się z naszych "łupów". Ot myśliwi... :lol: Rzeczywiscie nie było się czym chwalić:

Obrazek

W dodatku straciłem resztki tej nędznej renomy, bo... zapomniałem że flotyllę przebazowują do Lorient i to tam miałem wrócić :lol:

Tym razem nieuwaga i pośpiech zwyciężyły nad spokojem i profesjonalizmem :wink:

Dziś wypływamy znowu. Tym razem bez pierwszego oficera :(

Obrazek

A to łobuz! Musiałem wziąć młodego barszcza prosto ze szkoły oficerskiej.
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez JiMi » 30.04.06, 13:11

widze ze gramy mniej wiecej w tym samym czasie na tej samej lodzi i tych samych modach hehe...ja wlasnie plyne na patrol - wstalem rano zmienilem wachte a teraz neidlugo doplyne do AN18 jak cos upoluje to moze zrobie taki dziennik jak Ty....

pozdro
JiMi
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 65.000 BRT

Dołączył(a): 24.04.06, 13:59
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez dragonfly » 06.05.06, 18:09

28 września 1940 r.
U-123 klasy IXB, 2. Flotylla Lorient

Po wyjściu z Wilhelmshaven już drugiego dnia patrolu nadzialiśmy się na... Task Force!!! :shock: Niestety byli zbyt daleko i płynęli stanowczo za szybko. Jedyne co mi pozostało, to zrobić zdjęcia "dla potomności" :wink:

Obrazek

Dwa dni później na zachód od Orkadów rozwaliliśmy z działa skromnego Coastal Merchanta, który miał pecha nadziać się na nas :twisted:

Obrazek

Wieczorem tego samego dnia przy pięknym zachodzie słońca z listy Królewskiej Floty Handlowej została skreślona jeszcze jedna jednostka:

Obrazek

Kolejne dni były wybitnie nudne. Dopiero po tygodniu wachtowi zameldowali o kolejnym kontakcie. Niszczyciel wystawił się idealnie pod wyrzutnie rufowe. Niestety kopsnąłem się w obliczeniach i torpedy minęły cel :x A tak ślicznie wyglądał:

Obrazek

Po kolejnych nudnych dniach, postanowiliśmy przenieść się na południe od Irlandii. Pogoda znacznie się pogorszyła, ale to nie przeszkodziło nam w upolowaniu jeszcze jednego Coastal Merchanta. Tym razem sumiennie zabrałem się za obliczenia. Odrobina wysiłku intekektualnego opłaciła się:

Obrazek

Nie minęły nawet dwa dni i wreszcie na okręcie zapanowało podniecenie! Nadzialiśmy się na sporej wielkości konwój, który kierował się najprawdopodobniej w stronę Liverpoolu. Dla takich widoków warto męczyć się tyle tygodni na pokładzie U-Boota:

Obrazek

Obrazek

Moją jedyną, jak się okazało ofiarą padł C2 załadowany po brzegi Shermanami:

Obrazek

Eskorta nie próżnowała jak widać:

Obrazek

Obrazek

Na szczęście walili na ślepo i bezmyślnie. Zaczęli nawet pingować. Zrobiło się tak gorąco, że bezpieczniej było zrobić nura w głębiny. Brytole niemiłosiernie okładali głębinówkami, ale ich działania były bardzo chaotyczne i intuicyjne. Kiedy wszystko się uspokoiło, zadecydowałem ścigać konwój. Dogoniliśmy ich wieczorem. Popełniłem jednak błąd taktyczny i źle ustawiłem się względem konwoju. Żeby nadrobić, wolałem się wynurzyć i przyjać lepszą pozycję. Niestety zauważyli mnie i eskorta zdążyła sprzedać mi kilka salw. Alarmowe zanurzenie było jak jazda rowerem bez trzymanki: przecieki na dziobie, a my prujemy całą naprzód w głebię. Na szczęście przecieki zlikwidowano bardzo szybko i zatrzymaliśmy się na 70 metrach. Brytole znowu walili bezmyślnie. Pohałasowali trochę i odpłynęli. Okręt był lekko uszkodzony i wolałem nie narażać załogi i sprzętu w walce z konwojami. Liczyliśmy na spotkania z pojedynczymi jednostkami. I rzeczywiście następnego dnia spotkaliśmy samotnego C2, także wyładowanego Shermanami. Niestety ustawiłem torpedy na zbyt małe zanurzenie w efekcie ich wybuchy wybiły diw dziury ponad poziomem morza:

Obrazek

W efekcie nie stracił za bardzo szybkości. Posłałem mu jeszcze jednego magnetyka, który mierzony "na oko" trafił. Jednostka się podtopiła i zatrzymała w miejscu. Robiąc zwrot... statek zniknął we mgle i nie mogłem go spowrotem odnaleźć :shock:

Niepocieszony postanowiłem wrócić do Lorient gdzie nas w międzyczasie przebazowano. Rezultat patrolu był całkiem niezły: 3 Coastal Merchanty i jeden C2. To i tak lepiej niż w poprzednim patrolu.

Dziennik z trzeciej misji już wkrótce!

Update - pomyliłem jedno ze zdjęć. Zamiast wrzucić C2 z Shermanami z konwoju, wrzuciłem C2 samotnego, tego co mi się "rozpłynął w powietrzu" :wink:
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez kimanU-101 » 10.05.06, 19:14

Leutnant.z.S KIMAN 2 Flottila port Wilhelmshaven to mój pierwszy patrol na okrecie VIIb wypłynołem z portu i skierowałem sie w strone Scapa Flow po drodze nic nie napotkałem pech.Wiec popłynołem do kwadratu AM32 który mam patrolowac,wczasie patrolu otrzymalem komunikat o konwoju który prawdopodobnie wychodził w morze kwadrat przy Firth of Clydeale niestety znowu porazka za daleko.
kimanU-101
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 48.000 BRT

Dołączył(a): 08.05.06, 15:04
Lokalizacja: Gorzno

Postprzez marv » 10.05.06, 20:48

nie jest to z pewnoscia najbardziej wciagajacy opis patrolu jaki czytalem :) :wink:
marv
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 54.000 BRT

Dołączył(a): 08.02.06, 20:53

Postprzez Kapitan Łukasz » 10.05.06, 20:51

marv napisał(a):nie jest to z pewnoscia najbardziej wciagajacy opis patrolu jaki czytalem :) :wink:


Jak tak mozesz??

O mało nie pusciłęm w gacie z emocji a ty to tak komentujesz!
Kapitan Łukasz
Oberfähnrich zur See
 
Tonaż: 97.000 BRT

Dołączył(a): 11.04.06, 21:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez majama » 10.05.06, 21:46

Grałem ostatnio w nowa kampanie, rok 1939 ubot typu VIIb, pierwszy patrol, przez dwa tygodnie opłynąłem wyspy brytyjskie nie spotykając niczego poza DD które omijałem z daleka. W tym czasie przeczekiwałem tez kilka dni ciezkiej mgły. Spotkałem w końcu którejs nocy samotny mały statek handlowy. Duze fale uniemozliwialy uzycie działa wiec przygotowałem torpede a wtedy zwróciła moja uwage flaga, jakby za jasna na brytyjską. Okazało sie że to Amerykanin, wiec odpuściłem. Juz odbylem patrol w wyznaczonym kwadracie BE gdy przyszla wiadomośc o konwoju wojskowym idącym z predkościa 19 wezłów na południe wzdłuż zachodnich brzegów Irlandii. Pognałem wiec jemu na sportkanie licząc że nie zmienia zbyt kursu przez jakies 120 kilometrów. I udało mi sie przechwycic ten konwój :)
Wprawdzie troche żle oszacowałem ich kurs bo tak jak sie ustawiłem to zaraz sie okazało ze bede mial ich za rufą zamiast przed dziobem. Musiałem szybko obrócic swoj okret ryzykując wykrycie. Konwoj szedl bardzo szybko i mogło mi braknąc czasu. Morze było gładkie, słońce chylilo sie ku zachodowi, wiec wykrycie bardzo prawdopodobne. Do tego przednia eskorta niebezpiecznie sie zblizała. Wystawiałem peryskop tylko chwilowo zeby spojrzec co tam idzie w konwoju. Wyrażnie dwa duze cele, pancerniki (jeden klasy Nelson, drugi to King Goerge V) i rozpoznałem tez dwa krążowniki lekkie (troche poniosły mnie emocje bo potem sie okazało ze conajmniej jeden z nich to byl niszczyciel). Wykonałem orientacyjny pomiar odleglosci i AoB, predkośc wyszła mi około 24 wezłow wiec miałem dylemat, czy to moje pomiary sa takie lipne (bylo daleko i szybko) czy komunikat radiowy mial nieaktualne dane. Było jasne że przy pierwszej dostrzezonej torpedzie zaczna zygzakowac co przy tej predkosci i odleglosci dawało mi marne szanse na trafienia, a do tego miałem jakis kilometr do najblizszego niszczyciela, pewnie zauwazy slady torped na tej gladkiej tafli... co robić?... Zagrałem pokerowo: salwa z czterech przednich wyrzutni i natychmiastowa ucieczka. Zapalniki kontaktowe na glebokosc 5 metrow, rozrzut 5 stopni, odległośc 3500 metrow, predkosc wroga ustawic na 20 wezlów (przyjałem ze zle ja zmierzyłem). Celem miał byc blizszy z pancernikow, rozpoznany jako klasa King George V. Odpaliłem torpedy i zarzadzilem cochy zwrot z zanurzeniem. Sonarzysta zaraz zameldowal to czego sie spodziewałem: "Pobliski niszczyciel przyspiesza i idzie w naszym kierunku". Moja odpowiedz byla zdecydowana: "Cała naprzód!, głebokosc 150 metrów!"
Schodzac w dół wyłaczyłem silniki i nasłuchiwałem eksplozji bomb za rufą oczekujac jednoczesnie swoich trafień. Trafienia nie nadchodzily chociaz czas juz minął. W końcu jest, wyrażny wybuch jednej z naszych torped. Cicho wycofywałem sie przed niszczycielem a raczej dwoma które szukały moich śladow na powierzchni rozrzucając bomby tam gdzie byłem za raz po ataku. Konwój jednak odchodzil i nic nie wskazywało aby moje trafienie komus zaszkodziło. Przeczekałem jeszcze ponad 40 minut pod wodą aż niszczyciel sobie poszedł i wyszedłem na peryskopową. Tam w szarówce wieczornej czekała niespodzianka: stojący bezruchu pancernik klasy Nelson. Nie slyszałem go bo mial wyłączone silniki, wydawal tylko lekkie dzwieki które wziąłem za echo oddalającego sie konwoju. Najwyrażniej dostal w napęd i oczekiwal na jakis holownik. Pozostawiony bez osłony nie mógl ujsc z zyciem. Wystarczyła jedna celna torpeda w komory amunicyjne.
Tak po dwóch tygodniach bezowocnych zatopiłem wojskową jednostke o tonazu 36000t zużywając 5 torped. Czeka mnie na pewno medal :)
majama
Kapitänleutnant
 
Tonaż: 340.000 BRT

Dołączył(a): 19.04.05, 13:14
Lokalizacja: Szczecin

Także chciałem grać na 100% i bez savów

Postprzez Gunter Prien » 10.05.06, 23:01

Pływalem typem VIIC.I tak w miarę sobie radziłem,na początku miałem problemy z trafianiem torpedami,ale potem to opanowałem bez żadnych dodatkowych narzędzi.Dotrwałem do lipca 1942,kiedy to zaatakowałem grupę uderzeniową na pólnocny zachód od Irlandii.Wszystko było ok,została mi na rufie jedna torpeda typ I.Trafiłem akustyczną niszczyciela,był unieruchomiony,cieszyłem się,że dobiję go jak odpłynie konwój.Strzeliłem...i nic.Savów nie używałem,więc pomyślałem,że chwilkę poczekam w zanurzeniu,aż pogoda się poprawi(miałem sztorm) i z daleka dobiję bestię.Włączyłem przyspieszenie czasu i...przyspieszenie się zatrzymało,jak mi "coś" załatwiło głębinówkami śródokręcie.Okazało się,że płynąl tą samą trasą jeszcze jeden konwój.Jakoś mu uciekłem,ale opanowałem w miarę przecieki dopiero przy ok.170 metrach.Jak uciekłem,mogłem płynąć tylko 6 w na minimalnej,mialem cholernie mało paliwa i zniszczone przednie akumulatory(w przedziale ciągle byławoda).Po wynurzeniu,znów przy przyspieszeniu,znów "coś" się stało,zginą jeden marynarz na kiosku,ofiser i jeszcze jeden był ranny.Miałem tak mało paliwa,że starczyło mi zaledwie na dopłynięcie do Brestu(moja baza St.Nazaire).Do tego musiałem robić "skrót" przez płycizny na południe od Irlandii.Ponadto...jak się zanurzałem,okręt nie trzymał głębokości,szedł powoli w dół,dopiero szasowanie balastu go "wyciągało".W połowie drogi "do domku" dorwał mnie eskortowiec,było niewiele ponad 50 m głębokości....i tak zakończyłem karierę.Swoją drogą,najlepsze asy Ubootwaffe dożywały mniej więcej tego okresu.Cześć pamieci załodze,pozdrawiam.
Gunter Prien
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 17.000 BRT

Dołączył(a): 01.04.06, 20:07

Postprzez dragonfly » 11.05.06, 09:28

A mój U-123 poszedł na dno... Wkrótce umieszczę opis mojej kariery na U-521 i jego udziału operacji "Paukenschlag" :D
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez Traun » 30.05.06, 13:53

chech zacząłem znowu pływać. SH-3 1.4 RuB 1.43 100% real.

U-45 typ VIIB
9 września 1939 spotkałem o 500 mil na zachód od Brytanii duży konwój. Po całodziennym pościgu w potwornym sztormie udało mi się zająć pozycję do ataku. Przedemną C2 ale wystrzelona torpeda nie trafiła, jego prędkośc oceniłem za wysoko. Przy kolejnym statku T2 nie robię tego błędu i tonie oberwawszy w śródokręcie, kolejny T3 idzie w jego slady. Pozostałe statki to jest C3 są pod amerykańską banderą o odpuszczam je sobie. Uciekam pogoni eskortowców i bezpiecznie oddalam się.
Dnia 14 września 1939 spotykam w piękną bezksieżycową noc dwa 17 tysięczniki. Widoczność słaba wiec nawet się nie zanurzam, posyłam obydwa na dno 4 torpedami...
Patrol trwa.....
Traun
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 21.000 BRT

Dołączył(a): 05.09.05, 10:50
Lokalizacja: Białystok

Postprzez dragonfly » 05.06.06, 18:27

Oberleutnant zu See Martin Trüchloff,
U-486, klasa VIIC,
11 Flotylla Bergen
Realizm 91%

Na drugi patrol wyszliśmy 21 maja 1943 r.

Żmudne patrolowanie w okolicach Scapa Flow początkowo nie przynosiło pożądanych skutków. 25 maja na północ od Inverness, bardzo blisko wybrzeży Szkocji wachtowi zameldowali o kontakcie wzrokowym. Daliśmy szybkiego nura. Okazało się że nadzialiśmy się na starusieńkiego Clemsona. Musieliśmy przyjąć walkę, nie było innego wyjścia - było tak płytko, że nasz okręt niemal szurał kilem po dnie, znajdując się na głębokości peryskopowej. Niszczyciel zaczął nas pingować, na szczęście bomby zrzucał chaotycznie. Zrobił całe jedno kółko. Jedna z torped którą wystrzeliłem niestety chybiła. Podczas robienia zwrotu pomyślałem - "Teraz albo nigdy!!!". Niszczyciel znajdował się w pozycji frontalnej do mojej sterburty. Postanowiłem zaryzykować i posłać mu magnetyka, mimo iż płynął na wprost. Obliczenia okazały się idealne. Clemson zatonął bardzo efektownie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety troche za późno spostrzegłem się, że tonący niszczyciel płynie prosto na nas! Ster ostro na sterburtę, wypróżnić balast! Nasz okręt wyskoczył na powierzchnię jak piłeczka ping-pongowa. Niszczyciel tylko leciutko otarł o nasz kadłub, powodując niegroźnie przecieki. Uszkodzenia okazały się tak niewielkie, że bez problemu mogliśmy kontynować patrol. Kadłub nie ucierpiał nawet w jednym procencie.
Jak się później okazało, moją ofiarą był jankeski USS Sturtevant.

29 maja jeden z U-Bootów patrolujących podobnie jak my, wody północej Szkocji zameldował o konwoju. Okazało się że jesteśmy ustawieni niemal idealnie! Na ok. pół godziny przed pierwszym kontaktem wzrokowym, niespodziewanie spadła na nas brytyjska Catalina. Daliśmy alarmowego nura i cudem uniknęliśmy uszkodzeń. Za pomocą hydrofonów skorygowaliśmy swoją pozycję tak, że znależliśmy się w samym środku konwoju. Zaiste piękny widok:

Obrazek

Obrazek

Wziąłem na cel T3. Niestety obydwie torpedy okazały się niewypałami :x Kolejne dwie które wystrzeliłem tak samo!!! Cały konwój przepłynął mi nad głową, nawet nie wiedząc o moim istnieniu. Rufowej nie chciałem marnować, bo za plecami płynęły same tłuste sztuki na których jedna torpeda nie zrobiłaby żadnego wrażenia. Kiedy konwój znikał, wynurzyliśmy się i podjęliśmy pościg. Niestety podchodząc na czoło konwoju wypatrzył nas jakiś bystry wachtowy z okrętów eskorty. Nisczyciel sprzedał nam salwę i trafił od razu pierwszą!!! :shock: Alarmowe zanurzenie uratowało nas od niechybnej śmierci. Eskorta zleciała się, ale na szczęście walili na oślep. Wkrótce odpłynęli. Pierwszą salwą zrobili nam niezłe kuku:

Obrazek

Na szczęście kadłub pozostał integralny w 78%, a żadne z urządzeń nie zostało zniszczone.

Kolejne dni nie przynosiły żadnych sukcesów, aż wreszcie 2 czerwca nadzialiśmy się na jednostkę. Niestety była to tylko marniutka łódź rybacka, którą po piracku posłaliśmy na dno kilkoma salwami z działa :twisted:

Dzień później odebraliśmy kolejny meldunek o konwoju. Tym razem patrolowaliśmy północne wejście morza irlandzkiego u wybrzeży Ulsteru. Liczyliśmy na napotkanie konwojów idących do Liverpoolu i Glasgow. Nie zawiedliśmy się. Ponownie ustawiliśmy się "na hydrofon". Tym razem konwój zygzakował, co było niechybnym dowodem na to, że któryś z naszych dobierał się do niego.

Obrazek

Obrazek

Morze było bardzo burzliwe. Mimo zygzakowania udało nam się storpedować idący w środkowym szyku statek typu Liberty:

Obrazek

Liberty chwiał się jeszcze kilka minut, po czym pogrążył się w odchłani Atlantyku:

Obrazek

Trafiliśmy jeszcze jednego T3, niestety druga torpeda okazała się niewypałem i tankowiec popłynął wraz z resztą konwoju. Statki mocno zygzakowały i wraz ze sternikiem musieliśmy wykazać się małpią zręcznością, żeby nie zostać rozjechanym przez którąś z jednostek, a było blisko!

Obrazek

Niszczyciele wkrótce pojawiły się na miejscu i znowu zaczęły polować. Ale nasz okręt powolutku oddalał się z miejsca zbrodni na 120 metrach. Alianci po raz kolejny walili na oślep, kilka kilometrów od nas.

Ponieważ torpedy były na wykończeniu, postanowiłem udać się w drogę powrotną do Bergen z nadzieją na spotkanie po drodze jakiejś drobincy, bo torpedy zostały już tylko w wyrzutniach rufowych.

7 czerwca zawinęliśmy do Bergen, kończąc trwający 18 dni patrol. Niestety gdyby nie wadliwe torpedy i kilka błędów w obliczeniach, nasze konto byłoby bardziej pokaźne. A tak musieliśmy się zadowolić niszczycielem USS Sturtevant, łodzią rybacką i frachtowcem S.S. John B. Ashe. Niestety skończyły się już czasy szybkich sukcesów i jakiekolwiek zatopienia można uznać za sukces.

Na następny patrol wypłynęliśmy z gustownym "ogródkiem zimowym":

Obrazek
dragonfly
Kapitän zur See
Kapitän zur See
Moderator Team
 
Tonaż: 800.000 BRT

Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
Lokalizacja: Żagań

Postprzez kimanU-101 » 07.06.06, 17:57

Ja wypłynołem własnie na 2 Patrol z Kiel a tak wygląda mój okret sam mostek jest to U-45
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
kimanU-101
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 48.000 BRT

Dołączył(a): 08.05.06, 15:04
Lokalizacja: Gorzno

Postprzez Uapa » 07.06.06, 18:40

mam wrazenie ze ten okret wlasnie podniesiono z dna po paroletniej "solance"...
Uapa
Oberleutnant zur See
 
Tonaż: 289.000 BRT

Dołączył(a): 21.04.05, 19:21
Lokalizacja: Alt Stettin

Postprzez Venasque » 07.06.06, 19:07

Moze niczym U-31 zatonal a potem go podniesli? ;) Z tym ze chyba za bardzo sie nie spieszyli :D
kimanU-101--> uzywasz jakichs nowych skinow? Czy cos przegapilem w SHIII? ;)
Venasque
Leutnant zur See
 
Tonaż: 136.000 BRT

Dołączył(a): 09.01.06, 16:57
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez kimanU-101 » 07.06.06, 19:15

Vanasque sam sobie go zmienilem mi sie bardzo podoba a zwlaszcza ten krzyż
kimanU-101
Fähnrich zur See
 
Tonaż: 48.000 BRT

Dołączył(a): 08.05.06, 15:04
Lokalizacja: Gorzno

Poprzednia stronaNastępna strona

Posty: 322 • Strona 10 z 131 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13

Powrót do SH III



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości