1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer>

Na pokładzie u KKpt. Hartmanna

Data utworzenia:
08.01.2017
Autor:
SnakeDoc (tłumaczenie)

Na pokładzie u KKpt. Hartmanna[1]

Karl Günther, Göttingen



Było późne lato roku 19...[2]. Zgłosiłem się na ochotnika do 8-tygodniowej służby w Kompanii Pomocniczej Marynarki Wojennej w Eckernförde. Przywdzialiśmy nowe niebieskie mundury i byliśmy dumni, że mogliśmy pokazać - świecącą jak gwiazda - odznakę naszej morskiej specjalności. Jednakże z żeglugą nie mieliśmy dużo wspólnego. Nasze "rejsy" kończyły się na placu koszarowym.

Pewnego dnia mieliśmy odwiedziny. Żadni tam "rozstawiający po kątach" ważniacy czy grube ryby z "pierścieniami tłokowymi"[3] na rękawach. Było to kilku marynarzy, którzy wpadli napić się piwa w naszej kantynie. Trochę się od nas - świeżo upieczonych rekrutów - różnili. Dobrze, że nasz perfekcyjny "Molli" - tak przezywaliśmy naszego przełożonego - nie mógł ich wziąć w ryzy. Zwrócił się do nich: "Nie macie drucianych usztywniaczy[4] w swoich czapkach!". Lecz nie miał on przed sobą zwykłych żołnierzy z Kompanii Pomocniczej, lecz prawdziwych marynarzy, a konkretnie podwodniaków z okrętu U...[5] , który przeprowadzał strzelania torpedowe w Zatoce Eckernförde. Po tym jak wychyliliśmy razem jeszcze kilka kolejek, umówiliśmy się, że następnego dnia przyjdę ich odwiedzić, aby zwiedzić okręt i przywitać się z dowódcą, którego miałem nadzieję spotkać.

Następnego dnia, po zakończeniu służby stawiłem się na kei przy TVA[6], gdzie zacumowany był okręt. Wspiąłem się na pokład, stanąłem przed dowódcą warty i powiedziałem: "Marynarz X melduje się na pokładzie i prosi o możliwość rozmowy z dowódcą". "Znacie dowódcę?", "Oczywiście", "Skąd?" przepytał mnie i rzucił okiem na moją odznakę. Wyjaśniłem mu, że Kptlt. Hartmann (wówczas jeszcze nie Korvettenkapitän) służył razem z moim ojcem kilka lat temu. Skinieniem kciuka pozwolił mi wejść mówiąc: "Dowódca jest na dole". Zszedłem lukiem rufowym, i po tym jak się zameldowałem pod pokładem, zostałem wezwany do pomieszczenia dowódcy. Przeżyłem wtedy krótką chwilę lęku: myślałem, że stanę jako marynarz przed dobrze znanym mi oficerem. Stało się jednak zupełnie inaczej, przede mną ukazał się całkowicie obcy człowiek. Natychmiast stało się dla mnie jasne: to nie jest ten dobrze znany mi Kptlt. Hartmann. Jednak - jak powiedziałem - była to tylko jedna chwila która szybko minęła, i ku obustronnej radości wszystko się wyjaśniło. Oficer przed którym teraz stałem, to był jednak tamten stary Hartmann. Tymczasem gościłem na pokładzie, serdecznie powitany przez Kptlt. Hartmanna i nie tylko miałem okazję zwiedzić okręt, ale także byłem na pokładzie, gdy pół godziny później wypłynięto na nocne strzelania torpedowe. Jako sumienny żołnierz pomyślałem wówczas o mojej Kompanii i moim urlopie. Wiadome było, że oddaliłem się bez pozwolenia z mojej jednostki, i z pewnością prowadziłoby to do cofnięcia urlopu. Oficer wachtowy rozwiał jednak moje wątpliwości, i udokumentował moją nieobecność.

Manewr odbijania obserwowałem z pomostu. "Obydwa silniki wolno wstecz" i eleganckim ruchem nad rufą przesunął się most. Wyszliśmy do zatoki i rozpoczęto pierwsze podejście do ataku. Rozkaz "Torpeda Pal!" obserwowałem w dziobowym przedziale. Na okręcie zapadła całkowita cisza. Przeszedłem przez całą długość okrętu. Nigdzie nie było widać pośpiechu ani niepewności. Widać było, że załoga umie obsługiwać urządzenia, pokrętła i zawory nawet przez sen, więc wszystkie czynności były absolutnie profesjonalne. Okręt wszedł do służby stosunkowo niedawno, i załoga dopiero co ukończyła szkolenie.

 

Na pokładzie u KrvKpt. Hartmanna

[1] Być może chodzi o Korvettenkapitäna Wernera Hartmanna, jednak może to także być losowe nazwisko.

[2] Data ocenzurowana ponieważ artykuł publikowany był w gazecie, która z łatwością mogła dostać się w ręce nieprzyjaciela.

[3] "Pierścieniami tłokowymi" nazywano paski na rękawach oficerskich kurtek mundurowych (od porucznika wzwyż).

[4] Regulaminowe czapki Kriegsmarine posiadały wbudowany druciany usztywniacz, nadający im odpowiedni wygląd zewnętrzny. Podwodniacy (nawiązując do starszego wzoru mundurowego) często usuwali ten usztywniacz, przez co czapka była bardziej oklapnięta.

[5] Numer okrętu ocenzurowany ponieważ artykuł publikowany był w gazecie, która z łatwością mogła dostać się w ręce nieprzyjaciela.

[6] TVA - Torpedoersuchsanstalt, czyli Zakład Doświadczalny Torped.




Na podstawie:
Die Kriegsmarine, Deutsche Marine-Zeitung (1939)