nasze przejścia na morzu - AAR - 100% realizmu
Moderatorzy: Jatzoo, dragonfly
Oczywiście że awaryjnie. Ale przy poprzednim zanurzeniu nic mi się nie stało. Tu chodziło raczej o nasze pozycje względem siebie. Przy pierwszym spotkaniu niszczyciel wyszedł z mgły przy ok. 150 stopniu względem mnie i po prostu się minęliśmy. Natomiast Clemson wyszedł dokładnie przy 180 stopniach i rozjechał mnie na całej długości Nie zdążyłem nawet zrobić zwrotu, bo przy 200 metrach odległosci było to niemal niemożliwe.
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
Mimo wszystko...w takich sytuacjach liczą się sekundy. Krowiaste dziewiątki zawsze słabo radziły sobie z zanurzeniem i w zanurzniu (vide Północny Atlantyk, bitwy konwojowe itp). Dla nich dobre były tylko ciepłe, południowe wody...
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
[SH3v1.4+RUb1.44@100%]
3 września 1939 U-64 - okręt podwodny typu VIIb - wyruszył w swój pierwszy rejs bojowy. Po opuszczeniu Wilhelmshaven okręt z 51 ludźmi na pokładzie udał się na północny zachód w kierunku rejonu patrolu na południe od Wysp Owczych - sektora AM32.
Przejście przez Morze Północne było dość monotonne za wyjątkiem jednego incydentu. Otóż 7 września krótko po zapadnięciu ciemności oficer wachtowy zameldował o kontakcie - z lewej przed dziobem. Młody i niedoświadczony kapitan zdecydował się natychmiast atakować. Pozostając na powierzchni, okręt ruszył z kopyta w stronę niczego nie spodziewającego się niewielkiego frachtowca. Po kilku dość chaotycznych manewrach U-64 wyszedł na pozycję do strzału 500 metrów od prawej burty statku. Torpeda poszła... i po kilkunastu sekundach eksplodowała wznosząc fontanny wody. Zawiódł zapalnik magnetyczny. Na statku zapanowało ożywienie, zapalono wiele śwateł. Z kiosku U-64 przez lornetkę wyraźnie widać było grupkę zdezorientowanych marynarzy to rozglądających się z zaciekawieniem, to żywo gestykulujących... Można było rozpoznać też banderę jednostki - falujący niebieski krzyż odcinał się teraz od czerwonego tła. U-64 omal nie zatopił neutralnej jednostki - uratowała ją jedynie niedoskonałość torpedy.
Wieczorem 8 września U-64 przeszedł między Orkadami a Szetlandami wychodząc tym samym na Atlantyk. Krótko po północy radiooperator przechwycił transmisję radiową z Brytyjskiego frachtowca znajdującego się niecałe 200 kilometrów na zachód, a idącego kursem północno-wschodnim. Po kilku minutach okręt szedł już energicznie nowym kursem, który przy odrobinie szczęścia miał przeciąć drogę Anglika w sektorze AN11. Tak też się stało. Około 8 rano U-64 musiał się zanurzyć - nadleciał brytyjski samolot. Był to szczęśliwy zbieg okoliczności, gdyż niedługo potem nasłuchowiec zameldował o dalekim kontakcie - idącym wolno frachtowcu. Po pół godzinie okręt wynurzył się i ruszył pełną parą na spotkanie swej ofiary. Widoczność była doskonała i krótko po południu wachtowy wypatrzył na horyzoncie dym. Jak się okazało był to statek żeglugi przybrzeżnej, który wkrótce szedł juz na dno rozerwany eksplozją pojedynczej torpedy. Jednak załodze U-64 nie było dane długo świętować - wkrótce pojawił się kolejny samolot i okręt musiał pośpiesznie pójść zanurzenie.
Od 12 września U-64 przebywał w wyznaczonym rejonie patrolu, gdzie już następnego dnia posłał na dno duży drobnicowiec. Tegoż dnia U-64 otrzymał meldunek o idącym do Loch Eve okręcie wojennym i próbował go przechwycić, ale bez powodzenia. Po kilku ubogich w wydarzenia dniach kapitan zdecydował się opuścić sektor AM32 i udać się na południowy wschód w nadziei napotkania wspomnianego nieuchwytnego okrętu Royal Navy, jednak ten po raz kolejny się wymknął. W ciągu następnych kilku dni U-64 zniszczył w Przejściu Północnym (między Hebrydami a Szkocją) jeszcze dwa nieduże frachtowce, napotykał też mniejsze jednostki, głównie rybackie - te zostawiał w spokoju. Następnie wyszedł znów na Atlantyk by skierować się na południe i przedostać na wody na Północ od Irlandii.
Tamże 23 września przechwycił i zatopił kolejny frachtowiec jedną z ostanich swych torped. Jednak był to koniec dobrej passy U-64. Gdy jego załoga przyglądała się powolnej agonii ogarniętego płomieniami statku, myśląc już pewnie o rychłym końcu patrolu i powrocie do domów, z kłębów dymu wyłonił się pędzący niszczyciel. Szedł prosto na wolno kołyszący się na wodzie okręt podwodny. Załoga U-64 próbowała ratować się zanurzeniem, czym przypieczętowała swój los. Ludzie pośpiesznie opuścili kiosk zamykając za sobą włazy... jak się miało okazać, po raz ostatni. Chwilę potem potężny niszczyciel rozorał delikatny kadłub U-boota i z ogromną siłą pchnął go w ciemną, zimną głębię.
U-64 został utracony wraz z całą załogą 23 września 1939 roku. W swym pierwszym i ostatnim rejsie zatopił pięć Brytyjskich jednostek handlowych. Pamięć jego marynarzom. I ich ofiarom.
3 września 1939 U-64 - okręt podwodny typu VIIb - wyruszył w swój pierwszy rejs bojowy. Po opuszczeniu Wilhelmshaven okręt z 51 ludźmi na pokładzie udał się na północny zachód w kierunku rejonu patrolu na południe od Wysp Owczych - sektora AM32.
Przejście przez Morze Północne było dość monotonne za wyjątkiem jednego incydentu. Otóż 7 września krótko po zapadnięciu ciemności oficer wachtowy zameldował o kontakcie - z lewej przed dziobem. Młody i niedoświadczony kapitan zdecydował się natychmiast atakować. Pozostając na powierzchni, okręt ruszył z kopyta w stronę niczego nie spodziewającego się niewielkiego frachtowca. Po kilku dość chaotycznych manewrach U-64 wyszedł na pozycję do strzału 500 metrów od prawej burty statku. Torpeda poszła... i po kilkunastu sekundach eksplodowała wznosząc fontanny wody. Zawiódł zapalnik magnetyczny. Na statku zapanowało ożywienie, zapalono wiele śwateł. Z kiosku U-64 przez lornetkę wyraźnie widać było grupkę zdezorientowanych marynarzy to rozglądających się z zaciekawieniem, to żywo gestykulujących... Można było rozpoznać też banderę jednostki - falujący niebieski krzyż odcinał się teraz od czerwonego tła. U-64 omal nie zatopił neutralnej jednostki - uratowała ją jedynie niedoskonałość torpedy.
Wieczorem 8 września U-64 przeszedł między Orkadami a Szetlandami wychodząc tym samym na Atlantyk. Krótko po północy radiooperator przechwycił transmisję radiową z Brytyjskiego frachtowca znajdującego się niecałe 200 kilometrów na zachód, a idącego kursem północno-wschodnim. Po kilku minutach okręt szedł już energicznie nowym kursem, który przy odrobinie szczęścia miał przeciąć drogę Anglika w sektorze AN11. Tak też się stało. Około 8 rano U-64 musiał się zanurzyć - nadleciał brytyjski samolot. Był to szczęśliwy zbieg okoliczności, gdyż niedługo potem nasłuchowiec zameldował o dalekim kontakcie - idącym wolno frachtowcu. Po pół godzinie okręt wynurzył się i ruszył pełną parą na spotkanie swej ofiary. Widoczność była doskonała i krótko po południu wachtowy wypatrzył na horyzoncie dym. Jak się okazało był to statek żeglugi przybrzeżnej, który wkrótce szedł juz na dno rozerwany eksplozją pojedynczej torpedy. Jednak załodze U-64 nie było dane długo świętować - wkrótce pojawił się kolejny samolot i okręt musiał pośpiesznie pójść zanurzenie.
Od 12 września U-64 przebywał w wyznaczonym rejonie patrolu, gdzie już następnego dnia posłał na dno duży drobnicowiec. Tegoż dnia U-64 otrzymał meldunek o idącym do Loch Eve okręcie wojennym i próbował go przechwycić, ale bez powodzenia. Po kilku ubogich w wydarzenia dniach kapitan zdecydował się opuścić sektor AM32 i udać się na południowy wschód w nadziei napotkania wspomnianego nieuchwytnego okrętu Royal Navy, jednak ten po raz kolejny się wymknął. W ciągu następnych kilku dni U-64 zniszczył w Przejściu Północnym (między Hebrydami a Szkocją) jeszcze dwa nieduże frachtowce, napotykał też mniejsze jednostki, głównie rybackie - te zostawiał w spokoju. Następnie wyszedł znów na Atlantyk by skierować się na południe i przedostać na wody na Północ od Irlandii.
Tamże 23 września przechwycił i zatopił kolejny frachtowiec jedną z ostanich swych torped. Jednak był to koniec dobrej passy U-64. Gdy jego załoga przyglądała się powolnej agonii ogarniętego płomieniami statku, myśląc już pewnie o rychłym końcu patrolu i powrocie do domów, z kłębów dymu wyłonił się pędzący niszczyciel. Szedł prosto na wolno kołyszący się na wodzie okręt podwodny. Załoga U-64 próbowała ratować się zanurzeniem, czym przypieczętowała swój los. Ludzie pośpiesznie opuścili kiosk zamykając za sobą włazy... jak się miało okazać, po raz ostatni. Chwilę potem potężny niszczyciel rozorał delikatny kadłub U-boota i z ogromną siłą pchnął go w ciemną, zimną głębię.
U-64 został utracony wraz z całą załogą 23 września 1939 roku. W swym pierwszym i ostatnim rejsie zatopił pięć Brytyjskich jednostek handlowych. Pamięć jego marynarzom. I ich ofiarom.
Ostatnio edytowano 11.10.05, 23:35 przez kaa, łącznie edytowano 1 raz
- kaa
- Tonaż: 320.000 BRT
- Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
- Lokalizacja: Warszawa
Myszkin napisał(a):Mimo wszystko...w takich sytuacjach liczą się sekundy. Krowiaste dziewiątki zawsze słabo radziły sobie z zanurzeniem i w zanurzniu (vide Północny Atlantyk, bitwy konwojowe itp). Dla nich dobre były tylko ciepłe, południowe wody...
Praktycznie to oczywiste. Nie zostały zaprojektowane i przewidziane do bitwy konwojowej. Od tego były VII.
- Tomo55
- Tonaż: 182.000 BRT
- Dołączył(a): 27.04.05, 23:45
- Lokalizacja: Orzesze/Katowice
Tomo55 napisał(a):Myszkin napisał(a):Mimo wszystko...w takich sytuacjach liczą się sekundy. Krowiaste dziewiątki zawsze słabo radziły sobie z zanurzeniem i w zanurzniu (vide Północny Atlantyk, bitwy konwojowe itp). Dla nich dobre były tylko ciepłe, południowe wody...
Praktycznie to oczywiste. Nie zostały zaprojektowane i przewidziane do bitwy konwojowej. Od tego były VII.
To nie takie oczywiste - IX działały na wodach gdzie pływały także konwoje, nie tylko samotne statki.
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
Z powodu braku odpowiedniej liczby VII. Donitz cały czas prosił o większą liczbe VII a zmniejszenie produkcji IX. Liczył cały czas na wojny konwojowe dlatego chciał posiadać taką liczbe VII. Po znacznych stratach IX w bitwach konwojowych wycofał je w końcu z takiego typu działań i skierował na wody Południowe do działań samodzielnych do jakich zostały przewidziane. W końcu i na wodach południowych trafiały się też konwoje w dalszym okresie wojny jednak większość zwycięstw w tym rejonie została zaliczona na samotynych statkach.
- Tomo55
- Tonaż: 182.000 BRT
- Dołączył(a): 27.04.05, 23:45
- Lokalizacja: Orzesze/Katowice
Włączone mam tylko auto celowanie bo ręcznie sobie jeszcze nie radzę oraz widok zewnętrzny bo lubię się pogapić jak toną statki.
Dziś rano zacząłem karierę.
Z kwadratu patrolowanego popłynąłem do bazy wroga. A tam stoi Średni tankowiec i C2 Cargo.
Myślę sobie fajnie fajnie.
Ustawiłem się i bum w tankowca. Jedna torpeda pod kilem... Nie złamał się. Pali się i pali no to co... Druga torpeda. Dałem dupy bo ustawiłem głębokość taką jaką pierwszej a po pierwszej tankowiec się troszkę bardziej zanużył. Tzn. chyba nie troszkę a z 1,5 albo 2 metry. Tak czy siak torpeda się ładnie od niego odbiła... Ale nie łamię się mam jeszcze trzy
Trzecią ustawiłem za to z przesadą ślicznie bąbelkując przepłynęła pod kilem i udeżyła w port...
Wściekłem się... Zostały dwie. Tankowiec nadal na wodzie i Cargo na mnie czeka...
Trzecia oczywiście złamała tankowiec na pół który o dziwo zaczął płynąć. Sruby się nie kręciły ale odgłos ich był
Trzez Cargo i jedna torpeda... Kanał...
Sprawdzam głębokość zanużenia 7,8 metra.
Ustawiam torpedę 7,9metra.
Zapisałem grę...
Ognia.
Dostał i nie zatonął
LOAD GRY
Ognia.
To samo.
LOAD GRY
Ognia.
ZŁAMAŁ SIĘ !
Szczęśliwy wilk morski wracam do portu...
Włączam widok zewnętrzny by zobaczyć co narobiłem i o dziwo tankowiec którego zatopiłem przemieścił się o całkiem spory kawałek bedąc złamanym... Ciekawe zjawisko że nie zniknął zwykle zatonięte jednostki po chwili znikają...
Oczywiście zadowolony z siebie wracam wynuzony z przyśpieszeniem 1024 i nagle JESTEM ATAKOWANY! Za mną taki mały niszczyciel... No pieknie. Cisza na okręcie zanużenie peryskopowe i unik... Przepłynął obok. Zawraca i znowu się zbliża... Myślę sobie to koniec za którymś razem mnie dorwie... Ufff znowu się udało jakoś uniknąć i bąb głębinowych które zaczął puszczać i kolizji...
Zawraca. Głębokość podemną 8 metrów a jestem na 11... No to nieźle...
Nagle wybawienie. Moje samoloty (Dwie STUKi) zaczęły go bąbardować. Jedna bąba chybiła a drugą dostał w sam środek i poszedł na dno.
Wynużyłem się aby pomachac wybawcom ale odlecieli
Za patrol dostałem 830 rep...
Dziś rano zacząłem karierę.
Z kwadratu patrolowanego popłynąłem do bazy wroga. A tam stoi Średni tankowiec i C2 Cargo.
Myślę sobie fajnie fajnie.
Ustawiłem się i bum w tankowca. Jedna torpeda pod kilem... Nie złamał się. Pali się i pali no to co... Druga torpeda. Dałem dupy bo ustawiłem głębokość taką jaką pierwszej a po pierwszej tankowiec się troszkę bardziej zanużył. Tzn. chyba nie troszkę a z 1,5 albo 2 metry. Tak czy siak torpeda się ładnie od niego odbiła... Ale nie łamię się mam jeszcze trzy
Trzecią ustawiłem za to z przesadą ślicznie bąbelkując przepłynęła pod kilem i udeżyła w port...
Wściekłem się... Zostały dwie. Tankowiec nadal na wodzie i Cargo na mnie czeka...
Trzecia oczywiście złamała tankowiec na pół który o dziwo zaczął płynąć. Sruby się nie kręciły ale odgłos ich był
Trzez Cargo i jedna torpeda... Kanał...
Sprawdzam głębokość zanużenia 7,8 metra.
Ustawiam torpedę 7,9metra.
Zapisałem grę...
Ognia.
Dostał i nie zatonął
LOAD GRY
Ognia.
To samo.
LOAD GRY
Ognia.
ZŁAMAŁ SIĘ !
Szczęśliwy wilk morski wracam do portu...
Włączam widok zewnętrzny by zobaczyć co narobiłem i o dziwo tankowiec którego zatopiłem przemieścił się o całkiem spory kawałek bedąc złamanym... Ciekawe zjawisko że nie zniknął zwykle zatonięte jednostki po chwili znikają...
Oczywiście zadowolony z siebie wracam wynuzony z przyśpieszeniem 1024 i nagle JESTEM ATAKOWANY! Za mną taki mały niszczyciel... No pieknie. Cisza na okręcie zanużenie peryskopowe i unik... Przepłynął obok. Zawraca i znowu się zbliża... Myślę sobie to koniec za którymś razem mnie dorwie... Ufff znowu się udało jakoś uniknąć i bąb głębinowych które zaczął puszczać i kolizji...
Zawraca. Głębokość podemną 8 metrów a jestem na 11... No to nieźle...
Nagle wybawienie. Moje samoloty (Dwie STUKi) zaczęły go bąbardować. Jedna bąba chybiła a drugą dostał w sam środek i poszedł na dno.
Wynużyłem się aby pomachac wybawcom ale odlecieli
Za patrol dostałem 830 rep...
- Tal-Rash
- Tonaż: 132.000 BRT
- Dołączył(a): 11.10.05, 22:26
- Lokalizacja: Piła
Słuchaj, Ciebie nieźle musi wywalać z gry, skoro co chwila musisz robić LOAD...może masz coś ze sterownikami?
A z tym niszczycielem, którego dorwały Stuki to ciekawe. Grasz na jakichś modach? Jaka wersja gry?
A z tym niszczycielem, którego dorwały Stuki to ciekawe. Grasz na jakichś modach? Jaka wersja gry?
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
Żeby tak prawdziwi kapitanowie U-Bootów mieli taką broń jak load/save to byśmy teraz po niemiecku gadali
I ciekaw jestem co tak wszystkich ciągnie do tych wrogich portów. Nie dość że tam prawie nic nie ma, wokoło kupa eskorty to w dodatku kurewsko płytko...
I ciekaw jestem co tak wszystkich ciągnie do tych wrogich portów. Nie dość że tam prawie nic nie ma, wokoło kupa eskorty to w dodatku kurewsko płytko...
- Jagdtiger
- Tonaż: 508.000 BRT
- Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
- Lokalizacja: 3miasto
Nie mam żadnych modów a wersja gry 1.4b. EMEA.
Luftwafe jest rox. Pierwszy raz widziałem lotnictwo moje i jeszcze jak pieknie postąpili.
Niestety jedna stuka się kopciła ale... Latała.
---
Jak się robi zdjęcia ekranu do pliku w grze ? wezme save popłynę tą samą drogą może uda mi się zrobić zdjęcia jak stuki biją niszczyciela...
Luftwafe jest rox. Pierwszy raz widziałem lotnictwo moje i jeszcze jak pieknie postąpili.
Niestety jedna stuka się kopciła ale... Latała.
---
Jak się robi zdjęcia ekranu do pliku w grze ? wezme save popłynę tą samą drogą może uda mi się zrobić zdjęcia jak stuki biją niszczyciela...
- Tal-Rash
- Tonaż: 132.000 BRT
- Dołączył(a): 11.10.05, 22:26
- Lokalizacja: Piła
Ctrl+F11
UPDATE--->Nie mam szczęścia do dziewiątek. Rozpocząłem nową karierę. Dostałem kwadrat w okolicach Nowego Jorku. Po drodze zatopiłem kilka samotnych jednostek, które mi się napatoczyły. Niestety na południe od Halifaxu zza chmur wypadł samolot. Awaryjne zanurzenie nie pomogło. Okręt zatonął wraz z całą załogą. Wracam do siódemek
UPDATE--->Nie mam szczęścia do dziewiątek. Rozpocząłem nową karierę. Dostałem kwadrat w okolicach Nowego Jorku. Po drodze zatopiłem kilka samotnych jednostek, które mi się napatoczyły. Niestety na południe od Halifaxu zza chmur wypadł samolot. Awaryjne zanurzenie nie pomogło. Okręt zatonął wraz z całą załogą. Wracam do siódemek
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
mi coraz czesciej sie przytrafia ze kregoslup sie lamie od 88 natomiast od torped bardzo rzadko. postaraj sie trafic w zbiornik paliwa lub w silniki. po trafieniu w zbiornik paliwa okret czesto- tonie przynajmniej u mnie
- Uapa
- Tonaż: 289.000 BRT
- Dołączył(a): 21.04.05, 19:21
- Lokalizacja: Alt Stettin
dragonfly napisał(a):Być może też w portach jest jakiś bug, który nie pozwala czasem zatonąć jednostkom.
Ten bug nazywa się: "dno".
PS
http://www.subsim.com/phpBB/viewtopic.php?t=43824
- kaa
- Tonaż: 320.000 BRT
- Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
- Lokalizacja: Warszawa
kaa napisał(a):dragonfly napisał(a):Być może też w portach jest jakiś bug, który nie pozwala czasem zatonąć jednostkom.
Ten bug nazywa się: "dno".
PS
http://www.subsim.com/phpBB/viewtopic.php?t=43824
Nie wszyscy znają EN
- Tal-Rash
- Tonaż: 132.000 BRT
- Dołączył(a): 11.10.05, 22:26
- Lokalizacja: Piła
Styczeń 1944
276 000 BRT po 15 patrolach
U-204 VIIC (03.1941-06.1942)
U-520 IXC (06.1942-)
Odzyskuję wiarę w SH3...Cały 1943 rok wydawał mi się podejrzany: za łatwy, za mało ataków i patroli lotniczych. Sytuacja zaczęła zmieniać się w grudniu 1943 roku - jeden z eskortowców przytrzymał mnie pod wodą 9 godzin (wzywając na pomoc samoloty). Pod koniec stycznia 1944 wyszedłem na patrol w rejon Trynidadu i Tobago. Zająłem pozycję znajdującą się ok 400 mil NE od Port of Spain i wyczekiwałem jakiegoś wychodzącego w kierunku Afryki lub Europy konwoju. Czekałem, czekałem a doczekałem się...nagonki połączonych sił powietrzno-morskich ZOP nieprzyjaciela. Przez kilka dni mogłem tylko pomarzyć o wynurzeniu, wystawiając chrapy dla naładowania akumulatorów i zaczerpnięcia powietrza. Wreszcie siódmego dnia nagonki postanowiłem się wynurzyć i zaryzykować., jak się okazało ryzyko się nie opłaciło. W środku nocy zaskoczyły mnie 2 Liberatory. Alarmowe zanurzenie uratowało mnie, choć z peryskopów, działek pl i naxosa zostały tylko powykrzywiane na wszystkie strony pręty. Ledwo udało się powstrzymać opadanie okrętu na 190m i opanować przecieki. Gdy na początku marca dowlokłem się do Lorient (po drodze pewnego dnia zaatakowało mnie naraz aż 6 samolotów)dotarło do mnie że mój 16 patrol w karierze był pierwszym, na którym nie posłałem choćby tony żelastwa na dno, ledwo ratując własną skórę...
Wreszcie robi się ciekawie.
276 000 BRT po 15 patrolach
U-204 VIIC (03.1941-06.1942)
U-520 IXC (06.1942-)
Odzyskuję wiarę w SH3...Cały 1943 rok wydawał mi się podejrzany: za łatwy, za mało ataków i patroli lotniczych. Sytuacja zaczęła zmieniać się w grudniu 1943 roku - jeden z eskortowców przytrzymał mnie pod wodą 9 godzin (wzywając na pomoc samoloty). Pod koniec stycznia 1944 wyszedłem na patrol w rejon Trynidadu i Tobago. Zająłem pozycję znajdującą się ok 400 mil NE od Port of Spain i wyczekiwałem jakiegoś wychodzącego w kierunku Afryki lub Europy konwoju. Czekałem, czekałem a doczekałem się...nagonki połączonych sił powietrzno-morskich ZOP nieprzyjaciela. Przez kilka dni mogłem tylko pomarzyć o wynurzeniu, wystawiając chrapy dla naładowania akumulatorów i zaczerpnięcia powietrza. Wreszcie siódmego dnia nagonki postanowiłem się wynurzyć i zaryzykować., jak się okazało ryzyko się nie opłaciło. W środku nocy zaskoczyły mnie 2 Liberatory. Alarmowe zanurzenie uratowało mnie, choć z peryskopów, działek pl i naxosa zostały tylko powykrzywiane na wszystkie strony pręty. Ledwo udało się powstrzymać opadanie okrętu na 190m i opanować przecieki. Gdy na początku marca dowlokłem się do Lorient (po drodze pewnego dnia zaatakowało mnie naraz aż 6 samolotów)dotarło do mnie że mój 16 patrol w karierze był pierwszym, na którym nie posłałem choćby tony żelastwa na dno, ledwo ratując własną skórę...
Wreszcie robi się ciekawie.
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości